Felieton: Cenzura w grach 18+? Nie traktujcie dorosłych graczy jak dzieci!

Felieton: Cenzura w grach 18+? Nie traktujcie dorosłych graczy jak dzieci!

Mateusz Greloch | 20.07.2014, 14:08

Nie cierpię momentów w życiu, kiedy ktoś na siłę decyduje co jest dla mnie najlepsze i jak obronić mnie przed potencjalnym problemem, którego nie mam. Takim przykładem jest wszechobecna cenzura i wmawianie mi na siłę, że flaczek tu i tam przyniesie nieodwracalne skutki dla mojej, bardzo powoli zbliżającej się do trzydziestki psychice.

Pochodzę z pokolenia, gdzie najpopularniejszą bajką był Dragon Ball, gdzie lali się po mordach na lewo i prawo, przebijali promieniami KI na wylot, krew nie była tematem pomijanym, a rozczłonkowywanie niektórych obcych był niejako dodawany w standardzie. Co ocenzurowano? Sceny z dyndającymi siusiakami dzieci, biustami kobiet i niewybredne żarty mastera Roshi. Od zarania dziejów psychologowie oraz sami zainteresowani tematem ludzie zastanawiają się, co jest bardziej szkodliwe dla psychiki człowieka – widok brutalnego mordu lub tortur, czy nagość i seksualność, którą niedojrzały emocjonalnie umysł dziecka może źle zinterpretować. Jako odpowiedź na to pytanie, przytoczę ciekawostkę z pewnego uniwersytetu, gdzie genialny profesor doktor trzykrotnie rehabilitowany chciał przeprowadzić badania nad wpływem pornografii na umysł i zachowanie człowieka. Aby badanie przebiegło pomyślnie, potrzebował grupy kontrolnej składającej się z 200 mężczyzn, którzy oglądali porno przed ukończeniem 18 roku życia i 200 tych, którzy z pornografią do czynienia jeszcze nie mieli. Wystarczy, że powiem tyle – nie znalazł ani jednego kandydata, który kwalifikowałby się do drugiej kategorii.

Dalsza część tekstu pod wideo

Może to uniwersalna cecha, ale jeśli coś jest zakazane, to kusi po stokroć. Zapytajcie się mnie w co grałem w wieku 10-14 lat. Mortale, Tekkeny, GTA, Silent Hill, Residenty, Diablo II i wszelkiej maści FPS-y, z Soldier of Fortune na czele. Czy wyrosłem na psychopatę? Wątpię. Wisienką na torcie niech będzie Thrill Kill, którego nigdy nie dopuszczono do oficjalnej sprzedaży, bowiem poziom gore i odjechanych, brutalnych akcji sięgał wysokości wieży w Abu-Dhabi. To właśnie ta gra była hitem naszego osiedla w czasach, kiedy o oryginałach na pierwszym PlayStation słyszał chyba tylko Musiol. Nie zliczę wakacyjnych godzin spędzonych na ćwiartowaniu, okaleczaniu, wycinaniu i podcinaniu różnych kończyn, organów i reszty części ciała. Dzisiaj poziom brutalności może śmieszyć, bo sama grafika mocno się zestarzała, ale w czasach, kiedy inni w naszym wieku hasali sobie Crashem i zbierali jabłka, a inni hodowali krowy w Harvest Moon, taka odskocznia była tematem numer jeden. Z kim grałem w tę brutalną i deprymującą młodzież produkcję? Z obecnym doktorem, prawnikiem i komornikiem. No dobra, może temu ostatniemu zostało coś z dręczenia ludzi, ale wyrośli na porządnych ludzi, którzy nie siedzą po nocach i nie torturują chomików w piwnicy. Czy na Sali znajdzie się choć jedna osoba, która zawsze, ale to zawsze przestrzegała danych kategorii wiekowych i ani razu nie sprawdziła czegoś, w co według ówczesnych standardów grać nie powinna? Czy ktokolwiek z Was wystrzegł się widoku roznegliżowanej modelki zanim mógł legalnie napić się piwa? 

Powiecie – „Do sedna obywatelu!” A ja właśnie tam zmierzam. Dzisiaj, kiedy jestem już dorosły, mam pracę, skończone studia i w perspektywie ślub, dzieci oraz własny dom [niekoniecznie w tej kolejności], śmieszy mnie nadmierna troska deweloperów, usuwających brutalne sceny z chociażby trybu multiplayer w The Last of Us lub zmieniających drobne sceny brutalności z innych, mniej popularnych gier. „W trosce o psychikę graczy” mówią, a ja mówię „Dawać mi juchę”. Po całym dniu przed klawiaturą, czy to w firmie, czy to na portalu, mam ochotę walnąć headshota przyjacielowi z podstawówki, później rozpędzić się do 280 km na obwodnicy Los Angeles ścigając się z sąsiadem, a na koniec przeżyć pełny emocji romans z bohaterkami Uncharted. Jeśli deweloper twierdzi, że niektórzy mają za słaby żołądek na patrzenie jak jelita i inne organy opuszczają podbrzusze jakiegoś nieszczęśnika, mają do tego prawo i zapewne mają też rację, ale wtedy taka osoba nie bierze się za tego typu gry. W trosce o zdrowie tej garstki, cierpią Ci, którzy z takimi widokami nie mają problemu. Może kreuję się tutaj na kozaka, który wiele w życiu widział i wiele wirtualnych flaków wypatroszył, ale przyznam, że ogrywając ostatnie DLC do Outlast, śniadanie podchodziło mi do gardła orientując się, czy na zewnątrz nie byłoby mu lepiej. Mimo wszystko nadal uważam, że taki a nie inny widok miał swój określony cel i ten cel spełnił. Ludzie o słabych nerwach i tak pominą tę grę, a Ci, którzy doskonale wiedzą w co się pakują, docenią ten brak podejścia a la „nadopiekuńczy rodzic”. Ile razy słyszeliście od starszych od Was, że tego nie polecają, tego by nie zrobili, że to będzie błąd i mamy zaufać ich doświadczeniu, kiedy w głębi duszy czujemy, że to nieprawda? W 90% mogą mieć rację, ale wychodzę z założenia, że człowiek uczy się na błędach, a żeby móc się na nich uczyć, musi je popełniać.

Dlatego drodzy deweloperzy, proszę nie decydujcie za mnie, czy ten flaczek zaważy o mojej miłości do żony i czy ta scena seksu [nawet ocenzurowana kwiatkiem zasłaniającym strategiczne miejsca”] nie wypaczy mojego postrzegania córki, której wcale mogę nie mieć. W dobie politycznej i seksualnej poprawności, pozwólcie mi cieszyć się wirtualnymi przygodami, które w życiu realnym byłyby nie do zaakceptowania. Bo czy nie o to właśnie w grach chodzi? Przenosimy się do wirtualnego świata przyjmując postać nie istniejącego bohatera, przeżywając przygody, których siedząc przez 300 dni rocznie w pracy nie mamy szans doświadczyć. Jako dorosły człowiek jestem wystarczająco dojrzały by móc związać się z kobietą, spłodzić dzieci, pójść do pracy by utrzymać rodzinę i wziąć kredyt na 400 tysięcy złotych, ale w oczach dewelopera jestem zagubioną duszyczką, która wymaga opieki i kontroli. Pal licho cenzurowanie gier z kategoriami od 12/14/16 lat, ale jeśli na pudełku jak byk widnieje 18 lub 18+, to skąd ta cenzura? Śmieszą mnie też niekonsekwencje w cenzurze chociażby God of War - szlachtowanie przeciwników i oślepianie przeciwnika kciukami przejdzie, ale seks z kapłankami już podlega cenzurze? Zawsze można postąpić jak w Japonii, wypuszczając grę z niższą kategorią na płycie oraz udostępnić darmowe DLC, które zniesie cenzurę i podniesie wymagany wiek do 18+, tym samym zadowalając każdego klienta. Kastrując grę dla dorosłych, której cała oś fabuły opiera się na brutalności post-apokaliptycznego świata lub innych gdzie występuje próba gwałtu, uzależnienie od narkotyków, krojenie dzieci i strzelanie do psów czuję się jakbym znowu miał 12 lat i słyszał od mamy, że brata bić nie wolno, bo nie.

Nie róbcie z nas psychopatów i debili, którzy nie wiedzą jaki jest umiar i gdzie biegnie ta cienka granica pomiędzy grą i rzeczywistością, która w dobie realistycznej grafiki coraz bardziej się zaciera. Psychopata od dziecka będzie psychopatą, niezależnie od tego, czy zobaczy strzelanie w telewizji, a przypadki „zabił, bo grał w gry’ są tak naprawdę marginalne i rozdmuchiwane przez media, byleby tylko odciągnąć uwagę społeczeństwa od naprawdę palących kwestii politycznych lub kolejnej zmiany ustawy, która zabierze nam połową składek w OFE. Pozwólcie ludziom myśleć za siebie, zamiast przyszywając im łatkę gracza-debila, który sam nie wie co dla niego dobre.

Mateusz Greloch Strona autora
cropper