Tanioszka: The Elder Scrolls IV: Oblivion

Tanioszka: The Elder Scrolls IV: Oblivion

VergilDH | 02.06.2013, 10:00

Seria The Elder Scrolls przyzwyczaiła nas do tego, że zawsze, kiedy trafiamy do Cesarstwa Tamriel, dzieje się tam źle. Nie inaczej jest w tym przypadku, a wydarzenia, które rozgrywają się na terenie prowincji Cyrodiil, mogą rzutować na losy całego Imperium. Gotowi, by podjąć wyzwanie i stawić czoła otchłani?

Tytuł gry: The Elder Scrolls IV: Oblivion

Dalsza część tekstu pod wideo

Data premiery: 27 kwietnia 2007

Średnia ocen wg Metacritic: 93/100

Średnia ocen wg Gamerankings: 92.98%

 

Fabuła The Elder Scrolls IV: Oblivion koncentruje się na wątku dynastii Septimów, która na naszych oczach zostaje zakończona. Cesarz Uriel Septim ucieka przed zabójcami, a zbieg okoliczności sprawił, że jego droga ucieczki wiedzie przez... celę, w której przyszło nam odsiadywać wyrok za niewiadome przewinienia. Imperator zamienia z nami kilka słów po czym pozwala nam iść ze sobą – niestety nie trwa to długo, gdyż zabójcy ponownie dali o sobie znać i zadali mu śmiertelny cios. Konając, Uriel polecił nam, by odszukać jego syna, który jest ostatnim potomkiem jego rodu. Cóż, nie pozostało nam nic innego, jak spełnić rolę Cesarza i przywrócić dawny ład w Imperium, które teraz ma zmagać się z bezkrólewiem.

 

Zalety:

 

Akcja Obliviona rozpoczyna się w lochach – samo wprowadzenie trwa około godzinę, a w tym czasie nie tylko tworzymy naszego podopiecznego, decydując o jego wyglądzie, klasie oraz umiejętnościach, lecz także poznajemy odstawy walki przy użyciu broni białej, zasady korzystania z magii, czy wreszcie sterowanie i obsługę poszczególnych elementów interfejsu. Po wyjściu z podziemi jesteśmy rzucani na wielką wodę – przed nami staje otworem olbrzymi świat, który możemy do woli eksplorować. Niedługo po wyjściu na powierzchnię wychodzi na jaw, że w Cyrodiil otwierają się bramy Oblivionu – otchłani, z której wychodzą najróżniejsze, plugawe maszkary. Musicie wiedzieć, że dopóty, dopóki nie doprowadzicie fabuły do końca, będziecie skazani na zamykanie kolejnych wrót – sprowadza się to do przejścia przez nie, wybicia wszystkiego, co znajduje się za nimi i rozwiązania prościutkiej zagadki. Na koniec muszę wspomnieć o tym, że sam wątek główny jest niezwykle krótki, gdyż jego ukończenie trwa poniżej dziesięciu godzin. Przejdźmy zatem do tego, co w The Elder Scrolls lubimy najbardziej, a zatem do oddanego w nasze ręce świata. Cyrodiil to nie tylko olbrzymie połacie niezagospodarowanego terenu, lecz także szereg mniejszych i większych miast (na czele z potężną stolicą Imperium) oraz wiosek. Standardowo, możemy oddać się również zwiedzaniu podziemnych tuneli, lochów, katakumb i świątyń, które tysiące lat temu wypełniono wielorakimi pułapkami. Generalnie, kraina jest naprawdę dobrze zaprojektowana – podczas gdy na południu możemy podziwiać iście tropikalne krajobrazy, na północy nieustannie leży śnieg, a sceneria zaczyna przypominać tę z The Elder Scrolls V: Skyrim. Uczciwie trzeba przyznać, że pod względem obszerności, czwarta odsłona serii The Elder Scrolls nie ustępuje ani swoim poprzedniczkom, ani następczyni i, jeśli ktoś jest w stanie wybacz jej niektóre wady (jakimi zajmę się później), może tutaj spędzić nawet kilkaset godzin.

 

 

W The Elder Scrolls IV: Oblivion Bethesda podąża ścieżką, którą wyznaczyła sobie jeszcze w trzeciej odsłonie serii. Za zabijanie przeciwników przy użyciu konkretnej umiejętności (broń biała, broń dystansowa, magia ofensywna) oraz za korzystanie z konkretnych rodzajów przedmiotów (tarcza, ciężki pancerz, lekki pancerz), otrzymujemy punkty doświadczenia, a po uzbieraniu konkretnej ich ilości, rośnie poziom danej zdolności. Kiedy proces ten powtórzy się dziesięć razy, nasza postać awansuje na kolejny poziom rozwoju, a my otrzymujemy... tak, zgadza się – kilka punktów, które możemy rozdysponować pomiędzy kilkoma współczynnikami, takimi jak energia życiowa, wytrzymałość, moc magiczna, czy choćby krasomówstwo. Generalnie, jest w czym wybierać, a możliwości rozwoju bohatera jest tutaj naprawdę sporo, zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że twórcy nie zdecydowali się jeszcze na wiele uproszczeń, które pojawiły się dopiero w Skyrim (tyczy się to między innymi podziału na broń jednoręczną i dwuręczną, który został tu zachowany). Wspomniałem już o tym, że wątek główny nie jest w stanie dostarczyć nam zbyt wielu godzin zabawy – mimo wszystko i tak mamy tutaj ręce pełne roboty. W świecie gry funkcjonuje bowiem kilka gildii, dla których możemy wykonywać zadania i stopniowo piąć się po szczeblach kariery, by ostatecznie trafić na szczyt. Możemy zatem dołączyć do gildii wojowników, gildii magów, gildii złodziei, a nawet... gildii morderców – warto nadmienić, że zlecane przez nie questy znacznie się od siebie różnią, choć nie trzeba być mistrzem w danym fachu, by poradzić sobie z ich wykonaniem. Oprócz tego, zadania mogą nam zlecać również zwykli obywatele, choć polegają one zazwyczaj jedynie na dotarciu w konkretne miejsce, znalezieniu konkretnego przedmiotu/zabiciu kogoś lub czegoś oraz na powrocie po nagrodę. Mówiąc o zaletach The Elder Scrolls IV: Oblivion nie wypada nie wspomnieć o fantastycznym soundtracku – motyw przewodni charakterystyczny dla serii swoją drogą, ale instrumentalne utwory przygrywające nam w trakcie rozgrywki naprawdę wpadają w ucho. Oczywiście grafika również może się podobać, aczkolwiek...

 

 

Wady:

 

…szybko dochodzimy do wniosku, że w Cyrodiil nie znajdziemy ani jednej, pięknej kobiety. Tyczy się to zwłaszcza ludzi, którzy mają okrągłe twarze i, cóż, wyglądają niczym bohaterowie z bajek, co gryzie się z poważną otoczką fabularną. A skoro o fabule mowa – ta niestety nie porywa, podobnie jak dialogi, które znacznie ustępują tym, jakie widzieliśmy choćby w TES V: Skyrim. Należy wspomnieć także o niesławnym level scallingu, który prowadzi do tak kuriozalnych sytuacji, jak spotkanie z bandytami noszącymi daedryczne zbroje (zdarte z istoty, która śmiało zasługuje na miano demona), w momencie, w którym bohater ma odpowiednio wysoki poziom doświadczenia.

 

 

Werdykt:

 

The Elder Scrolls IV: Oblivion to w gruncie rzeczy bardzo dobra i niezwykle obszerna produkcja, która jest w stanie zapewnić nawet kilkaset godzin zabawy. Jeśli jednak to Wam nie wystarcza, koniecznie rozglądajcie się za edycją Game of the Year, w której znajdziecie również wszystkie, wydane przez Bethesdę dodatki. Za podstawową wersję gry przyjdzie Wam zapłacić około 30 PLN. Edycja GotY natomiast to wydatek rzędu około 40 złotych.

VergilDH Strona autora
cropper