8 najlepszych konsolowych gier ze świata Star Wars

8 najlepszych konsolowych gier ze świata Star Wars

[email protected] | 15.11.2015, 15:44

Za kilka dni pojawi się jeden z najbardziej wyczekiwanych tytułów konsol tej generacji, nie tylko przez fanów Gwiezdnych Wojen. Zanim jednak wyląduje w sprzedaży, postanowiliśmy wybrać osiem konsolowych tytułów opartych na licencji Gwiezdnych Wojen, które mogą poszczycić się tytułem najlepszych. Tym razem nie ograniczaliśmy się wyłącznie do konsol Sony.

Knights of the Old Republic

Dalsza część tekstu pod wideo

Rok 1999. Do kin weszła pierwsza część nowej trylogii Gwiezdnych Wojen, ale gry wideo na jej podstawie były mocno przeciętne. LucasArts zwróciło się więc do studia BioWare – „Robicie coś na podstawie nadchodzącego Ataku Klonów albo puśćcie wodze fantazji”. Twórcy serii Baldur’s Gate wybrali drugą opcję i korzystając z wolności artystycznej, przedstawili własną historię poprzedzającą wydarzenia z filmów o prawie cztery tysiące lat. W ten sposób powstał jeden z najlepszych zachodnich RPG-ów w historii gier wideo.

Rewelacyjnie napisana i świetnie poprowadzona historia wrzucała nas w szaty bohatera, przed którym postawiono zadanie najwyższej wagi - przejść trening Jedi i powstrzymać potężnego Dartha Malaka… albo nie. Nikt nie będzie nam rozkazywał! A wszystko, co w grze robiliśmy, miało wpływ na przynależność do jednej ze stron Mocy. Walki w systemie turowym, bogate opcje dialogowe, liczne umiejętności rozwijane wraz z poziomami doświadczenia, zbieranie własnej drużyny – a wszystko to w świetnie oddanym uniwersum. Znalazło się miejsce na budowanie własnego miecza świetlnego, wizytę w Akademii Sithów na Korribanie, sadystyczne naginanie umysłów Mocą, wciągającą karciankę i jeden z największych twistów fabularnych w dziejach gier wideo.

Dlatego też boli niedawne wydanie tytułu na tablety, podczas gdy konsole PlayStation nigdy nie dostały własnej wersji. Jedna z pozycji, której posiadacze PS2 zazdrościli osobom grającym na Xboksie. I słusznie.

 

Star Wars Episode I: Racer

Pierwszy epizod nowych Gwiezdnych Wojen dla wielu był zawodem. Denerwujący Jar Jar Binks, mało scen, które zapadały w pamięć (poza pojedynkiem z Darth Maulem) - a z grami nie było lepiej. Oficjalna produkcja towarzysząca filmowi była średniakiem i mimo sentymentu – ciężko ją polecić. Co innego Star Wars Episode I: Racer. Lucas Arts postanowiło zrobić grę opartą o wyścigach na Tattooine i to wystarczyło, by na rynku pojawił się hit.

Gra początkowo pojawiła się wyłącznie na PC-tach, ale później przeniesiono ją również między innymi na Nintendo 64 i Dreamcasta. Zapowiedziano także wydanie na PlayStation, ale Sony się nie poszczęściło – projekt poszedł do kosza. Ale dla rynku gier było to bez różnicy. Najlepiej oceniono wersje konsolowe, mimo że na N64 wycięto scenki przerywnikowe z powodu ograniczeń nośnika. Episode I: Racer oferowało kilka trybów gry, powiedzieć można, standardowych dla wyścigów. Turniej, wyścigi, opcja treningowa i rozgrywka dla dwóch graczy. Grafika jak na tamte czasy powalała, podobnie jak efekty dźwiękowe, które wyjęto z filmu. Jednak najmocniejszym punktem była miodna rozgrywka, świetnie przedstawiająca różnicę w prowadzeniu różnorakich pojazdów. Pewnego rodzaju ułatwieniem była możliwość kontynuowania wyścigu po rozbiciu się - a o roztrzaskanie nie było wcale tak trudno.

Ostatecznie tytuł doczekał się także wersji na automaty oraz kontynuacji na następną generację konsol. Star Wars Episode I: Racer do dziś dzierży tytuł najlepiej sprzedających się wyścigów sci-fi, wyprzedając chociażby Wipeouta.

 

Star Wars Rogue Squadron II: Rogue Leader

Gdyby prześledzić, jakie gry dostawały konsole Nintendo, to śmiało można zaryzykować twierdzenie, że ich konsole miały niesamowite szczęście do świetnych gier w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Startowy tytuł GameCube'a - Star Wars Rogue Squadron II: Rogue Leader, za którym stał duet Lucas Arts-Factor 5, był tak dobry, że z miejsca stał się produkcją wręcz kultową.

Niesamowita akcja rozłożona na 10 misji, w trakcie których bierzemy udział w walkach rozłożonych na całą Starą Trylogię. A jeśli komuś było mało, to dodatkowo ukryto pięć kolejnych misji pozwalających zasiąść między innymi za sterami Sokoła Millennium. Sama rozgrywka opierała się na powietrznych walkach jako pilot Rebelii z pojazdami Imperium, obojętnie, czy były to TIE-Fightery czy Star Destroyery. Zaliczaliśmy także wypady na inne planety, jak Sullust, Yavin IV, Hoth, Endor czy Bespin, walcząc chociażby u boku Lando Calrissiana. Gra oferowała znakomitą grafikę połączoną jak zawsze z wysokiej jakości efektami dźwiękowymi, co sprawiało, że wszyscy mieli czego zazdrościć GameCube'owi.

Rogue Leader doczekał się jeszcze jednej odsłony na konsoli Nintendo, po czym seria umarła śmiercią naturalną, podobnie jak deweloper Factor 5. Po dziś dzień jest to jeden z bardziej rozchwytywanych tytułów, chętnie emulowany na PC-tach przez fanów Gwiezdnych Wojen.

 

Pomysł na strzelankę w klimacie Gwiezdnych Wojen i to bez udziału Jedi był ryzykownym zagraniem. W końcu główni bohaterowie uniwersum dzierżyli miecze świetlne i za nic mieli wystrzeliwane w ich stronę pociski z blasterów – dlaczego mielibyśmy chcieć grać mięsem armatnim? Pomimo to, shooter Star Wars: Battlefront ostatecznie został stworzony przez studio Pandemic i trafił na sklepowe półki w 2004 roku. Walki na znanych planetach z perspektywy pierwszej i trzeciej osoby, dźwięki i muzyka prosto z filmów oraz odmienne tryby spodobały się graczom mającym kogoś do grania na dzielonym ekranie lub dostęp do Internetu. Sztuczna inteligencja wydawała się być jedyną wadą.

Rok później światło dzienne ujrzała druga część i tym razem mogliśmy wcielić się również w Sithów i Jedi (Yoda!). Oprócz nich pozostawali standardowi szturmowcy, rebelianci, droidy bojowe – było z czego wybierać. Właśnie z powodu tego bogactwa poprzedniczki nowy Battlefront jest tak krytykowany. Dwójka oferowała świetny tryb kampanii, walki na ziemi i w kosmosie, całą masę map, rozmaite bronie, tryby… i wcale się tak bardzo nie zestarzała!

Jeśli więc nakręciliście się na nadchodzące Star Wars Battlefront, ale wolicie przeczekać kilka początkowych łatek lub odstrasza Was premierowa cena, wyciągajcie starusieńkie PS2 i poszukajcie używanej kopii drugiej części. Co prawda ciężko jest z sieciowym graniem po wyłączeniu serwerów GameSpy, ale split-screen nie zawodzi.

 

Okej, The Force Unleashed nie jest idealne, lecz nie pojawiło się w tym zestawieniu tylko dlatego, że nie było innych konsolowych produkcji w klimatach Gwiezdnych Wojen. Była Moc, tyle że zabrakło czasu na dopracowanie.

Przygoda Starkillera to pomost między Starą a Nową Trylogią. Pomost (eks)kanoniczny, gdzie jako uczeń samego Dartha Vadera osiągamy poziom Mocy pozwalający ściągnąć z nieba Star Destroyera. Zaopatrując się w dodatki, zawalczymy nawet z Luke’iem, starym Obi-Wanem i Boba Fettem. Potencjał był więc ogromny, ale położyły go problemy techniczne. Kamera, namierzanie wrogów, bugi – kto jednak był w stanie to przeżyć, dostawał wciągającego slashera z niezłą fabułą, rozwijaniem umiejętności i swobodną zabawą Mocą. Duszenie czy rażenie błyskawicami było świetne samo w sobie, ale możliwość podniesienia Stormtroopera na odległość, podczas gdy ten łapał się w panice kolegi, czy sam wstęp, w którym wcielamy się w samego Vadera – to właśnie te wspomnienia zachęcają do przejścia gry raz jeszcze.

Sequel postawił na efektowność, zapominając po raz kolejny o dopracowaniu czy porządnej fabule. The Force Unleashed może i nie jest najlepszym cyklem gwiezdnowojennych gier, ale nigdzie nie ciacha się mieczem świetlnym tak przyjemnie jak w jedynce.

 

Na pewno kojarzycie serię gier LEGO od studia Traveller’s Tales, które wrzuca graczy nieustannie w pożyczanie uniwersa. Był Indiana Jones, był Harry Potter, były komiksy Marvela i DC, a wszystko to zaczęło się od LEGO Star Wars: The Video Game.

Trzy filmy Nowej Trylogii przerobiono na kilkanaście poziomów, gdzie jako klockowe wersje znanych postaci, gracze musieli współpracować w rozwiązywaniu zagadkach logicznych i niszczyć wszystko dokoła dla specjalnej waluty. Potem wracaliśmy do plansz innymi postaciami, by odszukać masę znajdziek i odblokować nowe rzeczy – oto przepis na co-opa idealnego. Nie dziwiły więc liczne nagrody i sequel ze poziomami bazującymi na Starej Trylogii. Najlepsze było to, że gra trafiała do każdego – dzieciaki śmiały się z zabawnego zachowania niemych ludzików, starsi gracze zauważali nawiązania do ulubionych filmów. Czego chcieć więcej?

Dziś najwygodniej kupić obie gry w zbiorczym wydaniu Lego Star Wars: The Complete Saga na PS3. Poprawiono niektóre poziomy, dodano postacie i w miarę zgrabnie połączono obie gry. Jedna z najlepszych odsłon LEGO i bardzo solidna pozycja dla fana Gwiezdnych Wojen.

 

Star Wars: Republic Commando

Republic Commando w całej plejadzie gier w świecie Gwiezdnych Wojen zdecydowanie się wyróżnia. Przede wszystkim poprzez fakt bycia taktycznym FPS-em, w którym deweloper nie szczędzi nam brutalnych scen i obecności krwi, co nie do końca pasuje do cukierkowego, kolorowego świata stworzonego przez Lucasa.

Rozgrywka rzucała nas w skórę oddziału klonów, z czego jednym kierowaliśmy, a pozostałym wydawaliśmy rozkazy. I mimo początkowego wrażenia, że mamy do czynienia ze zwyczajnym FPS-em, to szybko wychodziło na jaw,iż jest to przemyślana produkcja, w której bez taktycznego podejścia i sprawnego zarządzania naszą ekipą nie mamy szans przetrwać. Fabularnie akcja dzieje się w trakcie Wojny Klonów, z czego najwięcej wydarzeń (całe dwa lata w grze) przypada na kulminacyjny moment drugiego epizodu – Atak Klonów. Naszym celem jest wykonywanie przydzielonych zadań co skutkuje wycieczkami na Kashyyk oraz Geonosis. Pojawia się także tryb dla wielu graczy, ale nie zdobył on tak dobrych opinii jak kampania dla jednego gracza, która w opinii wielu była stanowczo za krótka.

Ostatecznie Republic Commando wielkiego sukcesu komercyjnego nie odniosło, ale doczekało się kilku powieści skupiających się na drużynie Delta. I podobnie jak wiele poprzednich gier, również i ta odsłona nie trafiła na żadną konsolę Sony.

 

Jedi Knight 2: Jedi Outcast

Jedi Knight - absolutny PC-towy klasyk w świecie Gwiezdnych Wojen. Niektórzy z Was mogą zapytać - „to co w takim razie gra robi w tym zestawieniu”. Otóż mimo nieobecności na PS2 (jak wiele innych gier z serii), Jedi Knight trafiło na Xboksa I GameCube'a, dzięki czemu nawet konsolowi gracze mieli okazję poznać ten wspaniały tytuł.

Wskakujemy w skórę Kyle'a Katarna – byłego Jedi, który po tym jak prawie przeszedł na Ciemną Stronę Mocy, postanowił oddalić się od Zakonu i zostać najemnikiem na usługach Republiki. Jednak jego pozorny spokój nie trwa długo i przez splot pewnych wydarzeń musi wrócić do swoich poprzednich zajęć. Poza niesamowicie wciągającą historią, produkcja Raven przede wszystkim zdobyła uznanie fanów przez rozgrywkę, a dokładniej – to, w jaki sposób poprowadzono walki za pomocą miecza świetlnego. Mnóstwo osób do dziś twierdzi, że lepszego systemu żadna inna gra się nie doczekała. Gra dodatkowo na PC-tach wspierała rozgrywkę dla wielu graczy, co stanowiło dodatkowy smaczek w tym świetnym tytule.

Konsolowe wersje skupiały się wyłącznie na historii dla jednego gracza, za co oberwało się im od niektórych recenzentów. Ale zdecydowana większość była zachwycona i ostatecznie, jeszcze w czasach ostrzejszego oceniania, gra zbierała oceny z zakresu 7-9, więc można było ją polecić w ciemno.

cropper