Retrogranie: Call of Duty: Finest Hour

Retrogranie: Call of Duty: Finest Hour

kalwa | 23.03.2014, 11:30

W wojnie nikt nie walczy samotnie. Począwszy od konfliktów w Północnej Afryce, zdobywaniu Stalingradu siłą jak największej ilości ludzi, czy małych operacji na tyłach wroga – wszystko opiera się na współpracy i braterstwie. Bitwy to więcej niebezpieczeństw niż mógłby przezwyciężyć jakikolwiek żołnierz w pojedynkę. Potrzebujesz towarzyszy, tak samo jak oni potrzebują ciebie. Na tym polega wojna i Call of Duty: Finest Hour.

Call of Duty: Finest Hour

 

Platforma: PlayStation 2

Deweloper: Spark Unlimited

Wydawca: Activision

Data premiery: 2 grudnia 2004

Dalsza część tekstu pod wideo

Call of Duty, które wylądowało na komputerach osobistych okazało się ogromnym sukcesem i konkurencją dla serii Medal of Honor, która wiodła prym wśród drugowojennych FPSów. Głównie dlatego, że w Call of Duty gracz współdziałał z innymi żołnierzami, w przeciwieństwie do gry o medalach, w której rozgrywka polegała głównie na samotnym wybijaniu przeciwników. Finest Hour oparty jest na komputerowym hicie z 2003 roku. Posiada jednak całkowicie inną fabułę i funkcjonuje jako dopełnienie głównej gry. Bitwy, w których bierzemy udział inspirowane są prawdziwymi konfliktami i dzielą się kampanię brytyjską, amerykańską oraz sowiecką – kolejna rzecz odróżniająca tytuł od Medal of Honor, w którym walczyliśmy tylko jako Amerykanie. Głównym celem twórców było podarowanie graczom niezapomnianych wrażeń, czegoś co na długo przyciągnie ich do padów.

Tworząc misje zespół obejrzał tony archiwalnych materiałów, które miały pomóc w rozeznaniu się jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości. Kiedy decydowano się na to, że dana misja trafi do Finest Hour wysyłano artystów do danej lokacji w celu sfotografowania jej i przeniesienia architektury odpowiedniego miasta do gry. Wiele tekstur, które widzimy w grze opartych jest właśnie na tych fotografiach. Jak chwalił się główny designer Eric Church, dzięki temu wszystko wydaje się bardziej autentyczne. Według niego tego efektu nie da się osiągnąć czerpiąc informacje tylko z filmów czy książek. Żeby gracz ani przez chwilę nie poczuł się znudzony, twórcy postarali się o różnorodność wykonywanych zadań. Dlatego nieraz używamy czołgu, innym razem jako zwykły piechur znajdujemy się w samym centrum akcji, czy jako snajper ukrywamy się w budynku i pomagamy kompanom zza kurtyny. Rola jaką wykonujemy zależna jest od postaci, którą wybierzemy. Opowieść ta ma sześciu bohaterów. Przejmujemy kontrolę między innymi nad brytyjskim komandosem Edwardem Carlylem, szeregowcem Aleksandrem Sokolovem czy sierżantem Chuckiem Walkerem. Jednemu z brytyjskich komandosów głosu użycza wokalista AC/DC, Brian Johnson.

Poza kampanią dla pojedynczego gracza, tytuł oferuje również tryb rozgrywki sieciowej. Wszystko po to, aby graczom konsolowym dać możliwość doznania niesamowitych wrażeń płynących ze starć z żywymi przeciwnikami. To dlatego nie uświadczymy zabawy na podzielonym ekranie – według Thaine’a Lymana zmniejszyłoby to doznania. Tryby w jakich możemy się zmierzyć to Deathmatch, Team Deathmatch, Capture the Flag oraz Seek and Destroy, który polega na tym, że jedna drużyna stara się zniszczyć daną rzecz, a druga jej broni. Jest osiem map i w wersji na PlayStation 2 może na niej zagrać jednocześnie do 16 graczy. Niektóre z nich są ekskluzywne dla trybu wieloosobowego, ale są też inne oparte na tych z kampanii dla pojedynczego gracza. Różnica pomiędzy nimi jest taka, że dzieją się o różnych porach dnia co sprawia, że wyglądają całkowicie inaczej.

Nie ma oczywiście ekscytującego starcia bez odpowiedniej muzyki. Zajął się tym Michael Giacchino znany przede wszystkim z kompozycji do serii Medal of Honor, ale tworzący muzykę również do dzieł filmowych. Na swoim koncie ma wkład w takie filmy jak Iniemamocni, Mission Impossible III, Zagubieni czy Star Trek. W swojej karierze otrzymał wiele nagród Grammy czy Złoty Glob. Poniżej próbka jego twórczości, która pojawiła się w opisywanej dzisiaj grze.

Call of Duty: Finest Hour otrzymał mieszane oceny. Skrytykowano przede wszystkim grafikę, która według recenzentów odstawała na tle wielu innych tytułów. To samo tyczy się dźwięku, który w niektórych momentach był źle zsynchronizowany. Narzekano również na niską inteligencję kompanów oraz przeciwników i zbyt duże nastawienie na akcję kosztem realizmu. Doceniono natomiast ścieżkę dźwiękową, oraz grę jako całość, która jako wojenna strzelanina dobrze się prezentowała. W grę można zagrać od końcówki 2004 roku. Jeśli więc chcesz wziąć udział w zdobywaniu Stalingradu strzelając z cudzej broni i masz taką okazję, to czym prędzej zasiadaj do pierwszego Call of Duty na PlayStation 2.

cropper