Avatar. Przyszłość marki zależy od sukcesu drugiej i trzeciej części
James Cameron nie owija w bawełnę. Legendarny reżyser zdradził, iż przyszłość marki Avatar zależy tylko i wyłącznie od tego ile zarobi druga i trzecia część.
Pierwszy Avatar dumnie dzierży tytuł najbardziej dochodowego filmu wszech czasów, widowisko Camerona sukces ten zawdzięcza w dużej mierze wskrzeszeniu kina 3D. Być może, James Cameron ponownie spróbuje zmienić branże filmową, tym razem przy użyciu sequeli „kosmicznego Pocahontas”.
Plotkowano między innymi o stworzeniu rewolucyjnego filmu 3D, oglądanego bez użycia okularów. Jednym z ważniejszych elementów widowiska ma być również podwodne środowiska, które będzie miejscem akcji Avatara 2 i 3.
Wytwórnia Fox zdaje się w pełni popierać wizję Camerona i zainwestowała rzekomo miliard dolarów w produkcję sequeli Avatara. Jednakże, sam reżyser w wywiadzie dla Vanity Fair, Cameron przyznał, że nawet mimo zaufania wytwórni, porażka finansowo dwójki i trójki może skrócić całą, zaplanowaną przez niego, historię.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli Avatar 2 i 3 nie zarobią wystarczająco dużo pieniędzy, nie będzie 4 i 5. Są one jednak w pełni spójnymi historiami, same w sobie. Budują one większą historię przez 5 filmów, jednak są one w pełni samodzielnie. Nie są jak Władca Pierścieni, gdzie jest nagły koniec.
Jak wyjaśnił James Cameron, druga i trzecia część Avatara są kręcone jednocześnie, również i jednocześnie trwać będzie postprodukcja tych filmów. Co istotne jednak, nawet w przypadku porażki Avatara 2 i 3 i w efekcie braku 4 i 5, historia ma być w pewnym sensie zamknięta.