Recenzja: Wiedźmin 3: Dziki Gon (PS4) - Serca z Kamienia DLC

Recenzja: Wiedźmin 3: Dziki Gon (PS4) - Serca z Kamienia DLC

Adam Grochocki | 16.10.2015, 11:50

Wiele lat temu tata kupił mi Tron Bhaala – pudełkowy dodatek do Baldur’s Gate II. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek później ekscytował się premierą jakiegoś DLC w podobnym stopniu. Uczucie powróciło, gdy otworzyłem pudełko z pierwszym z dwóch rozbudowanych rozszerzeń do Wiedźmina III pod tytułem "Serca z Kamienia".

Po pobraniu 4 GB danych (zakładam, że większość plików zaimplementował ważący 15 GB patch 1.10), uruchamiamy grę i w menu głównym wita nas informacja o trzech sposobach na rozpoczęcie przygody "Serc z Kamienia". Kontynuując rozgrzebaną rozgrywkę, otwierający nową linię fabularną quest pojawia się w dzienniku i jest oznaczony błękitnym kolorem. Tylko tyle, nie trzeba kombinować. Należy jednak pamiętać, że level do rozpoczęcia dodatkowej przygody osiągniemy gdzieś pod koniec podstawki. Ja ukończyłem Dziki Gon na 35. poziomie i to zaliczając jakieś 90% questów, a wcale nie miałem łatwo. Grając w New Game+, również możemy przeskoczyć do DLC, a poziom trudności zostanie odpowiednio przeskalowany. Jest też możliwość zagrania tylko w dodatek. Dostaniemy wtedy rozwinięta postać Geralta (poziom 30+) i odpowiedni ekwipunek. 

Dalsza część tekstu pod wideo

"Serca z Kamienia" rozpoczynają się od standardowego wiedźmińskiego zlecenia, które otrzymujemy od Olgierda - gościa o wyglądzie krzyżówki Kmicica z Beckhamem(!?). Podczas polowania na potwora wszystko idzie nie tak, jak powinno, i Geralt wplątuje się dużo większą kabałę, zaciągając przy tym dług u bardzo podejrzanego człowieka. Nie zdradzę nic więcej, ponieważ przygotowana linia fabularna to małe mistrzostwo świata. Rozplanowana na kilkanaście godzin opowieść (no, z zadaniami pobocznymi) pełna jest zwrotów akcji, fantastycznie nakreślonych bohaterów, świetnego humoru i napięcia. Niby wszystko to mieliśmy w podstawce, ale przez zmniejszenie skali i krótszy czas gry wrażenia są dużo intensywniejsze, a całość zamknięta jest w mocno zróżnicowanych zadaniach. W sandboksach często odstawiam główny wątek i skupiam się na zadaniach pobocznych, a tutaj wsiąkłem bez reszty w zadania popychające fabułę do przodu i tylko czasem zbaczałem z drogi, aby zająć się runami lub kompletowaniem ekwipunku. 

Największą nowością są wspomniane runy. Ofirski zaklinacz proponuje umieszczenie run na naszym rynsztunku, czego warunkiem jest odpowiednia ilość gotówki oraz przedmioty z trzema slotami na glify. Runa zajmuje je wszystkie i usuwa aktywne glify (swoją drogą ich ikonki zmieniono na bardziej czytelne), ale warto się na to skusić. Możemy na przykład zakląć pancerz, aby odbijał wszystkie fizyczne ataki dystansowe. Można też zakląć broń, by niektóre znaki dawały mocniejszy efekt lub utrzymać na zawsze bonus za ostrzenie miecza. Możliwości jest sporo i naprawdę ciężko się zdecydować. Pomysł z runami nie jest to może game-changerem, ale to fajna alternatywa dla glifów. 

