Retrogranie: Onimusha: Dawn of Dreams

Retrogranie: Onimusha: Dawn of Dreams

kalwa | 13.07.2014, 18:55

Onimusha jako seria miała zamknąć się w trzech częściach. Jednak niedługo po premierze Demon's Siege Keiji Inafune wyjaśnił, że trylogia obejmuje wątek walki z Nobunagą i gdy ta dobiegła końca, na jego miejsce wsiadł ktoś inny. Zapowiedziano więc Dawn of Dreams, za sprawą którego wprowadzono szereg zmian dotyczących przede wszystkim systemu walki, charakteru rozgrywki i sposobu prowadzenia fabuły. Z poniższego tekstu dowiecie się jakie to zmiany i czym kierowali się ludzie z Capcomu, podczas tworzenia ostatniej odsłony.

Keiji Inafune w jednym z wywiadów przyznał, że poprzednie trzy części były tworzone zarówno dla niedzielnych graczy jak i dla pasjonatów. To dlatego dostaliśmy sławnych aktorów wcielających się w postacie oraz bardzo przystępny system gry. Miały być one łatwe i przyjemne, do tego stopnia, że lokacje zostały skonstruowane w taki sposób i kamery tak ustawione, aby odbiorca nie miał problemu ze znalezieniem drogi. Z kolei dla obeznanych graczy pojawił się system oceniania i zawartość dodatkowa , trudniejsza od głównego wątku. Dzięki temu każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Powstanie „czwórki” spowodowane było również wieloma napływającymi prośbami ze strony fanów. Zespół zamiast kontynuować w tym samym duchu, zdecydował się na zresetowanie serii w celu rozbudowania systemu gry. W czasie gdy Shin Onimusha powstawała, Keiji zauważył że przypadkowych graczy jest coraz mniej – dlatego postanowił że dostosuje się do potrzeb rynku i wyda tytuł skierowany do miłośników tego rodzaju rozrywki. Nie dostaliśmy więc żadnej gwiazdy filmowej, a całość bardziej przypomina to czego uświadczyć możemy za sprawą japońskich animacji.

Najważniejszą innowacją w systemie jest obsługa kamery. Tym razem sami decydujemy w którą stronę skierowany jest jej obiektyw. Dzięki temu możemy wybrać gdzie pójdziemy najpierw, a który obszar zwiedzimy później. Wpłynęło to również na walki, które w poprzednikach opierały się na zasadzie „jeden na jednego” - nawet wtedy gdy na ekranie było więcej przeciwników, nasze ataki i tak skupiały się na jednym z wrogów. W Dawn of Dreams starcia są o wiele bardziej dynamiczne, dzięki czemu jednym machnięciem miecza możemy dosięgnąć naraz kilku zombie-samurajów. To dlatego na naszej drodze staje ich więcej niż dotychczas.

Za zabicie każdego z nich otrzymujemy punkty doświadczenia, które pozwalają na rozwój postaci. Tak samo jak w poprzednich odsłonach wchłaniamy dusze przeciwników, dzięki którym ulepszamy uzbrojenie. Za zdobyte złoto, możemy zrobić zakupy w postaci leczniczych przedmiotów i nowych broni. Główny bohater gry, Soki może chwilowo zamienić się w Oni – w tej formie jest o wiele silniejszy i nieśmiertelny.

Scenariusz gry zabiera nas do wydarzeń rozgrywających się 15 lat po zakończeniu „trójki”, kiedy to po śmierci Nobunagi, Hideyoshi Toyotomi przejmuje władzę nad krajem, co sprawia że w Japonii zapanował pokój. Niestety nie na długo, bowiem wraz z serią kataklizmów powróciły demony znane jako Genma. Odmieniło to władcę, który nie zważając na chaos zbierał „wiśniowe drzewa” służące jakimś niecnym planom. Soki, który posiada moc Czarnego Oni decyduje się na powstrzymanie zła rozlewającego się po jego kraju.

Historia jest podzielona na misje, które wybieramy ze specjalnego menu w swoistej bazie bohaterów. Z czasem dołącza ich do nas coraz więcej i możemy zdecydować który z nich będzie towarzyszyć Sokiemu w następnym zadaniu. Każda z postaci używa innej broni oraz posiada specjalną umiejętność. Są miejsca, do których dostanie się tylko jedna osoba, dlatego podczas gry swobodnie je zmieniamy. Dodatkowo mamy możliwość dostosowania zachowania towarzysza do własnych potrzeb, poprzez wydawanie mu rozkazów, które przykładowo dotyczą atakowania z całej siły czy ciągłego trzymania gardy.

Bonusową atrakcję stanowi tzw. Dark Realm, który tym razem ma aż 99 poziomów. Może do niego wejść każda z postaci, ale tylko w pojedynkę. Jest to bardzo dobry, ale jednocześnie trudny sposób na ulepszenie każdego bohatera i jego uzbrojenia.

Muzyką zajęli się Hideyuki Fukasawa i Jamie Christopherson. Fukasawa skomponował większość utworów brzmiących podczas gry, natomiast Christopherson zajął się utworami przygrywającymi filmowym przerywnikom

Poza samą grą powstały dwie mangi o tytułach Onimusha: Twilight of Desire oraz Onimusha: Night of Genesis. W Japonii i Ameryce wyszedł również film animowany, w którym wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy Akane.

Mimo niewielkiej popularności, Onimusha Dawn of Dreams została bardzo pozytywnie przyjęta. Przede wszystkim pochwalono większy nacisk na akcję i system walki, który okazał się niesamowicie satysfakcjonujący. Krytykom spodobała się również duża ilość grywalnych postaci, co zachęcało do ponownego odwiedzania lokacji w celu poszukiwania nowych przedmiotów. Scenariusz został bardziej doceniony niż w przypadku poprzedników, podobnie jak płynna animacja przy grafice na tak samo wysokim poziomie.

Dawn of Dreams to niemal całkowicie nowe spojrzenie na serię. Jeśli jesteś ciekaw jak się to sprawdziło, pozostaje zaopatrzyć się w wersję na PlayStation 2, bowiem do tej pory gra nie pojawiła się na innej platformie. Osobiście uważam, że to najlepsza odsłona serii: wciągająca i satysfakcjonująca rozgrywka oraz przepiękna i długa fabuła rodem z anime – gra mieści się na dwóch płytach. Jak najbardziej warto zagrać.

cropper