Najciekawsze easter-eggi z serii Borderlands

Najciekawsze easter-eggi z serii Borderlands

Jaszczomb | 26.10.2014, 17:44

W zeszłym tygodniu do sprzedaży trafiło Borderlands: The Pre-Sequel i, wzorem poprzednich części serii, zafundowało graczom całą masę gagów i zabawnych nawiązać do popkultury. Wzięliśmy pod lupę wszystkie trzy odsłony Borderów i wybraliśmy najciekawsze (bo czasem nie tyle zabawne, co chwytające za serce!) easter-eggi.

Złap je wszystkie!

Dalsza część tekstu pod wideo

Na początek coś z najświeższej odsłony. Po pokonaniu finałowego bossa dostajemy dostęp do zadania pobocznego „Guardian Hunter”. Zleceniodawcą jest Sterwin – młody chłopak, którego wygoniono w przestrzeń kosmiczną z zapasem granatów-pułapek i kazano złapać po jednym rodzaju przedstawicieli obcej rasy Guardianów. Na czym polega pochwycenie takiego stworka? Wystarczy mocno go osłabić (co zwiększa szansę na złapanie) i rzucić kulisty granat. Coś Wam to przypomina?

Nazywa się Joffrey, nie Jeffrey!

Co może być bardziej na czasie w klimatach średniowiecznego fantasy niż Gra o Tron? Dodatek do Borderlands 2 Tiny Tina's Assault on Dragon Keep DLC skupia się na sesji „RPG-a na książkach” z tytułową Tiną jako Mistrzynią Gry. A skoro wszystko zależy tu od ogromnej wyobraźni małej bohaterki, dochodzi do absurdalnych sytuacji. Jednym z ciekawszych przykładów jest wizyta w sali tronowej księcia Jeffreya (spoiler? dajcie spokój). Zwróćcie uwagę na ten tron wykonany ze spluw i kreatywność w kwestii imion strażników – Canine (pies) oraz Molehill (kretowisko, pot. pagórek):

Hołd dla zmarłego fana serii

Śmiertelna choroba zabrała w 2011 roku 22-letniego gracza Michaela Mamarila, który ostatnie miesiące życia spędził grając ze znajomymi w pierwszą część Borderlands. Po śmierci Michaela jego znajomi wysłali do Gearboxu prośbę o nagranie krótkiej mowy pochwalnej głosem ulubionego bohatera zmarłego – Claptrapa. Studio poszło jednak krok dalej i zamieściło w drugiej części gry postać losowo pojawiającą się w Sanctuary i rozdającą bronie, których, jak mówi, już nie potrzebuje. Poniżej wspomniana laudacja i ciekawostka.

Jako ciekawostkę warto dodać, że gracze ubiegali się, by zrobić coś podobnego w The Pre-Sequel dla użytkownika YouTube’a „yoteslayi” – twórcy wielu filmików w temacie Borderów. Powstała nawet petycja, jednak studio Gearbox rozważnie powstrzymało się z gloryfikacją śmierci pijanego kierowcy, który oprócz siebie zabił dwóch pasażerów swojego auta i osierocił dwójkę dzieci, próbując zdążyć przed pociągiem.

 

Władca Pierścieni – Drużyna Łowców Krypt

Uważajcie, bo przed Wami jeden z najbardziej pomysłowych easter-eggów w historii. Po przejściu Borderlands 2 mamy opcję zagrania od nowa na wyższym poziomie trudności. Tym razem w początkowej lokacji - kryjówce Claptrapa - znajduje się piec z tajemniczą „zębatką Geary’ego” w środku. Jeśli podniesiemy ją i pieszo (bez korzystania z szybkiej podróży!) przejdziemy aż do lokacji Eridium Blight, spotkamy samego Geary’ego – wychudzonego, zgarbionego człowieczka. Ten uderza nas, zabiera zębatkę i skacze z nią do lawy. Po chwili przylatują trzy rakki (ptakopodobne potwory), które zrzucają skrzynie z lotem. Skojarzenia do wyprawy Froda, szaleństwa Golluma i ratujących hobbitów orłów nasuwają się same.

Pięścią w skałę!

Można Minecrafta kochać, można nienawidzić, lecz nie da się zaprzeczyć ogromnej popularności, jaką zdobyła gra Notcha. Przemierzając lokację Caustic Caverns w drugiej odsłonie Borderlands, można natrafić na przeszkodę z sześciennych bloków ziemi. Kilka szybkich ataków i naszym oczom ukazuje się jaskinia z zielonymi creeperami! Z nich może wypaść specjalna modyfikacja dla bohatera – kanciasta głowa. Dropią także kolor stroju dla postaci i bronie strzelające sześciennymi pociskami – świetna sprawa!

First Person Dark Souls

W tej samej lokacji co poprzedni easter-egg znajdziemy ogromne jezioro kwasu. Wystarczy jednak zaopatrzyć się w porządną tarczę, by je przemierzyć i odkryć ognisko z siedzącego obok panem Solitaire (Solaire of Astora, anyone?). 

Przy ognisku pojawia się od czasu do czasu siedzący duch, ale to nic w porównaniu z niespodzianką dla fanów serii Souls w przytoczonym już wcześniej DLC z Tiny Tiną. Napotkany tam okuty w zbroję szkielet prosi nas o odzyskanie swoich dusz. Po wykonaniu zadania, ten zamienia się w młodego wojownika i próbuje zemścić się swoim oprawny imieniem -=n00b_killer=- :

Karabin najlepszym przyjacielem Vault Huntera...?

Łowcy Krypt zawsze pochwalić się mogli najbardziej zwariowanym arsenałem. Podpalające snajperki, bronie, które wyrzuca się jak granaty podczas przeładowania, shotguny z odbijającymi się od ścian pociskami… sporo tego. Nic nie jest jednak w stanie przebić giwery o nazwie Energizing Bane. Wysokie obrażenia jak na SMG, świetna celność, porządny magazynek – a jednak karabin przez wielu znienawidzony. Cóż stało się tego przyczyną? Jego odgłosy.

Zmiana broni? Bane krzyczy SWAPING WEAPONS!!!. Przeładowanie – RELOADING!!!. Samo strzelanie? PEW, PEW, PEW, RATATATATATATA. I jeszcze spowalnia naszego bohatera. Jak tłumaczy się na język polski nazwę spluwy, rzeczywiście jest to zguba, zmora, nieszczęście, zakała:

 

Cowabunga!

Co żyje w ściekach i żywi się pizzą? Nie, to nie jest dowcip z cyklu „twoja stara” – w dwójce dostajemy misję pozbycia się zamieszkującej kanały ekipy Splinter Group. Po skuszeniu jej członków pizzą, wyskakuje kolejno czwórka skocznych przeciwników w znanych kolorach: niebieskim (Lee), fioletowym (Dan), czerwonym (Ralph) i pomarańczowym (Nick). Po pokonaniu ich i rozwiązaniu zagadki ze światełkami, staniemy również do walki z ich mistrzem, Flinterem. Leonardo, Donatello, Raphael, Michelangelo i cała reszta renesansowych artystów byłaby dumna.

Typowy Claptrap deweloper

W The Pre-Sequel studio 2K Australia postanowiło pośmiać się z samych siebie, zamieszczając w grze Claptrapa rzucającego typowymi tekstami twórców gier. „Chyba naprawiłem. Co tam, ktoś inny to pewnie przetestuje” czy „***, wydajemy grę”. A jakąż to grę tworzy nasz robocik? Wstawcie cokolwiek z największych tasiemców i będzie pasowało!

To nie są Claptrapy, których szukacie

Zbliżając się do zakończenia najnowszej odsłony Borderów, natrafić można na ciekawe zadanie poboczne. Dwa roboty mają do przekazania ważną wiadomość pewnemu starcowi imieniem Toby Van Adobe. Jeśli pomożemy im przebyć drogę do domu Toby’ego (w trakcie której mniejszy robocik wydaje nieartykułowane dźwięki, a większy jest oburzony jego pomysłami), dostaniemy miotacz laserowy o świetnych statystykach. Wydziela on ciągły, błękitny promień, lecz jego celny zasięg ogranicza się do jakiegoś metra od źródła. Taki FPS-owy miecz świetlny.

Wcale, że nie mógłbyś tak zrobić. To nie tylko nielegalne, ale też anatomicznie niemożliwe! Bogu dzięki…

Jaszczomb Strona autora
cropper