Przegląd skateboardowej serii z Tonym Hawkiem - część 2

Przegląd skateboardowej serii z Tonym Hawkiem - część 2

Jaszczomb | 04.10.2015, 10:00

W ubiegłym tygodniu przypomnieliśmy sobie rewelacyjne początki gier z Tonym Hawkiem, a dziś zajmiemy się dziwacznymi spin-offami w drodze ku ruinie o nazwie Tony Hawk’s Pro Skater 5.

(2006)

Dalsza część tekstu pod wideo

Ostatnio skończyliśmy na z 2005 roku, które stawiało na prostą fabułę „od zera do skejtera”, sprawdzoną mechanikę i bardziej przystępny poziom trudności. A skoro się przyjęło (chociaż hardkorowcy krzyczeli, że za łatwe), następnego roku można było to powtórzyć… tyle że weszła nowa generacja i teraz sequel trafić miał na świeżutkie PlayStation 3. Zrodziło się więc pytanie – sprawdzone schematy z lepszą grafiką czy coś innowacyjnego? Postawiono na opcję nr 1 z kilkoma udziwnieniami.

Project 8 zapodało prostą fabułę, gdzie naszym zadaniem było stać się jednym z ośmiu najlepszych skejterów na świecie, a zaczynaliśmy na końcu długiej listy pretendentów – standard. Dostaliśmy sterowanie dobrze znane od lat, szlify w kwestii różnorodności i płynności animacji oraz poprawę działania fizyki. Stare plansze połączono na sporych, otwartych mapach, także nic specjalnie nowego - było do bólu bezpiecznie.

Nawet te "świeże" pomysły bawiły tylko chwilę. Gracz mógł skorzystać z opcji „nail the trick”, kiedy to kamera po wyskoku z rampy robiła zbliżenie na deskorolkę, a my analogami (czyli stopami postaci) mogliśmy ją dowolnie obracać. Pomysł ciekawy, lecz nudził już po kilku próbach. Kolejną nowością było przewrócenie się przy dużej prędkości i manewrowanie niemal bezwładnym ciałem bohatera przez przeszkody, wydłużając rachunek ze szpitala.

Bezpieczna i wciąż ciekawa odsłona, ale trzeba pamiętać, że wersje z PS2 i PSP były znacznie okrojone i nie można tych gier stawiać z "tą właściwą" na równi. Warto też wspomnieć, że PS3 nie dostało trybu sieciowego, gdyż PlayStation Network nie było jeszcze odpowiednio do tego przystosowane. Tak Tony wjechał na nową generację konsol.

Spin-off (2007)

W tym samym roku co Project 8, na konsole Nintendo (Wii, DS) wyszedł spin-off, gdzie motywem przewodnim był początkowy pomysł na deskorolkową serię – tytułowy zjazd z góry wyznaczoną trasą. Odbywało się to na zasadzie wyścigu i mogliśmy spychać przeciwników z trasy, włącznie z bezceremonialnym kopaniem ich w brzuch.

Cały fun wersji na Wii tkwił w sterowaniu ruchem wiilota, stąd wydany rok później port na PS2 zupełnie nie miał czym się bronić – słaba grafika, uproszczona mechanika i nudne na normalnym padzie sterowanie pogrzebały ten tytuł. Lepiej było włączyć sobie SSX-a albo coś w tym stylu.

(2007)

Tytuł "Proving Ground" oznacza „dowodzić swojego”, a zdecydowanie był na to najwyższy czas. Po ośmiu głównych odsłonach serii wciąż bazowano na tych samych schematach, ale też konkurencji praktycznie nie było. Aż tu nagle EA zapowiedziało własną grę – Skate. I wyznaczyli premierę na miesiąc przed standardowym okienkiem wydawniczym corocznych gier z Tonym Hawkiem.

Seria Skate wniosła sporo świeżości do gatunku, a Proving Ground… cóż, równie dobrze mogłoby go nie być. Nie znaczy to, że gra była zła - po prostu zrobiona na pół gwizdka. Znów ta sama fabuła, lecz tym razem krótsza i mająca mniej sensu, spadek jakości oprawy graficznej w stosunku do Project  8, pogmatwane tryby z nudnymi misjami… Zmieniło się nieco położenie kamery za bohaterem i teraz siedział on po prawej stronie ekranu, lecz to jedyna ciekawa nowość.

Przepaść sprzedażowa między Proving Ground a Skate sprawiła, że Activision dało studiu coś innego, pozwalając odpocząć od deskorolek. Była to nabierająca wiatru w żagle seria Guitar Hero i pierwszą odsłoną stworzoną przez Neversoft było . I pomyśleć, że gdyby gry z Tonym Hawkiem ciągle sprzedawały się nieźle, to kultowa część GH mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.

W ten sposób główny cykl skateboardowej serii został wstrzymany na 8 lat, aż do premiery THPS5. Ale to nie koniec zestawienia!

 

Spin-off (2009), (2010)

Bez Neversoftu na pokładzie, postanowiono zrobić odważny krok i wykorzystać licencję to bardziej casualowych rzeczy. W 2009 roku ze studia Robomodo (późniejszego twórcy THPS5) wychodzi  w zestawie z plastikowym kontrolerem-deską. Nie miała ona kółek, by można było na niej stanąć i za pomocą ruchów nóg przenosiła nasze komendy do gry. Taki nietypowy pomysł kosztował ciekawskich niemal 400 zł ($120), więc nie był to taki mały wydatek.

Cały pomysł brzmiał intrygująco, szczególnie że wciąż trwał hype na specjalne kontrolery. Przesuwając nogą obok deski, postać w grze się rozpędzała, więc jakaś tam iluzja jazdy była. Całość opierała się o serię wyzwań na prostych planszach dostosowanych do niskiego poziomu trudności. Nie pomagało też, że do końca nigdy nie wiedzieliśmy, jak ostatecznie wyjdzie nam trick. Albo samograj na easy, albo przesadna losowość na hardzie.

Koniec końców deska okazała się mało precyzyjna i czuliśmy się co najwyżej jak na snowboardzie, gra była zabugowana, a recenzje nieprzychylne. Wciąż jednak niska ocena nie zawsze może pokonać ciekawość ludzką i sprzedaż na poziomie ponad 140 tysięcy sztuk wystarczyło wydawcy. Rok później wydano więc kontynuację - .

W SHRED dodano dyscyplinę snowboardową, ale ludzie się już poznali na „wspaniałej’ zabawie z kontrolerem. Lepiej było kupić plastikową gitarę. Nijakie trzy tysiące sprzedanych sztuk w pierwszym tygodniu wbiło ostatni gwóźdź do trumny i seria przez długi czas nie była kontynuowana.

(2012)

Przełom dwóch ostatnich generacji konsol to czas remasterów i zarabiania na nostalgii. Jako że Activision wciąż miało umowę z Tonym Hawkiem (do 2015 roku, przez co dostaliśmy tworzone na szybko THPS5), postanowiono odświeżyć te dobre wspomnienia z cyklu Pro Skater. W zestawie były odświeżone plansze i postaci z dwóch pierwszych części, a po premierze dołączono również „Revert Pack” obejmujący trzy lokacje z trójki i dodający revert do wachlarza ruchów naszych skejterów.

THPS HD zmieściło w sobie dawne wyzwania czasowe (tym razem zbieraliśmy płyty DVD zamiast kaset) i parę zabawnych trybów, wśród których znalazł się Big Head Survival – głowa naszej postaci nieustannie się powiększa i jedynie ciągi tricków są w stanie uchronić ją przed eksplozją. Niby w porządku, ale zabrakło rozgrywki wieloosobowej na dzielonym ekranie z takimi trybami jak Tag, Horse czy Graffiti (tylko singlowo), które dla wielu były najistotniejsze w tym powrocie do przeszłości. Entuzjaści grania z kumplem na jednej kanapie nie mieli czego tam szukać.

We znaki dały się również problemy z kamerą i przenikanie obiektów, ale gra ostatecznie znalazła swoich zwolenników – to w końcu stary Pro Skater, który działał na panoramicznym ekranie. Idealnie nie było i niedbałość studia Robomodo była uciążliwa (a w THPS 5 już zupełnie nie do zniesienia), ale na pewno lepsze to niż części z plastikowymi deskorolkami.

-

Tak doszliśmy do najnowszej odsłony z tego tygodnia – . Odsłony, która okazała się zwykłym dojeniem fanów w ostatnich chwilach działającej umowy z Hawkiem. Odsłony żerującej na nostalgii i nieudostępnionej recenzentom, bo tylko w ciemno ktoś może się nabrać i ją kupić. Mając jednak to dwuczęściowe zestawienie wszystkich gier serii na konsolach PlayStation ([część pierwsza]), na pewno znajdziecie coś interesującego w poprzednich częściach.

Jaszczomb Strona autora
cropper