Tanioszka: Deus Ex: Bunt Ludzkości (PS3)

Tanioszka: Deus Ex: Bunt Ludzkości (PS3)

Jaszczomb | 06.04.2014, 13:01

Dużo ostatnio słychać o nowej odsłonie Deus Exa, choć głównie plotki. Raz mówią o segregacji rasowej w sequelu, zaraz potem o możliwym trybie multiplayerowym, a jeśli nie rozumiecie fenomenu serii i odrzuca Was podstarzała oprawa pierwszej części, teraz jest idealny moment, by przypomnieć sobie ostatnią odsłonę za grosze.

W roku 2000 pojawił się Deux Ex, łącząc w nietypowy sposób pierwszoosobową strzelankę i RPG. Odznaczał się zawiłą, lecz przemyślaną fabułą, mającymi wpływ na historię pozostawionymi graczowi decyzjami i możliwością wyboru własnego stylu gry. Chcesz utorować sobie drogę dziesiątkami ciał wrogów? Nie ma sprawy. Przekraść się do celu, hackując wszystko wokół? Droga wolna. Wspomagaliśmy się przy tym nanotechnologią, którą ulepszaliśmy swojego bohatera. Tytuły gry wszech czasów, masa nagród, arcydzieło elektronicznej rozgrywki. Kilka lat później wyszedł sequel i przez ponad dekadę nie dostaliśmy nowego Deus Exa.
Dalsza część tekstu pod wideo
 
Dwa i pół roku temu ubiegła generacja konsol seria zrodziła prequel i deweloper, studio Eidos Montreal, stanęło na wysokości zadania. Wydawać by się mogło, że niemożliwe jest znalezienie złotego środka, który usatysfakcjonuje przepełnionych nostalgią fanów, będąc równocześnie wystarczająco przystępne dla nowych graczy. Twórcy tego chyba nie wiedzieli, bo stworzyli grę na miarę poprzedniczek.
 
 
Deus Ex zachwyca na każdym kroku. Nasz bohater, Adam Jensen, to były glina, obecnie szef ochrony w Sarif Industries, firmie biotechnologicznej projektującej nanoulepszenia dla ludzi. Po ataku terrorystycznym ciało Jensena zostaje zmasakrowane i jedyną szansą jest wymiana zniszczonych narządów na zaawansowane protezy. Po miesiącach rekonwalescencji Adam staje na nogi, ulepszony po zęby nanotechnologią niczym futurystyczny inspektor Gadżet.
 
A co on jest, ku*wa, RoboCop?
 
Próbując odszukać inicjatora ataku, Jensen staje przed szeregiem misji w półotwartych hubach miastowych, gdzie sposób wykonania zadań zależy wyłącznie od nas i zdobywanych w trakcie rozgrywki ulepszeń protez bohatera. Wolicie podrasować oczy, by pozwalały widzieć przez ściany czy raczej wzmocnić ramiona i zniwelować odrzut przy strzelaniu? Ułatwić sobie hackowanie (wciągająca minigierka), a może dodać do siatkówki oka opcję wykrywania emocji rozmówców, co przyda się przy wyborze odpowiednich opcji dialogowych?
 
 
Rządzi tutaj wolność doboru własnej drogi. Możemy wystrzelać ze snajperki wszystkich strażników, zajść ich po cichu i uśpić lub znokautować, przeprogramować wieżyczkę, by sobie z nimi poradziła, przekraść się kanałem wentylacyjnym, do którego dostęp uzyskamy przesuwając ciężki automat z napojami (wymagane wzmocnienie ramion) – zawsze mamy wybór i nasza nieporadność nie skutkuje ujrzeniem ekranu końca gry. Stajesz naprzeciw terrorysty z zakładnikiem na muszce – spróbujesz go zastrzelić czy przegadać? Co, jeśli ratunek nie pójdzie po twojej myśli i zakładnik zginie? A może zlitujesz się nad bandytą i go puścisz wolno? Nic nie pozostanie bez późniejszych następstw działań gracza.
 
Możemy nawet przejść całą grę nie zabijając nikogo, choć nie ułatwi to walk z bossami. Te wydają się jakby z innej bajki – godzina skradania i cichej eliminacji strażników, by nagle stanąć oko w oko z „gąbką na naboje”. Trofeum „Pacyfista” za przejście gry bez ani jednego zabójstwa nie obejmuje nawet bossów, a twórcy przyznali, że walki z nimi zostały zaprojektowane przez zewnętrzne studio. Tragedii nie ma, po prostu nie pasuje to zbytnio do reszty rozgrywki.
 
skupia się na transhumaniźmie i problemie utraty człowieczeństwa na rzecz mechanicznych protez-ulepszeń. Nie najostrzejsze dziś tekstury wynagradza „renesansowy cyberpunk” – połączenie złota i czerni, odrodzenie człowieka dzięki maszynom. Do tego fantastyczny soundtrack Michaela McCanna i głosy postaci dobrane tak dobrze, że dubbingujący Jensena Elias Toufexis stracił główną rolę w trzecim Far Cry’u, gdyż „jego charakterystyczny głos przypominałby o Deusie, nie pozwalając skupić się na FC3”.
 
 
W zeszłym roku pojawiła się „wersja reżyserska” gry, w której przemodelowano kulawe walki z bossami i dołączono DLC Missing Link. Podstawkę znajdziecie z łatwością za 2-3 dyszki, a na pełniejsze wydanie będzie trzeba wyłożyć dwukrotnie więcej (~40 zł Granie jest Tanie). Czy warto? Możliwość bezkrwawej walki z szefami, trochę lepsze tekstury i nieco wymuszony tryb New Game+ (przenoszą się wyłącznie ulepszenia) to przyjemne dodatki, ale bryluje tu możliwość, rodem z WiiU, używania PS Vity jako kontrolera z dotykowym sterowaniem! Dodatkowo obie wersje posiadają osobne listy trofeów.
 
Jaszczomb Strona autora
cropper