Recenzja: Fat Princess Adventures (PS4)

Recenzja: Fat Princess Adventures (PS4)

Paweł Musiolik | 14.12.2015, 19:20

Gdy deweloper sam o swojej grze mówi, że jest ona tytułem na wskroś casualowym, to powinniśmy przynajmniej docenić jego szczerość. Wtedy siłą rzeczy nie obiecujemy sobie po nim zbyt wielkiej głębi i traktujemy go jako coś, co odpalimy, by pograć z osobami mniej zaangażowanymi w gry wideo. Takie określenie Fat Princess Adventures jest jak najbardziej sprawiedliwe i odpowiednie, bo uratuje mnóstwo osób.

Mogę zaryzykować tezę, że gdyby nie ta otwartość, to znalazłaby się spora grupa graczy zawiedzionych brakiem większej głębi w produkcji Fun Bits, porównując ją trochę na wyrost do gatunkowo podobnego Diablo III. Tak, Fat Princess Adventures leży w obrębie hack n' slashy doprawionych RPG-ami akcji, z obowiązkowym w tym gatunku trybem współpracy dla czterech graczy. Jednak klimat gry, osadzony przecież w świecie objadających się księżniczek, wojujących kurczaków i wiecznego sporu dwóch królestw rządzących przez – powiedzmy to wprost – wąsate pierdoły, nie za bardzo pasuje do rozbudowanych statystyk. Tym bardziej do angażujących wypadów do kolejnych lochów by wyszukać niesamowicie rzadki przedmiot wypadający z jeszcze rzadszego stwora, ale tylko w określonym terminie. Ta cukierkowość i prostota musiała zostać przedstawiona także w systemie, gry by skuszone słodkością dzieci nie odbiły się od ściany.

Dalsza część tekstu pod wideo

I to nawet udało się zrobić na tyle dobrze, że przez pierwsze kilka godzin gry (czyli dwukrotne ukończenie wątku fabularnego) nie czułem się za bardzo zmęczony prostotą. Szczególnie spodobała mi się opcja zmian klasy postaci w locie przy każdym punkcie kontrolnym., a co za tym idzie – zbieractwo oręża rozdzielane między te cztery klasy, z którego możemy korzystać bez biegania do skrytki. Oczywiście spowodowało to zubożenie dostępnego repertuaru narzędzi ciastkowej zagłady. Ale hej – to gra dla niedzielnych graczy. Z tego samego powodu nie znajdziemy jakichkolwiek statystyk poza punktami życia wyrażanymi w serduszkach. Tyle dobrze, że klasy postaci różnią się znacząco między sobą. Mamy łucznika, maga, inżyniera i typowego wojownika. Ich zalety wraz z wadami wyważono na tyle, że w trybie współpracy dla czterech graczy ekipa idealnie się uzupełnia, walcząc w zwarciu i na dystans. Zapytacie jednak, czy z dwoma towarzyszami lub w ogóle samotnie da się grać. Odpowiem – da się. Ukończyłem grę zarówno samemu, jak i z większą ekipą, i w drugim przypadku po prostu było łatwiej i szybciej w niektórych etapach, zaś samotnie bawimy się raczej w pojedyncze odciąganie wrogów, by nie mierzyć się z większą ekipą naraz. Tak naprawdę jedyna rzeczą, która przyczynia się do rozbudowania gry, jest ciekawy system leczenia postaci za pomocą jedzenia. Gdy mamy pełne zdrowie i wsuniemy ciasto, stajemy się na jakiś czas biegającymi grubasami z mocniejszymi atakami.

Technicznie grze też nie mam za bardzo niczego do zarzucenia. Sieciowy tryb kooperacji większych lagów nie ma, chociaż to i tak zależy od tego, z kim gramy. Filtry są - podzielone na standardowy wybór gry ze znajomymi przy jednej konsoli, zaproszonymi osobami lub obojętnie z kim. Lokalna kooperacja sprawdza się oczywiście w takich przypadkach po prostu lepiej – odpadają problemy ewentualnych opóźnień i braku wewnątrzgrowej komunikacji głosowej.

Grafika jest cukierkowa i dosyć prosta, ale schludna i tematycznie równa. Nawet te lokacje, które w teorii mają budzić strach, robią to w sposób pasujący do bajek dla dzieci w wieku lat 10. Podobnie jest z lokalizacją, której bliżej do filmów animowanych niż gier. Młodsi będą zachwyceni prezentowanym tutaj humorem, ale niestety – tylko jeśli nadążają z czytaniem. Polskich głosów nie uświadczymy, co może lekko dziwić po lokalizacji Grubej Księżniczki w PlayStation All-Stars Battle Royale. Do tego samo tłumaczenie nie jest czymś, co mogę ocenić pozytywnie. W kwestii językowej jest dobrze, ale niestety tłumacze zabili mnóstwo nawiązań do szeroko pojętej popkultury i jeśli zdamy się na napisy, nie wsłuchując się w głosy, to umknie nam ¾ humoru, jaki wrzucono do gry.

W stosunku do zawartości, Fat Princess Adventures wydaje się być minimalnie za drogą zabawą, jeśli planujecie z nią spędzać mnóstwo czasu. Jednak gdy szukacie lżejszej produkcji pod kooperację, zwłaszcza z młodszymi graczami (ale na tyle starymi, by móc przyswajać kreskówkową przemoc), to śmiało możecie myśleć o tym tytule. Jest wyjątkowo przystępna dla osób, które na polu gier wideo mają małe doświadczenie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Fat Princess Adventures

Atuty

  • Prosta w opanowaniu
  • Grywalna również dla jednego gracza
  • Styl graficzny i humor

Wady

  • Polskie tłumaczenie zabija mnóstwo smaczków i nawiązań
  • Casualowość na dłuższą metę niektórych ludzi zniechęci

Casualowy RPG akcji, którego grupy docelowej deweloper nie ukrywał. Idealna gra dla osób, które nie są zaprawionymi w bojach graczami.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper