Recenzja: King Oddball (PS3)

Recenzja: King Oddball (PS3)

Andrzej Ostrowski | 11.02.2015, 18:00

W recenzji Escape Goat 2 napisałem następujące zdanie: „Dużo twórców widzi zresztą w ruchu indie szansę na zarobienie pieniędzy poprzez odgrzanie kotleta sprzed 20 lat”. King Oddball w żadnym wypadku nie jest odgrzanym kotletem sprzed 20 lat. To pies zmielony razem z budą.

Ciężko było mi nie myśleć o Escape Goat 2, które przy King Oddball jest prawdziwą perełką ze wspaniałą muzyką i rozgrywką, która przynajmniej nie odrzucała pięć minut po włączeniu gry. Koza Ofiarna 2 może nie była innowacyjna, ale porównując ją z King Oddball miało się wrażenie, że musiała być dziełem co najmniej panów z Cupertino, projektujących dla nas nowe iPhony.

Dalsza część tekstu pod wideo

W King Oddball wcielamy się w tytułowego króla, który... sam nie wiem czym jest. Jakimś obcym? Czymś, co dostało się do naszego wymiaru? Nie wiem, nie wnikam. Gra oczywiście nie powita nas żadnym wprowadzeniem ani niczym innym. Odpalamy tytuł i od razu trafiamy na złożoną z kratek mapę świata. Każda z kratek to osobna plansza i to właśnie po nich poruszamy się naszym „protagonistą”. Po wejściu na kratkę zajętą przez wrogą jednostkę, rozpoczyna się właściwa gra.

W niej zaś rzucamy kamieniami, niszcząc wrogie czołgi, śmigłowce i żołnierzy. Porównanie King Oddball do Angry Birds uwłaszcza tej drugiej produkcji pod każdym względem, ale niestety muszę to zrobić, bo obydwa tytuły opierają się o to samo, czyli zabawę fizyką. Twarz króla swoim długim jęzorem zgarnia jeden z trzech dostępnych kamieni i w ruchu wahadłowym porusza językiem, na którego końcu jest głaz. Naciskając X puszczamy kamień, którego zetknięcie się z celem spowoduje eksplozję, a z jakąś przeszkodą – jej uszkodzenie lub zniszczenie. Drugim przyciskiem możemy zrestartować planszę.

Na rozgrywkę składają się jeszcze chociażby samorodki złota, które możemy pozyskać poprzez celne rzuty i niszczenie umieszczonych na planszy skrzyń. Są trochę cięższe niż kamienie, ale generalnie nie liczcie specjalnie na fizykę w tej produkcji. Niestety nie jest tak dopieszczona jak w Angry Birds i zwyczajnie często uniesiemy brew zauważając, że rzucony kamień leci nie do końca zgodnie z prawami fizyki.

Grafika jest brzydka i niezwykle uboga. Do naszej dyspozycji oddano 4-5 teł… i to w sumie wszystko. Jedyną różnicą, jaką da się zauważyć pomiędzy planszami, to oczywiście ustawienie przeszkód do zniszczenia. Brzmi ciekawie, ale rozgrywka bardzo szybko staje się niepotrzebnie frustrująca i zwyczajnie nużąca. Angry Birds wypada tutaj o wiele lepiej pod każdym właściwie względem i mając dostęp do tej produkcji, nie widzę powodu czemu ktoś miałby w ogóle zawracać sobie głowę King Oddballem.

Muzyka praktycznie tu nie istnieje. W kółko będziemy słyszeli ten sam powtarzający się 8-9 sekundowy motyw, przez który żałowałem, że w ogóle włączałem głośniki. Po około godzinie robi się irytujący i właściwie niepotrzebny.

Jakieś plusy? Cóż, nie zawiesiła się ani razu i, zależnie od platformy, kosztuje "tylko" 18-20 złotych. Możemy ogrywać King Oddballa na PlayStation 4, PlayStation 3, PlayStation Vita i… hej, może ta ostatnia jest właśnie docelową platformą? Jestem w stanie sobie wyobrazić, że raczej u cioci na imieninach nie odpalimy naszego ulubionego Criminal Girls: Invite Only. W takiej sytuacji pochodzący oryginalnie z rynku gier mobilnych King Oddball mógłby chociaż pomóc zabić nam jakoś czas. Przynajmniej dopóki ciocia nie stwierdziłaby, że jesteśmy upośledzeni umysłowo.

Twórcy reklamowali tytuł hasłem „Fun as box of rocks” i wydaję mi się, że ten slogan najlepiej oddaje przyjemność grania w King Oddball. Z drugiej strony, mając do wyboru King Oddball i pudło pełne kamieni, wybieram to drugie. Rozumiem zamysł tej produkcji – gra ważąca 56 megabajtów o puszczaniu „kaczek”. Problem polega na tym, że nawet to robi źle. Fizyka nie działa najlepiej, grafika jest brzydka i nudna, gra po jakimś czasie staje się frustrująca, muzyka działa na nerwy… po co? Po co się z tym męczyć? Tego nie wiem, ale z King Oddball sugeruję dać sobie po prostu spokój.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry King Oddball

Atuty

  • Cena…?
  • Gra nie zajmuje wiele miejsca na dysku...
  • …więc szybko można ją usunąć

Wady

  • Fizyka nie zawsze działa poprawnie
  • Denerwująca muzyka
  • Brzydka grafika
  • Nużąca rozgrywka

King Oddball w założeniu ma być handheldowym zabijaczem czasu, ale nic nie robi właściwie. Fizyka kuleje, jest brzydki, denerwujący i zwyczajnie nuży.

Andrzej Ostrowski Strona autora
cropper