Recenzja: The Walking Dead: Michonne (PS4) - Episode 1: In Too Deep

Recenzja: The Walking Dead: Michonne (PS4) - Episode 1: In Too Deep

Adam Grochocki | 26.02.2016, 16:30

W oczekiwaniu na trzeci sezon kontynuujący historię Clementine, otrzymaliśmy mały spin-off serii gier Telltale. Czas wskoczyć w buty jednej z najciekawszych postaci uniwersum.

Zarówno obsypany tonami nagród sezon pierwszy, jak i trzymający solidny poziom sezon drugi garściami czerpały z komiksów, ale nie ingerowały w materiał źródłowy. Mignęło co prawda kilka znanych nam postaci, ale nie miały wielkiego wpływu na opowieść. Tym razem twórcy postanowili nam przybliżyć ikoniczną postać Michonne, a fabuła umiejscowiona została pomiędzy komiksowymi zeszytami 126-139. Dla polskich czytelników oznacza to wydane u nas tomy 22 i 23, w których Michonne zniknęła z grupy Ricka i Ezekiela.

Dalsza część tekstu pod wideo

Spieszę z wyjaśnieniami dla uważnie śledzących serial. Drogi komiksu i telewizyjnego show rozeszły się już na samym początku. Serial wykorzystuje najbardziej charakterystyczne i szeroko komentowane sceny komiksowego źródła, ale scenarzyści często je modyfikują bądź biorą w nich udział inne postacie. Oznacza to tyle, że nie musicie się obawiać czegoś, co telewizji dopiero się wydarzy.

Pomimo osadzenia akcji w ważnym dla ocalałych okresie, nie mamy tutaj mocnego związku z główną osią fabularną. W pierwszych minutach dowiadujemy się, co zaprząta głowę dziewczynie i w pewnym stopniu możemy zrozumieć podjęte przez nią decyzje. Niestety obiecujący początek nie przełożył się na pozostałą część epizodu. Przedstawiona historia jest do bólu standardowa dla serii. Charakterystyczny schemat „dobrzy ludzie, źli ludzie, zombie i jeszcze gorsi ludzie” cały czas jest na topie i miniseria z Michonne radośnie po niego sięga. Epizod można porównać do serialu w połowie sezonu - dzieje się dużo, ale nic nie ma większego znaczenia dla całości. Nie zaskakuje, nie szokuje, nie zapada w pamięć.

Odniosłem wrażenie, że odcinek przepakowany jest akcją. Przez dziewięćdziesiąt minut, jakie potrzebowałem na jego ukończenie, sceny akcji pojawiły się kilkukrotnie. Wyskakujący ze wszystkich stron szwendacze tworzą o wiele większe zagrożenie niż w poprzednich grach z serii, ale obsadzenie takiej bohaterki wymagało paru efektownych scen. Pozbawiona swojej katany Michonne równie widowiskowo operuje nieco bardziej toporną maczetą. Brutalne wykańczanie jęczących umarlaków zrealizowano z rozmachem i pomysłowością. Oczywiście jeśli nie razi was odrąbywanie głów w kilku podejściach…

Małą ewolucję przeszedł system QTE. Od teraz nie musimy skupiać się na dolnej części ekranu, oczekując na wyświetlenie się wymaganego przycisku, ponieważ kółka, kwadraty, trójkąty czy kierunki wychylenia gałki wyświetlają się w miejscach akcji. Jeśli Michonne ma zamiar trafić kogoś w głowę, to właśnie przy głowie wyświetli się odpowiedni przycisk. Analogicznie wygląda to przy pozostałych miejscach interakcji. Nie muszę chyba wspominać, że eksploracji mamy tutaj bardzo mało i bardziej śledzimy wydarzenia niż bierzemy w nich czynny udział. Pod tym względem utrzymuje się trend ostatnich gier studia. pokazało, że można połączyć odpowiednią narrację z rozgrywką, ale na odpowiedź ze strony Telltale trzeba jeszcze poczekać.

Sporym rozczarowaniem jest mocne ograniczenie wyborów. Opcje dialogowe co najwyżej wpływają na zachowanie poszczególnych postaci w stosunku do Michonne - ktoś będzie milszy albo bardziej opryskliwy. Fabularne rozgałęzienia też nie robią dużej różnicy i prowadzą do tego samego rozwiązania, jedynie inną drogą. Nie wiadomo, czy chociaż parę decyzji odbije się echem w kolejnych epizodach, ale tego dowiemy się już za miesiąc.

Grę napędza ten sam silnik co dwie poprzednie odsłony, więc nie spodziewajcie się cudów. Muszę jednak przyznać, że lokacje wydają się bardziej szczegółowe, a zachowanie i ruchy postaci bardziej naturalne i płynne. Nie zaobserwowałem też spadków animacji, co poprzednio dawało się we znaki. Nie mogłem za to przywyknąć do dziwnego dubbingu głównej bohaterki, która mówi nienaturalnie szybko. Wygląda to tak, jakby aktorka przyspieszała kwestie aby zdążyć, zanim animowana Michonne zamknie usta. U pozostałych postaci wszystko jest naturalne i profesjonalne jak zawsze w grach Telltale.

Podsumowując, pierwszy z trzech odcinków nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Wykorzystanie bardzo charakterystycznej postaci i powiązanie z komiksami nieco przerosło scenarzystów. Większy obraz będziemy mieli za miesiąc, ale póki co to jedynie opowiastka nie mająca większego wpływu ani na postrzeganie bohaterki, ani na komiksowe wydarzenia.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Walking Dead: Michonne - A Telltale Games Mini-Series

Atuty

  • Poprawione QTE
  • Nowi bohaterowie
  • Widowiskowe elementy gore

Wady

  • Fabuła
  • Za dużo akcji

Krótka i niezbyt porywająca premiera spin-offu Żywych Trupów.

Adam Grochocki Strona autora
cropper