Recenzja: Marvel Strike Force

Recenzja: Marvel Strike Force

Kacper Mądry | 07.04.2018, 15:32

O Marvel Strike Force przed premierą usłyszałem może z raz. Nastawiałem się na kolejnego klikacza żerującego na znanej marce. Okazało się jednak, że recenzowany dzisiaj tytuł jest naprawdę porządną produkcją!

Marvel Strike Force oparte jest o schemat znany ze Star Wars: Galaxy of Heroes [no, powiedzmy to wprost, zerznięto grę od EA – dop. Musiol]. Głównym celem zabawy są zatem pojedynki z kilkoma grupami wrogów. Wszystko to jest obudowane paroma trybami oraz mechanikami, które sprawiają, że tytuł nabiera niespodziewanej głębi. Fabuła Marvel Strike Force opowiada o obronie alternatywnej rzeczywistości marvelowskiego świata, która to z kolei prowadzi do kilku innych rzeczywistości. Przejęcie świata, w którym gramy, skończy się zniewoleniem wszystkich pozostałych alternatywnych wersji uniwersum. Połapanie się w tym wszystkim jest dość proste i można streścić jako „musimy obronić nasz świat, bo bohaterowie z pozostałych światów mają przerąbane”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Marvel Strike Force #1

Aby uchronić naszą planetę przed wrogą dominacją, powołany zostaje zespół S.T.R.I.K.E., który zrzesza garstkę bohaterów ze świata Marvela. Gdzie podziali się pozostali? Zostali zamknięci w kapsułach, które w Marvel Strike Force stanowią odpowiednik skrzynek z fragmentami postaci. Po uzbieraniu odpowiedniej ilości takich fragmentów otrzymujemy nowego bohatera. O dziwo jednak wydawca nie rzuca się na nasze pieniądze i po kilku dniach grania miałem już skompletowane dwie sensowne drużyny bohaterów, a powoli zdobywam kolejnych. Oczywiście część postaci wymaga regularnej gry i otwierania darmowych „lootboxów”, lecz nie czułem, że nie mogę grać dalej, ponieważ moim herosom brakuje „mocy” lub nie jestem w stanie zdobyć danego bohatera.

Sami bohaterowie dzielą się na grupy „dobrych”, „złych” oraz „pomocników”. Oznacza to, że tworząc nasze zespoły, musimy pamiętać o tym, iż niektóre misje są przeznaczone tylko i wyłącznie dla dobrych bohaterów jak Spider-Man, a do innych potrzebujemy złych jak np. Elektra. Czasem może się okazać, że danego bohatera lepiej jest zastąpić kimś neutralnym z załogi S.T.R.I.K.E., ponieważ posiada on umiejętność leczenia lub formę ataku, która akurat może się przydać. Sam rozwój naszych herosów polega w Marvel Strike Force na podnoszeniu ich poziomu doświadczenia. Do tego dochodzi zbieranie sześciu akcesoriów, które podnoszą jego statystki, a po uzbieraniu wszystkich, pozwalają zwiększyć ogólną rangę wojownika. Zasobów potrzebnych do rozwoju wszystkich postaci (nawet tych, którymi nie grałem) miałem zawsze pełno, a gdy zdołałem po intensywnej grze wystrzelać się z wszystkiego, co mam, to wystarczyło powtórzyć kilka starych misji i znów mogłem dbać o mój zespół.

Marvel Strike Force #2

W grze dostępnych jest kilka form zabawy. Oprócz omówionej wcześniej kampanii mamy jeszcze wydarzenia polegające na kończeniu serii misji, które pozwolą nam zdobyć daną postać. Dochodzi do tego możliwość wykonywania zadań dających nam surowce potrzebne przy podnoszeniu poziomu bohaterów oraz Blitz, w którym możemy zmierzyć się z bohaterami innych graczy. Tutejszy odpowiednik gildii oraz wspólnych zadań również występuje. W dużym skrócie – roboty jest co nie miara i nudzić się nie będziemy. Wszystko to oparto na turowych starciach, podczas których decydujemy o wykorzystaniu danego ataku lub… oddajemy kontrolę sztucznej inteligencji, dodatkowo zwiększając prędkość gry. Wolicie w grze mobilnej tylko klikać i nie skupiać się na rozgrywce podczas starć? Gra nie stawia przed nami żadnych ograniczeń.

Marvel Strike Force jest tytułem, który zachwycił mnie swoja oprawą graficzną. Niewielka przestrzeń starć na pewno miała tutaj duży wpływ na dopracowaną jakość wizualną, ale nie spodziewałem się, aż tak (jak na warunki mobilne) ostrych tekstur oraz drobnych szczegółów strojów jak np. zobrazowania miejsca na rękawicy, z którego Peter Parker wystrzeliwuje swoją pajęczą sieć. Dźwięk nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale również nie razi, więc można uznać go za wystarczający. W końcu nie jest to tytuł wymagający nasłuchiwana kierunku nadciągających wrogów.

Marvel Strike Force #3

Rozgrywka bawi, oprawa audiowizualna jest na poprawnym poziomie, a mikropłatności nie są upierdliwe. Czy zatem Marvel Strike Force robi coś źle? Dwie rzeczy. Po pierwsze produkcja dość mocno pożera baterię telefonu, nawet będąc zminimalizowaną przez dłuższy czas. Już dawno nie byłem zmuszony zamykać w telefonie procesu aplikacji ze względu na to, jak potrafiła wyssać „życie” z telefonu. Druga sprawa dotyczy tego, ile gra pobiera danych w tle. Co prawda wyświetla się komunikat o zasysaniu dodatkowych danych, jednak nie podaje informacji, jak duże są to pliki. Ostatni tydzień spędziłem bez Internetu w domu i byłem zmuszony korzystać tylko z tego z telefonu. Gra stale i długo pobierała dane, co powodowało u mnie niepokój, ile pakietu mi pozostało. Telefon podawał, że gra dociągnęła jeszcze 500 MB, a dodatkowe pobierania jeszcze się nie skończyły. Dla osób z małym pakietem internetowym Marvel Strike Force może okazać się niegrywalne poza domem.

Gdyby nie te dwie wpadki techniczne, mielibyśmy niemalże tytuł idealny. W aktualnej sytuacji Marvel Strike Force jest „tylko” bardzo dobrą grą, którą powinni sprawdzić nawet przeciwnicy gier mobilnych, ponieważ jej prostota (a jednocześnie głębia) i nienachalne mikropłatności sprawiają, że jest to produkcja uzależniająca bardziej, niż można się tego początkowo spodziewać.

Plusy

  • Masa zawartości
  • Grafika
  • Nieinwazyjne mikrotransakcje

Minusy

  • Pożeracz baterii
  • Pobiera mnóstwo danych w tle
Kacper Mądry Strona autora
cropper