Star Wars Battlefront 2 - warto kupić dla samej kampanii?

Star Wars Battlefront 2 - warto kupić dla samej kampanii?

Paweł Musiolik | 14.11.2017, 00:06

Star Wars Battlefront 2, w atmosferze kontrowersji i wojny graczy z wydawcą, trafi na rynek już w tym tygodniu. Trzy razy większa według dewelopera gra od kilku dni leży u mnie na dysku. To dobra okazja, by napisać Wam, dlaczego kupowanie tej produkcji TYLKO dla kampanii jest ryzykownym pomysłem.

To miała być pierwotnie recenzja Star Wars Battlefront 2, która pojawi się razem z pozostałymi tekstami spływającymi z całego świata wraz z zejściem embargo. Ale niestety, po ukończeniu kampanii i pobawieniu się trybem Arcade, postanowiłem wejść na serwery i... pusto na nich jak nigdy. Przeliczyłem się, zapominając przy okazji, że wszyscy będą siedzieć na xboksowych i PC-towych serwerach gry. Zdarza się.

Dalsza część tekstu pod wideo

Star Wars Battlefront 2 Luke Skywalker

Zastanawiałem się długo, który temat poruszyć. Mikrotransakcje i afera ze skrzynkami? Za każdym razem, gdy za to się zabierałem, wychodziły nowe rzeczy (ledwo co dowiedzieliśmy się, że EA, po fali krytyki, obniża koszt zakupu bohatera o 75%). Na szczęście pomysł przyszedł wraz z pytaniami, które otrzymywałem - jak tam kampania w Battlefroncie? Bo chcę kupić dla niej grę.

Kampania. Coś, czego zabrakło w Star Wars Battlefront i z czego w przypadku Battlefront 2 wydawca zrobił przed premierą ważny element. Świeży scenariusz, historia w kanonie, która połączy starą i najnowszą trylogię, do tego osobna ekipa z EA Motive, która skupi się wyłącznie na trybie fabularnym. Można było więc liczyć na coś pozytywnego, prawda?

No i ... tak niby jest. Kampania rozpoczyna się bitwą o Endor i przedstawia nam nieznane dotąd wydarzenia pokazujące powolny upadek Imperium. Scenarzyści niczym szczególnym się tu jednak nie popisali - praktycznie każde wydarzenie to ten sam schemat "znane i będące w kanonie historie, do których dorzuciliśmy Iden Versio". I działa tak samo jak pierwotnie walki nad Jakku krążyły wokół m.in. Galliusa Raksa, Rae Slonae czy Brentin Wexley. Teraz pojawia się Iden Versio wraz ze swoim ojcem i można odnieść wrażenie, że Versio staje się bohaterem jednego z najważniejszych wydarzeń od czasów bitwy o Endor. Ogromnie żałuję, że właśnie na takie coś zdecydowała się ekipa EA Motive, bo po prostu mnie zawiedli.

Lepiej za to wypadła Iden Versio i jej towarzysze. Z początku spodziewałem się irytującej bohaterki, głównie przez to, że marketing skupiony był na pani Gavankar. Ale... da się ją znieść. Podobnie cały ten plot twist fabularny wpasował się w ogólne zwroty akcji w tym uniwersum. Również misje, które wykonujemy, nie są złe. Tylko krótkie. Całą kampanię kończy się raptem w 4 godziny, co powinno być ostrzeżeniem, jeśli ktoś chciał kupić grę TYLKO z jej powodu. I tyle dobrze, że sama kampania, mimo że ma nas wprowadzić w mechanikę gry, stara się jak tylko może, by uciekać od wrażenia "jestem rozbudowanym samouczkiem na mapach z multiplayera". Czasem wychodzi, czasem nie.

Star Wars Battlefront 2 Iden Versio

A w temacie skrzynek i ekonomii w grze dodam, że warto kampanię zaliczyć, bo trochę kasy nam za to wpadnie. W sam raz, by kupić bohatera czy dwóch. Więcej o grze jako całości przeczytacie mniej więcej w okolicach premiery, bo wreszcie serwery się zaludniły. A jest o czym pisać, uwierzcie.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper