Recenzja: Grand Theft Auto V (PS4)

Recenzja: Grand Theft Auto V (PS4)

Paweł Musiolik | 27.11.2014, 17:14

Recenzję GTA V na PlayStation 4 mógłbym zmieścić w dwóch akapitach. Wybrać najważniejsze punkty z ubiegłorocznej recenzji mojego autorstwa wersji na PS3, napisać, co poprawiono, doprawić paroma błędami, które nadal są obecne, i całość zamknąć oceną, wystawiając się raz jeszcze na ataki psychofanów tej serii. Ale tak nie zrobię, bo do tej produkcji podchodziłem z wielką dawką niepewności.

Remaster remasterem, ale Rockstar tego słowa w przypadku GTA V nie używa, odcinając się od głupiego trendu przenoszenia gier na nowszą generację konsol, nie fundując jej większych zmian. Franklin, Trevor i Michael wraz z pozostałymi postaciami nie poddali się zabiegowi liftingu, nie. Cała gra odwiedziła chirurga plastycznego, który wygładzając tu i ówdzie, dokonał tego, czego można się było spodziewać. GTA V na tej generacji konsol pokazuje pazur i uświadamia nie tylko mnie, że gra od początku powstawała z myślą o mocniejszym sprzęcie, na którym mogłaby rozwinąć skrzydła.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tak, rozdzielczość gry robi wrażenie, zapomnieć możemy o niewyraźnym obrazie, poszarpanych krawędziach czy problemach z ditheringiem (szumienie przy przejściach tonalnych kolorów), który irytował mnie rok temu na PS3. Dostaliśmy dużo bardziej szczegółowe tekstury w prawie każdym aspekcie gry, do tego lepsze modele postaci i samochodów i to, co robi zawsze niesamowite wrażenie – oświetlenie. Tak, tutaj Rockstar dało do pieca. Wiem, na PS3 robiło to wrażenie, ale efekty świetlne tak podkręcono, że przestaje się zwracać uwagę na to, że de facto jest to gra z poprzedniej generacji. A musimy pamiętać, że to nie wszystko, bo przecież pojawia się jeszcze więcej fauny, a flora w grze zaliczyła największy skok i rzadko kiedy widzimy płaską teksturę udającą trawę. Teraz są jej kępy, pełno krzaczków, chwastów, drzewa bogatsze w liście. Mógłbym wymieniać i wymieniać, co tylko pokazuje, że zmiany faktycznie robią różnicę w odbiorze produkcji.

Gwiazdą jest jednak widok z perspektywy pierwszoosobowej. Czy da się tak grać? Krótko – da się. I działa to nawet lepiej niż się spodziewałem. Oczywiście w takiej perspektywie strzela się zupełnie jak w jakimkolwiek FPS-ie, co ucieszy osoby mające uczulenie na autonamierzanie. Samo poruszanie się bez korekty w czułości sterowania jest na początku bardzo trudne, ale wygląda realistycznie, oczywiście jak na grę wideo w parodystyczny sposób symulującą prawdziwy świat. Zostaje jeszcze prowadzenie pojazdów. I tutaj jest i dobrze, i źle, zależy od tego, co prowadzimy. Ja przyznaje się bez bicia, że taka perspektywa sprawiała mi niesamowite problemy, zwłaszcza w trakcie jazdy na motocyklu, pędząc przez centrum Los Santos i próbując manewrować między innymi samochodami. Ale nie ukrywam też, że taki widok w grach wyścigowych dla mnie jest wywindowaniem poziomu trudności na niebotyczne poziomy. I mimo tego, że FPP jest funkcjonalne i wprowadza faktycznie ogromny powiew świeżości w GTA V, to ostatecznie grałem klasycznie w TPP, bo tak w GTA powinno się grać.

