Tanioszka: Fallout 3

Tanioszka: Fallout 3

VergilDH | 16.12.2012, 10:00

Fallout 3 spotkał się z umiarkowanie ciepłym przyjęciem ze strony graczy. Mimo wszystko jedno z najnowszych dzieł Bethesdy to naprawdę dobra i warta polecenia produkcja. Zwłaszcza teraz, kiedy wszyscy dookoła trąbią o końcu świata (obiecuję, że nawiązałem do tej tematyki pierwszy i ostatni raz)...

Tytuł gry: Fallout 3

Dalsza część tekstu pod wideo

Data premiery: 31 października 2008

Średnia ocen wg Metacritic: 90/100

Średnia ocen wg Gamerankings: 90.60%

 

Zalety:

Tuż po rozpoczęciu zabawy gracz jest świadkiem narodzin głównego bohatera – to właśnie w tym momencie może zdecydować o jego wyglądzie i podstawowych cechach. Później czeka go mała podróż w czasie, by przenieść się do momentu, w którym jego alter ego ma przed sobą sprawdzian, jaki może przywodzić na myśl naszą maturę. Jedną z opcji jest odpowiadanie na zadawane przez egzaminatora pytania, ale o wiele lepszym rozwiązaniem jest własnoręczne zdecydowanie o klasie postaci i jej współczynnikach. Choć powinienem wspomnieć o warstwie fabularnej gry, trzeba przyznać, iż w ten sposób zepsułbym Wam zabawę. Motyw przewodni bowiem w oczywisty sposób przywodzi na myśl pierwszego Fallouta, a późniejsze wydarzenia w doskonały sposób układają się w jedną, spójną całość. Szkoda tylko, że sam wątek główny jest w stanie zapewnić mniej niż dziesięć godzin zabawy, choć z drugiej strony trzeba przyznać, że w trakcie wykonywania powierzanych nam misji, nie nudzimy się ani przez moment. Oczywiście na tym nie kończą się przygotowane przez twórców atrakcje, bowiem w świecie gry funkcjonują rozmaite frakcje (Bractwo Stali, Enklawa, etc.), do których przy odrobinie chęci można się przyłączyć. Ciekawe zadania zlecają nam również postacie niezależne – deweloperzy poszli po rozum do głowy i tym razem nie zaserwowali nam setek podobnych do siebie zadań - zamiast tego oddano w nasze ręce kilkadziesiąt ciekawych questów, które niezmiernie rzadko opierają się na schemacie idź, przynieś/zabij, wróć po zapłatę.

 

Na osobny akapit zasługuje świat, w jakim przychodzi nam funkcjonować. Co prawda pierwsze wyjście z krypty nie zrobi dzisiaj na nikim takiego wrażenia, jak kilka lat temu, ale trzeba przyznać, że jeśli przełknie się pewne graficzne uproszczenia i zacznie zwracać uwagę na design całego otoczenia, można się nim dosłownie zachłysnąć. Doszczętnie zniszczone okolice Waszyngtonu robią niesamowite wrażenie, strasząc gracza zrujnowanymi budynkami i autostradami, spaloną ziemią i uschniętymi drzewami. Do gustu mogą przypaść również osady (szumnie nazywane miastami), w jakich zamieszkali ludzie, którzy zdołali przeżyć nuklearną wojnę. Megatona, zbudowana wokół jednego z niewypałów, to tylko jedno z wartych odwiedzenia miejsc, bo i wioska założona na zniszczonym moście, czy miasto ulokowane na okręcie, naprawdę potrafią zapaść w pamięć. Rozwój postaci również potraktowano należycie, gdyż rozmaitych umiejętności i perków jest pod dostatkiem. Nieco boli jednak fakt, że nasze możliwości ograniczono do dwudziestego poziomu doświadczenia, przez co już po niecałych dwudziestu godzinach zabawy ma się praktcznie „wymaksowanego” bohatera. Na szczęście z pomocą przychodzi zatrzęsienie pancerzy i szeroko pojętego arsenału, których poszukiwanie bynajmniej nie jest pozbawione sensu – bez nich nie radziłbym się wybierać na podbój pustkowia. Na koniec wspomnę o dwóch, niezmiernie ważnych rzeczach. Pierwszą z nich jest oczywiście system walki, który pozwala na toczenie starć zarówno w czasie rzeczywistym, jak i w systemie, który w założeniach miał nam zastąpić podział na tury – mowa o rozwiązaniu, które nosi miano VATS. W grze zawarto aktywną pauzę – po jej uruchomieniu można nie tylko wybrać cel, jaki ma znaleźć się na naszym celowniku, lecz także jego poszczególne części ciała (gra podpowiada nam szansę na trafienie). Warto z niego korzystać, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, gdzie przeciwnicy pokroju Szponów Śmierci zdecydowanie „nie lecą w kulki”. W trakcie trwającej kilkadziesiąt godzin wędrówki, przygrywają nam spokojne, ambientowe utwory, lecz Pip Boy noszony przez bohatera odbiera również sygnał dwóch stacji radiowych, jakie naprawdę świetnie radzą sobie jako „uprzyjemniacze” dłuższych podróży.

 

 

Wady:

Zacznijmy od tego, że polską wersją gry raczej nie warto się interesować. Chyba, że przymierzacie się wyłącznie do jej podstawowej wersji, a kolekcjonowanie trofeów to nie Wasza działka. Po drugie, nieco rażą zawarte w grze uproszczenia, pokroju amunicji, która niezależnie od niesionej przez nas ilości, waży okrągłe zero. Jak wspomniałem wcześniej, można się również przyczepić do długości wątku głównego, a także niektórych dialogów, jakie sprawiają wrażenie napisanych „na kolanie”.

 

 

Werdykt:

Koniec końców Fallout 3 to udana produkcja, która zapewnia kilkadziesiąt godzin wspaniałej zabawy. Nowi w temacie gracze, jacy nie mieli do czynienia z poprzednimi częściami serii, zdecydowanie powinni dać jej szansę – cena oscylująca w granicach 40 PLN wydaje się być wyjątkowo atrakcyjna (za edycję Game of the Year w angielskiej wersji językowej trzeba zapłacić około 75 złotych). Reszta lepiej niech się do niej nie zbliża, bo dzieło Bethesdy nie ma tak wiele wspólnego z poprzednikami, jak mogliby sobie tego życzyć ich zagorzali fani.

VergilDH Strona autora
cropper