GWENT Open za nami. Relacja z pierwszego turnieju w wiedźmińską karciankę!

Gry
634V
GWENT Open za nami. Relacja z pierwszego turnieju w wiedźmińską karciankę!
Tomasz Alicki | 30.08.2017, 01:54

Gwint stawia coraz konkretniejsze kroki w e-sportowym świecie. Po pierwszych głośnych turniejach zorganizowanych przez CD PROJEKT RED przyszedł czas na podbicie Gamescomu. Efektem tych zamiarów było zorganizowane podczas targów Gwent Open. Zakończony turniej to kolejny dowód na drzemiący w Gwincie potencjał.

Gwint ma za sobą bardzo burzliwy okres. Jeszcze kilka miesięcy temu w Internecie dominowały opinie sugerujące, że nikt nie jest w stanie zaburzyć dominacji Hearthstone’a. Sporo graczy nie dostrzegło nic godnego uwagi w grze CD PROJEKT RED, a swój błąd mieli okazję dostrzec dopiero przy okazji otwartej bety. Profesjonalni zawodnicy zaczęli odchodzić od tytułu Blizzarda, ale kilku popularnych streamerów chwaliło ograniczenie losowości, a organizowane wcześniej wydarzenia tylko potwierdziły ten fakt. Wśród fanów gier karcianych rozeszła się informacja, że Gwint ma być

Dalsza część tekstu pod wideo

Twórcy postanowili najwyraźniej kontynuować dobrą passę, bowiem nie zabrakło karcianki studia CD PROJEKT RED podczas Gamescomu. Co więcej, w walce o pulę nagród w wysokości 25 tysięcy dolarów mieliśmy okazję obserwować najlepszych graczy. Siedmiu z ośmiu zawodników zostało wziętych prosto z rankingów Gwinta. Do czołówki tabeli, tak jak w przypadku wielu innych turniejów organizowanych podczas Gamescomu, dołączył Shaggy, zwycięzca wczorajszych kwalifikacji.

Mieliśmy do czynienia ze zwyczajną drabinką, tzw. single elimination, którą możecie kojarzyć chociażby z fazy pucharowej Ligi Mistrzów – przegrany od razu odpada z turnieju. Rozgrywki zostały podzielone na 25 i 26 sierpnia. Pierwszego dnia rozstrzygnięto ćwierćfinały, by do najważniejszych, decydujących spotkań przejść po dłuższej przerwie. Zawodnicy mieli okazję przeanalizować swojego rywala, odetchnąć po ciężkim dniu i odpocząć przed kolejnymi pojedynkami.

Charakter turnieju jest prawdziwą gratką nie tylko dla śledzących regularnie scenę Gwinta, ale również tych, którzy chcą zaspokoić własną ciekawość. Mamy do czynienia z najlepszymi graczami drabinki rankingowej, dla części z nich może to być początek kariery e-sportowej. CD PROJEKT RED dało zwykłym graczom, siedzącym do tej pory przed komputerami, okazję do spróbowania swoich sił w turnieju. Ta zasada przewija się przez praktycznie każde wydarzenie związane z Gwintem. Dawno w e-sporcie nie było sceny, która taką uwagę przykuwałaby do swoich rankingowych drabinek. Tutaj największą szansą na uczestnictwo w turniejach jest regularna gra i czołowe miejsca na tzw. „ladderze”.

Na dodatkową uwagę zasługuje również odpowiednia dbałość o nowicjuszy. Nawet osoby niemające wielkiego doświadczenia z Gwintem powinny odnaleźć się w tym turnieju. Organizatorzy wyraźnie zadbali o odpowiednie podejście komentatorów, którzy cierpliwie tłumaczyli działanie kart, synergie pomiędzy nimi oraz powody konkretnych decyzji. Nie musicie się więc obawiać o hermetyczne środowisko czy to, że pogubicie się w dziesiątkach niezrozumiałych opisów. Panowie siedzący za komentatorskim biurkiem regularnie wyjaśniali mechaniki każdej z talii i opowiadali o możliwych sposobach na wygraną.

Warto też dodać, że na czwartym miejscu rankingowej drabinki uplasował się Maciej „Duofanel” Janik. Polski zawodnik, który większość swojego doświadczenia czerpie z Magic the Gathering, zakwalifikował się do turnieju na Gamescomie. Sukces podczas targów oznaczałby nie tylko konkretną sumę zasilającą konto gracza, ale również potencjalny początek kariery na scenie Gwinta. Polakowi udało się zakończyć turniej na półfinałach, po przegranej ze zwycięzcą całości.

Triumfator Gwent Open, Austriak Elias „Shaggy” Sagmeister, wyjechał z Niemiec bogatszy o ponad 11 tysięcy dolarów, pokazując jednocześnie sens organizowania kwalifikacji. To właśnie on, jako jedyny z ośmiu zawodników turnieju, trafił do ćwierćfinałów dzięki kwalifikacjom, które miały miejsce 24 sierpnia. Shaggy udowodnił swoje umiejętności i zrozumienie gry, spędzając aż trzy dni przed monitorem. Finaliści, oprócz finansowych zastrzyków, zapewnili sobie również udział w kolejnym turnieju Gwent Challenger.

CD PROJEKT RED zorganizowało bardzo udaną imprezę. Widzowie nie sprzyjali może równie dobrze, jak w przypadku pierwszej wygranej Lifecoacha, ale na pewno sporo zmieni się z czasem, kiedy twórcy będą realizować swój e-sportowy plan na Gwinta. Nie pomogły również równoległe wydarzenia, które miały miejsce podczas Gamescomu. Większość widzów zgarnął PlayerUnknown’s Battlegrounds. Biorąc jednak pod uwagę potencjał gry oraz rosnącą wokół niej społeczność, możemy mieć kolejny tytuł walczący o swoje miejsce w e-sporcie.

Jeżeli ktoś z Was przegapił transmisje, a miałby ochotę zobaczyć rywalizację od samego początku, na youtube’owym kanale Gwinta pojawiły się powtórki wszystkich meczów:

Powtórka ćwierćfinałów:

Powtórka półfinałów i finału:

Źródło: własne

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper