Tanioszka: Mad Max (PS4)

Tanioszka: Mad Max (PS4)

Jaszczomb | 26.12.2016, 13:20

miało dość cichą premierę i chociaż nie była to rewolucyjna gra, ciężko usłyszeć coś poza zachwytami od osób, które miały szansę ją wypróbować. Jeśli nie mieliście okazji poznać konsolowego Maksa, teraz, za niecałe 6 dyszek, grzechem byłoby nie dać mu szansy!

miało się nie udać. Premiera w okolicach nowego filmu Mad Max: Na drodze gniewu sugerowała zwykłą grę-zapychacz na licencji, a sztandarowa seria dewelopera, czyli seria Just Cause, była zupełnym przeciwieństwem tego, co oferowało uniwersum z postapokaliptycznymi pustkowiami, gdzie na każdym kroku walczy się o amunicję i benzynę. Wystarczyło jednak dać studiu Avalanche trochę zaufania i sprawdzić udostępniane materiały, by przekonać się, że nie wygląda to źle i nie ma nic wspólnego z absurdalnymi akcjami Rico Rodrigueza.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dostaliśmy prawdziwą perełkę. Gra odcinała się zarówno od nowego filmu z Hardym, jak i starej trylogii z Gibsonem. Mamy tutaj cichego, wycofanego Maksa, który szybko przechodzi do przemocy i narobił sobie przez to wrogów, ale są chwile, kiedy wraca myślami do czasu, gdy miał jeszcze kochającą go rodzinę. Gra pokazuje, że bohater przeżył coś strasznego i przygotowano momenty, kiedy można domyślić się kilku rzeczy, ale to i tak nie ma większego wpływu na fabułę. Zresztą... jaką fabułę? Historia naprawiania auta i walki z władcami pustkowi to wszystko, co przygotowali dla nas scenarzyści. Na szczęście jest to jedyny słaby element całej produkcji.

 

Prawdziwym głównym bohaterem jest wóz Maksa – Magnum Opus. Samochód budujemy od samych podstaw i stale czymś ulepszamy, stąd nie sposób się do niego nie przywiązać. Wyścigi wyścigami, ale walki za kółkiem, sól tej gry, są pierwszorzędne! Oprócz kolców rozrywających opony przeciwników, taranów i miotaczy ognia, mamy na przykład harpun wyrywający elementy wrogich pojazdów, włącznie z drzwiami, kołami czy… samym kierowcą. Rozprawianie się z większymi konwojami to wyzwanie sprawdzające nie tylko naszą siłę i wytrzymałość, ale także pomysłowość. Tu się rzuci minę, tutaj zepchnie wroga na skałę, temu odsłonimy bak, by wypalić do niego z dwururki – a wszystko to przy zawrotnych prędkościach i stałym kontrolowaniu paska nitro. Jeśli podobał Wam się ostatni film z Mad Maksem, będziecie w siódmym niebie.

Zdarzają się jednak sytuację, gdy trzeba wysiąść ze swojego samochodu, ale nie martwcie się – tej części rozgrywki również nie skopano. Mamy tutaj kopię rytmicznego systemu walki z serii Batman: Arkham, który może i jest dość prosty, lecz spisuje się równie dobrze, co w grach Rocksteady. A jest kiedy obijać mordy, bo pustkowia pełne są obozów wroga, a nie raz natykamy się na ogromne fortece z całą masą przeciwników. Kilka rodzajów wrażych jednostek, broń biała i tryb furii skutkujący wyjątkowo brutalnymi finisherami wystarczają, by urozmaicić rozgrywkę poza naszym wozem. Trzeba też pamiętać o pragnieniu i głodzie Maksa, a także paliwie dla Magnus Opum, choć nie jest to nic ograniczającego gracza wzorem survivalowych produkcji. Gra przypomina, że mamy do czynienia z ciężkimi realiami, lecz nie zmusza do szukania źródła pitnej wody co pięć minut. I za to chwała twórcom, bo to w końcu lekki i efektowny sandbox, żadne tam Don’t Starve.

 

Pustkowia to teoretycznie kupa piachu i kamieni, ale w projektowaniu świata gry wykorzystano to w pełni i nie ma mowy o monotonii krajobrazu. Na każdym kroku czeka jakieś ciekawe miejsce, a zmieniające się pory dnia dostarczają przepięknych widoczków. Kiedy zaś rozpocznie się burza piaskowa… to trzeba przeżyć samemu, piękna sprawa. Trzeba też pamiętać, że być może warunki są ciężkie, ale na bezdrożach znajdziemy wiele wrażych pojazdów, które tylko marzą, by skasować nasze auto i przejąć resztki naszej benzyny. Wszystko to sprawia, że jazda z punktu do punktu nigdy nie nuży. Zresztą cała ta piaskownica nie jest jakoś specjalnie ogromna, a dostępna opcja szybkiej podróży tylko ułatwia przemieszczanie się. Podczas dewelopingu łatwo było wpaść w pułapkę błądzenia po ogromnej pustyni, ale z zadaniem stworzenia mapy poradzono sobie wyśmienicie. No i znajdźki są całkiem dobrze przemyślane, dając dostęp do bogatego rozwoju postaci i samochodu. Czego chcieć więcej?

Od zeszłorocznej premiery nie było wiele do poprawienia, a łatki obejmowały zwykle pomniejsze bugi. Framerate stał przeważnie na poziomie 30 klatek, chociaż przy starciach z większymi konwojami zdarzały się spadki i tego nie zmieniono do dziś. Nie jest to jednak nic wielkiego i nie zdziwiło mnie, że nad tym nie popracowano. Obecnie grę możemy nabyć za jedyne 59 zł w Styczniowej promocji na PS Store, a pudełkowe wersje trzymają poziom 70-80 zł. Za takie pieniądze grzechem jest niezagranie w tak dobrego sandboksa, a tuż po świętach nie wypada grzeszyć! Jak pisałem w recenzji sprzed ponad roku:

Kinowy Mad Max z Tomem Hardym był wielkim dwugodzinnym starciem na drodze przy pełnej prędkości. Tu dostajemy coś podobnego, tyle że trwającego 20-30 godzin. Jeszcze jakieś wątpliwości? 

Jaszczomb Strona autora
cropper