Chociaż, tak szczerze, decydowanie o tym, jak grać w ten tytuł to trochę jak próba przekonania kogoś, że ich ulubiony film wcale im się nie podoba. Każdy gra inaczej, nikt nie ma tych samych oczekiwań. Martwiłem się, że do GTA V nie będzie po co wracać. Bo na papierze – niby dlaczego przechodzić po roku raz jeszcze ten sam tytuł, wykonując te same misje, te same skoki na bank, słuchać tych samych dialogów. Ale wiecie co? W momencie, w którym odpaliłem produkcję studia Rockstar, gdzieś te wątpliwości uleciały. GTA V ma sobie jakąś niewytłumaczalną moc, która potrafi przyciągać na kilka czy kilkanaście godzin ciągłej gry. I nawet identyczne co rok temu dialogi bawią tak samo, mimo że i tak znamy całą historię od A do Z. Dopiero po roku wychodzi na to, jak dobrze napisaną grą jest Grand Theft Auto V. Bo jednorazową, przyjemną fabułę napisać nie jest trudno. Stworzyć coś, do czego można wrócić za jakiś czas i bawić przy tym tak samo dobrze, jak przy rozdziewiczaniu – to już wyższa forma sztuki.

Oczywiście nie jest tak, że mamy do czynienia z produktem bez wad. Niestety, również na PS4 gra lubi tu i ówdzie zgubić kilka klatek animacji, zwłaszcza przy większej zadymie lub jeździe przez zatłoczone ulice centrum, gdy silnik musi wypluć nam kilkadziesiąt samochodów w ciągu kilku sekund. Ale uwierzcie, to zdarza się rzadko i większość nie zwróci nawet uwagi. Gorzej niestety wypada doczytywanie się niektórych tekstur i pop-up obiektów. Oczywiście jest znacznie lepiej niż na PS3, ale także i tutaj samochód potrafi zmaterializować się obok nas. Nie przeszkadza to aż tak w grze, ale jeśli ktoś jest wrażliwy na tego typu niedoróbki, to poczuje lekki niesmak.

Także i GTA Online początkowo miało problemy z działaniem. Długie czasy łączenia się z serwerami gry i drobne lagi jednak szybko zostały naprawione kolejnymi łatkami. Ja sam w Sieć wskoczyłem po drugiej łatce i jedynym problemem było wyrzucenie mnie do menu konsoli podczas próby założenia gry w jednym z trybów. Z wyszukiwaniem innych gier i toczeniem pojedynków nie miałem problemów. Dziwnie wygląda jednak sieciowe miasto, które mimo zwiększenia liczby graczy do 30, nadal jest w większości puste, nie licząc oczywiście NPC-ów. Niemniej głosy o kompletnie niegrywalnym GTA Online są przesadzone i podejrzewam, że błędy dotyczą marginesu wszystkich użytkowników.

Na koniec jeszcze słowo o największej bolączce GTA V na PS3. Narzekałem na bardzo słaby dobór utworów w radiu. Spotkałem się z Waszą krytyką, ale jak pokazuje wydanie na PS4 – moja krytyka nie była bezzasadna. Rockstar dorzuciło nam 160 nowych utworów, dzięki temu wreszcie chce się słuchać radia. Oczywiście są gusta i guściki, tego problemu nigdy się nie przeskoczy, ale z ręką na sercu mogę wreszcie powiedzieć, że stacje radiowe jakością dogoniły resztę produkcji.

Warto więc zagrać? Jeśli nie byliście w Los Santos na PS3, to nawet nie ma co się zastanawiać. W GTA V trzeba zagrać. Jeśli graliście i skończyliście wątek główny tak jak ja, to...i tak warto, co pokazuje ten tekst. Może niekoniecznie w pełnej cenie, ale ta mimo wszystko jest uzasadniona przy liczbie nowych rzeczy w tytule. A jeśli chcecie dogłębniej poczytać moje wrażenia o trzonie gry, historii i postaciach, to zapraszam do zeszłorocznej recenzji gry. W kwestii tego, co podobało mi się wtedy - nie zmieniło się nic. Nadal mi się podoba.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Grand Theft Auto V.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Grand Theft Auto V

Atuty

  • Tryb FPP!
  • Mnóstwo nowości na ścieżce dźwiękowej
  • Mniejsze lub większe ulepszenia graficzne
  • Najlepsza i robiąca największe wrażenie gra z otwartym światem na PS4
  • Wszystko to, co na PS3

Wady

  • Gra czasami zgubi kilka klatek animacji
  • Tu i ówdzie tekstury doczytają się za późno, a jakiś model pojawi się przed oczami

Przed premierą miałem mieszane uczucia. Wiedziałem, że trochę nowości Rockstar dorzuci, ale miałem obawy czy będę w stanie wciągnąć się tak bardzo jak na PS3. Kilka zarwanych nocy później stwierdzam, że wciągnąłem się jeszcze bardziej.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper