World of Tanks: Mercenaries. Czy warto wrócić do gry po ostatnich aktualizacjach?

World of Tanks: Mercenaries. Czy warto wrócić do gry po ostatnich aktualizacjach?

[email protected] | 08.07.2018, 09:28

Kilka dni temu konsolowa wersja World of Tanks otrzymała spora aktualizację. Nowe duże rozszerzenie to dobry moment, aby przyjrzeć się, w jakim stanie jest gra 2,5 roku po premierze.

Od premiery gry na konsolach w 2014 roku World of Tanks jest nieustannie rozwijane i rozszerzane o kolejne dodatki. Konsolowe wersje gry nie są jednak zwykłym portem aplikacji komputerowej, a samodzielnym bytem podążającym równoległą ścieżką. Trzon rozgrywki pozostaje w obu przypadkach taki sam. Gołym okiem można jednak zaobserwować różnice w zastosowanych mechanikach i rozwiązaniach. Niewykluczonym jest, że zmiany wprowadzane w pecetowej wersji zawitają również na konsolach.

Dalsza część tekstu pod wideo

World of Tanks #1

Sam wróciłem do grania w konsolowego WoT-a kilka miesięcy temu, po dość sporej przerwie. Od tego czasu dodano kilka nowych drzewek technologicznych, a także dołączyły Chiny i Czechosłowacja oraz Szwecja posiadająca w swoich szeregach niszczyciele czołgów z trybem oblężniczym, który pozwala im na spore opuszczenie działa. Wraz z nową aktualizacją dostaliśmy również „państwo” Najemników. To, wraz z pozostałymi, daje nam dziesięć drzewek technologicznych i kilkaset maszyn do wyboru w pięciu klasach.

Czołgi Najemników to konstrukcje będące mieszankami różnych kadłubów, wież i dział. Swoiste hybrydy posiadające dodatkowo unikalny wygląd i malowanie. Do tego ich załogi wyszkolone mają już dwie umiejętności dopasowane do zadań konkretnego pojazdu. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że spora część pojazdów dostępnych w grze nigdy nie zobaczyła pola bitwy lub nie wyszła poza deski kreślarskie projektantów. Obecność tak wielu jednostek prototypowych osobiście uważam za wadę, jednak w pełni doceniam wysiłek włożony przez Wargaming w to, aby dotrzeć do planów i informacji historycznych (wszystkie czołgi posiadają stosowny opis) i móc regularnie wprowadzać nową zawartość do gry.

World of Tanks #2

Na tym nie koniec nowości, jakie spotkały mnie po powrocie. Do gry trafiło sporo nowych map, a część tych starszych została przebudowana. Dla niektórych przygotowano wariacje w odmiennych porach roku, dnia i zróżnicowanej pogodzie. Zmienia się również sama lokalizacja map. Ogromne wrażenie robią plansze z dopiskiem “Wojna”, gdzie w tle odbywają się działania wojenne – w powietrzu przelatują samoloty, podziwiać można smugi pozostawiane przez pociski przeciwlotnicze, do tego dokoła porozsiewane są dopalające się wraki i ruiny zabudowań. Takie smaczki potęgują klimat batalii i naprawdę można się poczuć jak na wojnie. Aktualizacja Najemnicy wprowadziła do rotacji w bitwach losowych alternatywne wersje map podstawowych, na których pojawiły się zabudowania industrialne związane z historią Najemników. Wprowadza to urozmaicenie, wymuszając wyrobienie nowych zachowań i zastosowanie odmiennych taktyk.

Rozgrywka w World of Tanks jest nadal odpowiednio zbalansowana. Z jednej strony mamy mocno zręcznościowe podejście do rozgrywki, czołgi z paskami życia oraz pociski z wartościami liczbowymi określającymi, jakie obrażenia pocisk zada w przypadku penetracji, a także uproszczony sposób prowadzenia ognia. Z drugiej strony to część symulacyjna gry nadaje jej głębi – pojazdy zachowujące się jak na kilkudziesięciotonowe stalowe potwory przystało. Wyraźnie można poczuć różnicę pomiędzy poszczególnymi klasami maszyn. Bardzo szybko docieramy do momentu, w którym wesołe, nieskoordynowane jeżdżenie po polu bitwy na przysłowiowego Rambo kończy się oglądaniem zgliszczy naszego czołgu w pierwszych minutach bitwy. Tutaj WoT pokazuje swoje drugie dno, a my, jako gracze, musimy się nauczyć, gdzie skutecznie strzelać w poszczególne maszyny, aby zadać jak największe obrażenia. Ważne okazuje się zarówno zgranie z drużyną, jak i wykorzystanie terenu tak, aby na końcu potyczki zobaczyć napis “Zwycięstwo”. Tworzy to bardzo przyjemną do ogrywania mieszankę, która bardzo szybko przemienia się w syndrom jeszcze jednej bitwy.

