10 kontynuacji, które srogo zawiodły

10 kontynuacji, które srogo zawiodły

Kacper Mądry | 13.05.2018, 15:55

Gdy dana gra odniesie spektakularny sukces, liczymy, że jej kontynuacja dostarczy nam tyle samo frajdy lub wręcz przebije poprzedniczkę. Część deweloperów maksymalnie skupia się wtedy na dostarczeniu kolejnego doskonałego produktu, podczas gdy inni wpadają w ślepą uliczkę i nie potrafią powtórzyć wcześniejszego sukcesu.  Oto przykład dziesięciu kontynuacji, które nas zawiodły.

Mafia 3

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsza odsłona Mafii wprawiła w osłupienie. Tak dobrze przedstawionej gangsterskiej historii w grach jeszcze nie było. Później otrzymaliśmy tylko delikatnie słabszą drugą odsłoną, która również przypadła do gustu wielu osobom. Trzecia część jednak nie była już tym, czego oczekiwali fani. Autorzy zamiast skupić się na przygotowaniu porządnej fabuły, postawili na modny otwarty świat. Niestety, skończyło się tak, że fani poprzednich części nie otrzymali tego, za co pokochali serię, a nowi gracze, których miała zachęcić rozgrywka w stylu serii Grand Theft Auto, dostali powtarzalne misje poboczne i nudne miasto.


Star Wars: The Force Unleashed 2

Pierwsza odsłona Star Wars: The Force Unleashed zachwyciła pomysłem na prowadzenie bohatera, który stał po ciemnej stronie Mocy. Alternatywna wersja wydarzeń z filmu niszczyła nasze wspomnienia, nie mając litości dla kultowych postaci gwiezdnej sagi. Efektowna walka i pokaz potęgi głównego bohatera robiły wrażenie, przez co wszyscy czekali na kontynuację. Ta nadeszła, jednak była tylko cieniem tego, co widzieliśmy wcześniej. Autorzy nie przygotowali nowych pomysłów na rozgrywkę, a przy okazji widać było mnóstwo niedoróbek. Star Wars: The Force Unleashed 2 to gra zrobiona na szybko, która do tego jest jeszcze skandalicznie krótka.


Duke Nukem Forever

Wiedzieliśmy, że tyle lat produkcji, zmiany dewelopera i wiele innych problemów, o których słyszeliśmy, nie mogły przynieść wybitnej produkcji. W głębi serca jednak była nadzieja na to, że studiu Gearbox Software uda się naprawić błędy poprzedników i gra będzie choć częściowo grywalna. Choć tytuł nie sprawiał większych problemów technicznych, cierpiał niestety ze względu na swój wiek. Wiele mechanik z gry nie pasowało już do aktualnych standardów, a końcówka produkcji wydawała się przygotowana na szybko. Nie na taki powrót Duke’a liczyliśmy.


SimCity 2013

Grze SimCity brakowało kilku mechanik. Wiele rzeczy, na które liczyli gracze, nie zostało w ogóle dodanych, przez co była ona uboższa od swoich poprzedniczek. Nie była to produkcja fatalna, ale to, co zrobiło wydawnictwo Electronic Arts, rozwścieczyło wszystkich. Okazało się, że gra jest w pełni nastawiona na rozgrywkę sieciową i współpracę pomiędzy graczami. Dodajcie do tego wymóg stałego połączenia z Internetem i otrzymacie murowaną porażka. Nie tego oczekiwali fani serii. Co prawda tytuł zmodyfikowano tak, aby w końcu można było grać w trybie offline, jednak zanim to zrobiono, SimCity zostało już przekreślone.


Mass Effect: Andromeda

Są osoby, którym Mass Effect: Andromeda się podoba. Eksploracja nowego zakątka kosmosu sama w sobie wywołuje gęsią skórkę, jednak zrobiono to wszystko tak nieudolnie, że aż szkoda marki Mass Effect. Poboczne zadania stały się w głównej mierze prostym przynieś, wynieś, pozamiataj. Pół biedy, jeśli byłyby one spięte ciekawymi historiami. Tak jednak się nie stało. Do tego wszystkiego masa błędów technicznych i główna oś fabularna, która nie była już tak ekscytująca jak w poprzednich odsłonach. Po wyprawie do Andromedy seria jeszcze długo nie będzie mogła wybudzić się z hibernacji.

 

Sniper: Ghost Warrior 3

Pojęcie development hell odnosi się do sytuacji, w której dana produkcja podczas okresu prac nad nią wielokrotnie zmienia swoje bazowe założenia lub mechaniki. Sytuacja, kiedy premiera zbliża się wielkimi krokami, a tu nagle okazuje się, że połowę rzeczy trzeba przygotować od początku. Większość gier z dzisiejszego zestawienia to przykłady takiego zjawiska, jednak to Sniper: Ghost Warrior 3 na każdym kroku daje znać, że coś tutaj wielokrotnie zmieniano i dodawano. Skończyło się to na tym, że gra chodzi bardzo słabo na konsolach oraz zawiera mnóstwo błędów. Autorom ewidentnie zabrakło czasu, aby okiełznać sprawiający masę problemów silnik CryEngine.


Star Wars Battlefront 2

Sprawa Star Wars Battlefront 2 jest tak dobrze znana, że nawet niektórym politykom nie trzeba jej tłumaczyć. DICE przygotowało grę lepszą od poprzedniczki, z bogatszą zawartością. Bolączki pierwszej części zostały rozwiązane, a na graczy singlowych czekała kampania fabularna. Jej przeciętne wykonanie dałoby się jeszcze przeboleć, lecz tego, co Electronic Arts zrobiło z ekonomią gry, już nie. Lootboksy dające przewagę w grach sieciowych, kiedy za podstawkę płacimy pełną kwotę? Tego gracze nie wybaczą. Tytuł na szczęście naprawiono, jednak marka może mieć teraz ogromne problemy z odzyskaniem zaufania.


FlatOut 3: Chaos & Destruction

Pisanie o FlatOut 3: Chaos & Destruction poprzedziłem minutą ciszy w zadumie. Trzecia odsłona serii nie była zupełnie tą samą grą, na jaką czekano. Ta produkcja to żerowanie na znanej marce i wykorzystanie jej do łatwego zysku. Jak ocenić poziom tejże gry? Powinna być dodawana do tekturowych wydań w kioskach – ale nie za 19,99 zł, a za 9,99 zł. Fatalny model zniszczeń, niedające frajdy tory oraz obrzydliwa, paskudna, ohydna grafika. UGH! Dobrze, że oryginalni autorzy FlatOuta kończą prace nad Wreckfest.


Tony Hawk’s Pro Skater 5

Godnie pożegnajmy się z serią gier z Tonym Hawkiem! Zróbmy więc kolejną odsłonę kultowego Pro Skatera i niech się ludzie cieszą. Szkoda tylko, że o powstaniu gry raczej zadecydowały cyferki analityków, a nie chęć stworzenia kolejnej części. Ostatni Tony Hawk jest niedopracowanym bublem, który nigdy nie powinien trafić do sprzedaży. Autorzy po premierze gry wypuścili ogromną aktualizację, która miała naprawiać błędy, jednak jak się okazało, były to pliki, które powodowały, że gra po prostu działała stabilnie. Czemu nie znalazły się wcześniej w grze? Trzeba było zdążyć na premierę. Brak słów.


Call of Juarez: The Cartel

Po dwóch niezwykle klimatycznych odsłonach serii Call of Juarez, które przedstawiały fantastyczne historię oraz umożliwiały wzięcie udziału w wielu przyjemnych strzelaninach na Dzikim Zachodzie, przyszło The Cartel. Czasy współczesne zaprezentowały żenującą fabułę, denerwujących bohaterów oraz niesycący model strzelania. Skąd taki spadek formy Techlandu? Tego nie wie nikt. Na szczęście Call of Juarez: Gunslinger, kolejna odsłona serii, to już bardzo udana strzelanina, która uratowała dobre imię marki.

 

Kacper Mądry Strona autora
cropper