Recenzja: Angry Birds Film

Recenzja: Angry Birds Film

Adam Grochocki | 01.06.2016, 14:06

Co mają ze sobą wspólnego przydługie wykłady, podróż do pracy komunikacją miejską, stanie w kolejce w przychodzi, czy urzędzie? Nudę! Lekarstwo na koszmarne oczekiwanie znalazła kilka lat temu Skandynawska firma Rovio wypuszczając grę o strzelaniu z procy kolorowymi ptakami do pokracznych budowli wzniesionych przez zielone świnie. Sześć lat i trzy miliardy (?!) pobrań później w kinach debiutuje Angry Birds Film.

Twórcy jako punkt zaczepienia wykorzystali znaczenie tytułu gry i filmu. Akcja ma miejsce na niewielkiej wyspie zamieszkałej przez ptaki nieloty. Główny bohater, Czerwony to outsider od urodzenia. Po kolejnej wpadce i konflikcie z innymi ptakami, miejscowy sąd skazuje go na terapię panowania nad gniewem. Na dobrą sprawę Czerwony to po prostu gość, który patrzy na wszystko chłodnym okiem i nie udaje, że wszystko jest cacy, gdy w rzeczywistości jest inaczej. A że asertywność nie jest zbyt popularną cechą w dzisiejszym świecie główny bohater musi z tego powodu cierpieć.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na terapii Czerwony poznaje nadpobudliwego Chucka odgrywającego tutaj rolę wszędobylskiego i gadatliwego Osła ze Shreka, mającego dosłownie „wybuchowy” charakter Bombę i gigantycznego Terence’a, którego przeszłości nie powinniśmy omawiać przy dzieciach. Ekipa kompletnie niedopasowanych charakterów sprawdza się całkiem nieźle i dość zabawnie.

Pierwsza część filmu to seria gagów związanych z terapią panowania nad gniewem. Twórcy robią sobie jaja z różnych sposobów walki ze stresem i depresją, ale trudno sobie wyobrazić by dzieciaki dużo z tego zrozumiały. Dla nich zostawiono typowo kreskówkowe poczucie humoru i nie przestającego gadać Chucka. Wśród atakujących zewsząd żartów idzie wyłapać te naprawdę śmieszne, a zdarzają się też prawdziwe perełki.

Druga część filmu przedstawia nam Zielone Świnie. Nie da się odeprzeć wrażenia, że przybysze przedstawieni są w sposób nawiązujący do trawiącego Europę kryzysu imigracyjnego, co z resztą słychać było w głośnych komentarzach siedzących na sali kinowej ojców. Świnie radośnie witane przez gościnne społeczeństwo Ptaków szybko zaczynają się szarogęsić i wprowadzają w życie swoje niecne plany. Okazuje się, że tylko outsider Czerwony przejrzał ich na wylot i tym samym staje się ostatnią nadzieją całej wyspy. Jeśli pierwsza część filmu była niezła to druga jest po prostu świetna. Dowcip się zaostrza do tego stopnia, że po seansie głośno zastanawiałem się czy to było zamierzone, czy to tylko nadinterpretacja mojej, przeżartej śmieciowym internetem, głowy („Nie połykaj!”).

Na szczęście nikt nie zapomniał na jakiej grze bazuje film. Sekwencja walki w Królestwie Świń to mistrzowskie przeniesienie rozgrywki na srebrny ekran. Serio. Wystrzeliwane z procy ptaki spektakularnie niszczą koślawe zabudowania, a czujne oko wyłapie dużo charakterystycznych dla gier elementów otoczenia. Są szklane ściany, są proste dźwigi przenoszące deski i naturalnie wielopiętrowe, składające się jak domki z kart, budynki. Oczywiście nie zabrakło umiejętności specjalnych wykorzystywanych przez ptaki, aczkolwiek nie zostały one jakkolwiek wytłumaczone. Po prostu są.

Polski dubbing sprawdza się bardzo dobrze. Miałem trochę problemów z przyzwyczajeniem się do głosu Czerwonego, ponieważ dubbingujący go Jacek Bończyk to dla mnie od zawsze i chyba już na zawsze Kudłaty ze Scooby-Doo. Oczywiście to tylko barwa głosu, bo jakość polskich tekstów stoi na bardzo wysokim poziomie. Niektóre kwestie zostały przetłumaczone tak, aby przemycić polskie zwroty i powiedzonka dbając przy okazji o idealną synchronizację z ruchem dziobów i ryjków.

Angry Birds Film to przyjazna komedia dla całej rodziny. Z jednej strony animacja jakich wiele, z drugiej bardzo fajny pomysł na przeniesie prostej i niesamowicie popularnej gry na ekran. Prosta jak budowa cepa fabuła schodzi na drugi plan ustępując miejsca serii gagów i mrugnięć okiem do widzów. Jasne, na każdy udany żart przypadają jakieś trzy suchary, ale sądząc po reakcjach widowni film trafia w różne gusta i każdy znajdzie w nim coś dla siebie.

OCENA: 7

Autor prowadzi bloga http://www.geeklife.pl/, gdzie recenzuje seriale, filmy i gry.

Atuty

Wady


7,0
Adam Grochocki Strona autora
cropper