Recenzja: Alienation (PS4)

Recenzja: Alienation (PS4)

Paweł Musiolik | 25.04.2016, 16:00

Po eksperymentalnym Resogunie na premierę PS4, Housemarque zabrało się kolejny raz za twin-stick shootera i kontynuując bazę stworzoną na potrzeby , dorzuca masę elementów RPG-a akcji. W taki sposób zrodziło się .

Porównania do serii Diablo powinny być jak najbardziej czynione i nie jest to, jakkolwiek nie patrząc, ujma dla . Deweloper idealnie połączyć styl gry znany z i elementy z najlepszych RPG-ów akcji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ziemię atakują kosmici i ludzkość zostaje spychana na coraz mniejsze skrawki terenu. By przechylić szalę zwycięstwa, stworzone zostają specjalne egzoszkielety i jednostki UNX, które mają na celu walkę z obcymi. Tym samym w grze dostajemy trzy klasy postaci, które wybieramy podczas rozpoczynania kampanii dla jednego gracza. Zdecydowano się na klasyczny podział – ofensywa, wsparcie i medyk. Oczywiście umiejętności każdej z klas są wyważone, by każda z nich radziła sobie samemu. Zresztą, mają one tylko przełożenie na umiejętności, które w grupowej grze się wzajemnie uzupełniają. Oręż jest taki sam, niezależnie od tego, kim gramy. Między innymi w tym aspekcie widać pewne uproszczenie systemowe, ale znowuż – korzenie siedzą w , więc zgaduję, że studio nie chciało aż tak mocno oddalać się od tego, co udało im się oszlifować na poprzedniej generacji.

Opanowanie sterowania w jest wyjątkowo proste, bo bardzo podobne do poprzedniej gry Housemarque. Lewym analogiem biegamy, a prawy celujemy. Wraca atak wręcz, sprint oraz rzut bronią dodatkową. Do tego dochodzą trzy rodzaje broni, które nosimy jednocześnie – podstawowa, dodatkowe i ciężka. Przełączanie między nimi jest intuicyjne i szybkie klepnięcie trójkąta pozwala dopasować się do sytuacji, w której aktualnie się znajdujemy. Zgodnie z duchem RPG-ów, doszły także ataki specjalne, które na papierze wydają się być dziwnie przypisane, ale po kilku chwilach nie miałem żadnego problemu z używaniem odpowiedniego, nawet w bardziej stresowych sytuacjach.

Elementy RPG wprowadzono przede wszystkim po to, by nie odcinać kuponów i wydłużyć maksymalnie czas obcowania z grą. Misje dzieją się w trzech głównych lokacjach, ale niech to Was nie zwiedzie – są one bardzo duże i wypełnione losowymi wydarzeniami. Nawet jeśli celem naszej misji jest odnalezienie konkretnego miejsca, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zwiedzić całą mapę, pokonać dużo silniejszych, losowo pojawiających się przeciwników czy stawić czoła wyzwaniu w wybranych punktach. Spełnienie każdego z tych zadań daje nam szansę na znacznie lepszy ekwipunek, którego rzadkość podzielono na kilka poziomów, a im wyższy poziom trudności misji, tym większa szansa na drop legendarnej broni. Co ważne, każdą z nich można nie tylko ulepszać odpowiednimi rdzeniami, ale także za pomocą zbieranych części wylosować ponownie daną statystykę, jeśli nie jesteśmy zadowoleni z siły ataku lub liczby naboi w magazynku. Podoba mi się także skalowanie poziomu przeciwników, niezależnie od misji. Możemy w późniejszych etapach gry śmiało powtarzać pierwszą najkrótszą misję, jeśli potrzebujemy łatwego dostępu do zasobów. Z drugiej strony – podnosi to poziom trudności dla jednego gracza, ale nie zauważyłem, by ten był źle wyważony. Co prawda co jakiś czas na pewno zginiemy, ale jeśli aktywujemy punkt kontrolny w wybranym punkcie mapy, to jedyną karą jest utrata mnożnika doświadczenia i ponowne odrodzenie kosmitów.

Obcych jest kilkanaście rodzajów, występujących w różnych sektorach i lokacjach. To, że nie jest z góry zaprogramowane, który przeciwnik pojawi się w jakim miejscu mapy, powoduje, że ciągle jesteśmy zaskakiwani. Dodatkowo w grze zaimplementowano losowe wydarzenie atakującej nas hordy kosmitów. Wyobraźcie sobie, że toczycie akurat konkretny pojedynek z jedną z najmocniejszych jednostek przeciwnika i za Waszymi plecami pojawia się gigantyczna grupa kosmitów. Robi się gorąco i przez to zawsze gdzieś w głowie mamy ten brak spokoju, gdyż nie znamy dnia ani godziny kolejnego ataku.

Trochę gryzie mnie niezbyt duża różnorodność broni. Na szczęście te różnią się mocno statystykami, a legendarny karabin zawsze ma jakiś dodatkowy efekt. Grindowanie w poszukiwaniu lepszego ekwipunku nie jest aż tak męczącym doznaniem. Zwłaszcza że po ukończeniu gry, ta otwiera przed nami całą zawartość, tzw. end game, która jest… angażująca. Szukanie skrytek kosmitów, specjalne misje i zlecenia to tylko mały wycinek, a nie chcę nikomu psuć frajdy odkrywania samemu wszystkich sekretów wrzuconych do gry.

Jak zawsze na koniec zostawiam sobie oprawę graficzną. Jest ładnie i stylowo. Opadu szczęki nie zaliczycie (zwłaszcza jeśli chwilę wcześniej odpaliliście Ratcheta), ale z drugiej strony efekty graficzne, jak detonowanie samochodu czy specjalne gatunki kosmitów wyrzucających z siebie maź, robią dobrze naszym oczom. Najważniejsze, by gra była przejrzysta przy wielkich zawieruchach i tutaj tak jest.

Całość jest niesamowicie miodna - obojętnie, czy gramy samemu czy z kilkoma osobami. Niestety aktualnie dostępna jest tylko sieciowa opcja kooperacji z trzema innymi graczami, więc potrzebny jest PS+ i znajomi, ale nawet grając z losowymi graczami, da się cieszyć z gry. No, chyba że siedzi w Was duch złośliwca i zamiast pomagać innym, zechcecie przeprowadzić inwazję na jego rozgrywkę. Na koniec muszę też wrzucić mały kamyczek do ogródka ekipy lokalizującej grę – zdecydowanie za dużo dziwnie przetłumaczonych zdań i literówek jak na grę z tak niewielką ilością tekstu. Ogólnie rzecz biorąc – niezależnie od tego, czy jesteście fanami czy Diablo – trzeba kupić i zagrać.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Alienation

Atuty

  • Świetne połączenie twin-stick shootera i RPG-a
  • Oprawa graficzna
  • Zapewnia masę zabawy
  • Ukończenie jej to dopiero początek
  • Masa ekwipunku do ulepszenia
  • Rozległe lokacje

Wady

  • Brak lokalnego trybu kooperacji
  • Literówki w polskiej wersji

Naturalna i co najważniejsze - udana ewolucja poprzednich pomysłów studia. Idealna gra pod kooperację, chociaż samemu dostarcza równie dużo frajdy. Diablo z kosmitami i karabinami? Jak najbardziej!

Paweł Musiolik Strona autora
cropper