Retrogranie: Crash Bandicoot: The Wrath of Cortex

Retrogranie: Crash Bandicoot: The Wrath of Cortex

kalwa | 10.08.2014, 15:00

Crash Bandicoot: The Wrath of Cortex to szósta z kolei gra, która ukazała się w serii. Jest to pierwsza część, która pojawiła się również na sprzętach konkurencji Sony. Ma to związek z pewnymi zmianami o których poniżej. Zmiany te doprowadziły do tego, że nowe studio musiało stworzyć grę w bardzo krótkim czasie, przez co końcowy efekt okazał się mało porywający.

Dotychczas designerem każdej odsłony był Mark Cerny, który zaczął pracować również nad The Wrath of Cortex. Projekt w jego wykonaniu początkowo prezentował się jako gra z otwartym światem, przepełnionym logicznymi zagadkami. Wkrótce jednak Universal Interactive Studios nawiązało umowę z Konami, co skutkowało utratą ekskluzywności marki dla Sony. Tym samym Crash stał się maskotką Universal, a Sony wraz z Markiem Cernym odsunięto od projektu. Traveller’s Tales któremu przypadło opracowanie nowej części, zmuszone było zacząć od zera i powrócić do klasycznych schematów, na których opierała się rozgrywka. Na całość mieli tylko rok, co jest bardzo krótkim okresem, szczególnie dla studia które po raz pierwszy wkroczyło w serię jako developer. W trakcie produkcji myślano nad walkami z mniejszymi bossami oraz zaimplementowaniem gry wieloosobowej, ale oba pomysły zostały szybko porzucone.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na potrzeby WoC powstała nowa postać – wielki i umięśniony jamraj imieniem Crunch. W związku z jego obecnością myślano nad innym zakończeniem. Pierwotny zarys przedstawiał Crasha w kosmicznym stroju walczącego z Crunchem. Gdy antagonista zniszczył skafander naszemu bohaterowi, ten uciekł na wyspę i powrócił do sielankowej egzystencji. W tym samym czasie, nowo wybudowana stacja kosmiczna, rozbiła się w miejscu, w którym Cortex i Uka Uka dalej snuli swoje niecne plany dotyczące zdobywania świata.

W ostatecznej wersji zakończenie jest nieco bardziej humorystyczne, ale nie wypada tutaj zdradzać jego treści. Fabuła opowiada o tym jak Uka Uka organizuje spotkanie na nowej stacji kosmicznej ze swoimi sługami. Wśród nich znajdują się Dr. Cortex, Tiny Tiger czy Dingodile, którzy według złego brata Aku Aku czynią ostatnio zbyt mało zła. Zmusza ich więc do obmyślenia planu, który ma na celu pozbycie się Crasha. Cortex pod naciskiem przyznaje się w końcu, że w tajemnicy pracował nad tajną bronią, której jednak brakuje mocy. Zła maska proponuje wykorzystanie mocy czterech elementów, co w efekcie doprowadza do kilku poważnych kataklizmów, których doświadczają Crash i spółka. By wszystko mogło powrócić do normy, trzeba odzyskać rozrzucone po świecie kryształy. Trójka bohaterów decyduje się podjąć tego trudnego zadania – maska Aku Aku jako przewodnik, Crash oraz jego siostra Coco – specjalistka w zakresie nowoczesnych technologii komputerowych.

Rozgrywka nie zmieniła się względem poprzedników. Wciąż naszym głównym celem jest zebranie 25 kryształów oraz pokonanie antagonistów w postaci Dr. Cortexa i jego nowej broni. Na początku lądujemy w wirtualnej rzeczywistości stworzonej przez Coco. Z pomocą jej wynalazku mamy możliwość odwiedzania kolejnych poziomów. Te przemierzamy na piechotę albo z użyciem Jeepa czy kuli, w której zamknięty jest Crash. Głównym celem w każdym poziomie jest zdobycie ukrytego gdzieś różowego kryształu. Dodatkowo możemy otrzymać różnokolorowe diamenty, które dostajemy za zebranie wszystkich skrzynek lub ukończenie ukrytej lokacji. Te odblokować można poprzez przechodzenie plansz na czas, dzięki czemu zdobywamy tzw. Relikwie. Po zdobyciu pięciu z nich odblokowuje się portal do bonusowej lokacji. W trakcie przygody walczymy bossami – tak jak miało to miejsce w „trójce”, każdy obszar podzielony jest na pięć poziomów. Po zdobyciu kryształu w każdym z nich, pojawia się portal który zabierze nas do walki z jednym ze złoczyńców, za wygranie której dostajemy nowe umiejętności.

The Wrath of Cortex pojawił się na PlayStation 2 pod koniec 2001 roku, a w następnym również na Nintendo GameCube oraz Xbox. Gra dobrze się przyjęła. Za jej największe wady uznano sporą odtwórczość oraz przesadnie długi czas wczytywania. WoC jest więc dobrze prezentującą się kontynuacją o ile nie oczekujemy czegoś świeżego. Jeśli więc chcemy sobie zagrać w starego dobrego Crasha, to „czwórka” jest dobrym wyborem – trzyma poziom poprzedników i daje sporo frajdy. Niestety, pozostaje jedynie wersja na PlayStation 2 oraz sprzęt konkurencji, bowiem gra nie pojawiła się jak dotąd w żadnej kolekcji HD i raczej nie ma co na to liczyć, patrząc na popularność następnych odsłon.

cropper