World of Tanks #3

World of Tanks to gra nastawiona na rozgrywkę sieciową. Oprócz wieloosobowych losowych bitew i trybu turniejowego znalazło się tutaj również coś dla wielbicieli zawartości dla pojedynczego gracza. Mowa o misjach treningowych, potyczkach z botami i dostępnych na wyłączność w konsolowej wersji gry Historiach wojennych. Te ostatnie to seria opowiadań, w których zasiąść możemy za sterami unikalnych maszyn i przeżyć historie dziejące się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie wydarzenia drugiej wojny światowej niekoniecznie potoczyły się tak, jak opisują je podręczniki. Każde z opowiadań składa się z trzech misji, w których wykonujemy stawiane przed nami cele. Niejednokrotnie zmuszeni jesteśmy stawić czoła przeciwnikom silniejszym od pojazdu, który prowadzimy. Pomiędzy misjami możemy też obejrzeć filmiki posuwające fabułę do przodu. Wykonane są one w komiksowym stylu i posiadają pełne spolszczenie tekstów w chmurkach. Po zakończeniu danego opowiadania możemy powtórzyć misje w trybie wyzwania którymkolwiek z posiadanych przez nas czołgów.

Napad to najnowsza Historia wojenna – opisuje alternatywną historię drugiej wojny światowej, gdzie konflikt przeciągnął się do roku 1949. Jako grupa najemników dostajemy zlecenie wykradnięcia uranu z ośrodka badawczego USA i ZSRR, gdzie opracowywana jest nowa broń atomowa. Otrzymujemy trzy misje z różnymi zestawami zadań polegającymi głównie na zdobywaniu baz i eliminacji wrogów. Nie są specjalnie trudne, gdyż jako wsparcie dostajemy dość silne czołgi kierowane przez sztuczną inteligencję.

World of Tanks #4

W najnowszej aktualizacji wprowadzono jeszcze jeden ciekawy element do rozgrywki. Mowa o Kontraktach. Czołgi drzewka Najemników kupić możemy od ręki za złoto (waluta premium) lub podjąć się wypełnienia jednego z Kontraktów przypisanego do danego czołgu. Aktualna rotacja kontraktów kończy się za niecały miesiąc. W danym momencie aktywny można mieć tylko jeden kontrakt, a składa się na niego maksymalnie osiem etapów. W każdym z etapów do wykonania mamy kilka zadań, przykładowo zadać odpowiednią ilość uszkodzeń czy zniszczyć określoną liczbę czołgów przeciwnika, samemu nie będąc wykrytym.

Poszczególne etapy nieraz wymagają wykorzystania konkretnej maszyny. Ten wymóg niestety zablokuje wypełnienie kontraktu dla graczy, którzy skupili się na jednym państwie lub nie mają mocno rozwiniętych drzewek technologicznych (np. Plaguebringer do ukończenia kontraktu wymaga amerykańskich niszczycieli czołgów poziomu 6., amerykańskiego czołgu średniego Sherman E8 i francuskiego czołgu ciężkiego poziomu 6.). Pomimo tej małej niedogodności związanej z wypełnianiem kontraktu, uważam ich wprowadzenie za trafiony pomysł, który może wiele osób zachęcić do spędzenia dłuższego czasu z tytułem, za co zostaną sowicie nagrodzeni. Jest to największy i najciekawszy element aktualizacji “Najemnicy”.

World of Tanks #5

Jak na swój wiek, World of Tanks wygląda bardzo dobrze. Ciężko jest się czegokolwiek przyczepić. Modele pojazdów wykonane są bardzo szczegółowo, mapy również nie straszą swoim wyglądem. Oświetlenie wsparte HDR-em potęguje tylko pozytywne doznania wizualne. Jeśli zaś chodzi o udźwiękowienie World of Tanks, to wraz z najnowszą aktualizacją poprawiono stare i wprowadzono nowe dźwięki. To, co dzieje się na ekranach naszych telewizorów, okraszone jest teraz realistycznymi odgłosami, jak charakterystyczny stukot gąsienic, praca silnika, wystrzały z dział czy nawet dźwięki zmiany biegów. Robi to niesamowite wrażenie i pogłębia immersję.

Warte wspomnienia są również zmiany w wyglądzie menu głównego i interfejsu użytkownika – to drugie w końcu stało się czytelne, miłe dla oka i nie wygląda, jakby wyjęte zostało z jakiejś słabej gry mobilnej. Przyczepić się jednak muszę do długich czasów wczytywania. Gram na podstawowej wersji PS4 i w jej przypadku oczekiwanie na wczytanie mapy, a przede wszystkim na powrót do garażu, zaczyna się robić uciążliwe.

World of Tanks #6

Gra w najmniejszym stopniu nie zmusza nas do kupowania złota. Zaskoczyło mnie to, jak często pojawiają się wydarzenia wewnątrz gry pozwalające zdobyć konto premium na krótki okres czy czołgi wyższych poziomów i wzmocnienia dostępne w sklepie. Jedynym problemem hamującym postęp może być mocno ograniczona liczba miejsc w garażu – tutaj w przypadku rozwijania kilku linii czołgów możemy trafić na moment, w którym nam ich zabraknie i będzie trzeba czekać na wydarzenie dające możliwość ich zdobycia lub zakupić małą ilość złota w celu rozszerzenia garażu. Do tego wspomniane wcześniej Kontrakty skutecznie napędzają chęć pozostania przy tytule, żeby zdobyć unikalną maszynę.

World of Tanks stanowi dobry przykład tego, że gra free-to-play może być bardzo dobra, dostarczać spore pokłady dobrej zabawy, a jednocześnie nie męczyć wyciąganiem ręki po żywą gotówkę. Konsolowa wersja gry przeszła długą drogę, a wraz z aktualizacjami takimi jak Najemnicy zmierza w dobrym kierunku – samodzielnie, obok swojego pecetowego odpowiednika.

autor: Damian Michlowicz

cropper