Jeśli liczyliście na poprawę loadingów, to niestety się zawiedziecie. Podróż pomiędzy poszczególnymi punktami w danym regionie jest bardzo szybka, ale już wczytanie gry po śmierci potrafi trwać nawet czterdzieści sekund. A ginąć będziecie częściej niż w podstawce! Przeszedłem Dziki Gon na poziomie trudności Krew, pot i łzy (trzeci z czterech dostępnych) i muszę przyznać, że tutaj jest sporo ciężej. Nawet obozy bandytów, które dotąd były spacerkiem, potrafią napsuć sporo krwi. Nowi wrogowie używają nieznanych wcześniej technik i zadają większe obrażenia  - i to mi się podoba! Szybko musiałem zweryfikować swoje umiejętności. Musiałem zaprzestać biegania na pałę z dobrym rynsztunkiem i rozwiniętym znakiem Igni na rzecz ostrożniejszego podchodzenia do potyczek. Wróciłem do czytania bestiariusza, stosowania olejów i odwarów, czego w na późniejszych etapach podstawki robić nie musiałem. Na starcie "Serc z Kamienia" miałem dziesięć niewykorzystanych wcześniej punktów umiejętności i już pierwszy większy boss zmusił mnie do doinwestowania w inne znaki oraz skille. 

Bossowie to klasa sama w sobie. Jest ich sporo, są dużo bardziej zróżnicowani i posiadają wiele oryginalnych technik ataku. Potyczki z nimi trwają po kilka minut i bardzo łatwo paść od dwóch szybkich ciosów. Wachlowanie znakami bardzo szybko weszło mi w nawyk, a same walki zaczęły przypominać starcia z Lords of the Fallen (bo Dark Souls to jednak zupełnie inna para kaloszy). Więcej uników, trzymania gardy i ciągłe dbanie o poziom zdrowia - taki Wiedźmin jak najbardziej mi odpowiada. Pamiętajcie tylko, aby przed zaczęciem zabawy z dodatkiem po kilkumiesięcznej przerwie od Wieśka przypomnieć sobie mechanikę gry. Spędźcie trochę czasu na walce z błąkającymi się po lasach i polanach cieniasami lub wykonajcie jakieś zaległe zadania, bo już pierwsi przeciwnicy z "Serc z Kamienia" mogą napsuć wam wiele krwi. 

Dodatek dodaje również ponad 30 interesujących miejsc oznaczonych znakiem zapytania. Miejscówki są tak wkomponowane w mapę, że nie można pozbyć się wrażenia, że zostały wycięte z podstawki lub podstawka została przygotowana pod grunt DLC. Większość nowych lokacji to obozowiska bandytów, siedliska potworów i strzeżone skarby. Nie różnią się od tego, z czym mieliśmy do czynienia w maju. Na szczęście miejsca te w większości przypadków zamieszkują nowe rodzaje potworów. Są tam między innymi bardzo upierdliwe pająki i wielkie, atakujące stadnie dziki. Ludzcy przeciwnicy nie doczekali się nowych jednostek, ale usprawniono istniejące do tej pory rodzaje. Dzierżący wielkie młoty i halabardy żołnierze potrafią nas znokautować jednym uderzeniem, a znienawidzonych kuszników w każdym gangu jest więcej. W skrócie: eksploracja nowych obszarów jest jeszcze bardziej angażująca niż w Dzikim Gonie! 

CD Projekt Red w dalszym ciągu idzie pod prąd w branży. Wydanie tak dopracowanego dodatku w cenie 42 zł to solidny prztyczek w nos konkurencji (ok. 60 zł za każde fabularne DLC do ), a zarazem ukłon w stronę wiernych graczy. "Serca z Kamienia" często zaskakują, czasem szokują, zmuszają do kombinowania i szukania nowych rozwiązań. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że każda minuta spędzona z DLC to czysta przyjemność. Kupić? O tak!

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin 3: Dziki Gon.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Wiedźmin 3: Dziki Gon

Atuty

  • Fabuła
  • System run
  • Zróżnicowanie zadań
  • Poziom trudności
  • Nowi przeciwnicy i bossowie

Wady

  • Ciągle toporne i powolne menu

Dodatek "Serca z Kamienia" jest niczym Kamasutra dla innych twórców gier, pokazująca krok po kroku jak się robi wartościowe DLC!

Adam Grochocki Strona autora
cropper