Recenzja: Hitman (PS4) - Epizod 6: Hokkaido

Recenzja: Hitman (PS4) - Epizod 6: Hokkaido

Jaszczomb | 02.11.2016, 21:00

Tak! Nadszedł ten czas! Nowy jest już pełną grą, którą w odcinkach dostawaliśmy od marca. Sprawdzamy, jak wypadł ostatni odcinek w Tokio, a już jutro na stronie pojawi się recenzja całego sezonu.

Epizod nr 6 „Hokkaido” zabiera nas do japońskiego ośrodka leczniczego, ale to nie tylko typowa już dla tej gry zmiana otoczenia. Podobnie jak w „Kolorado”, tak i teraz deweloper postanowił olać schematy i uczynić nowy odcinek czymś odmiennym i świeżym. Jest to również jedna z mniejszych map, lecz standardowo bez ostrożnego poznania całej planszy szybko zgubicie się w labiryncie korytarzy. Forma utrzymana.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsze, co rzuca się w oczy po odpaleniu „Hokkaido”, to brak możliwości doboru wyposażenia startowego. Zaczynamy jako pacjent ośrodka leczniczego (oczywiście pod pseudonimem Tobias Rieper) i… tyle. Jedyne, co na sobie mamy, to gustowny szlafroczek, który ma wszyty specjalny czip. Po co? Takie tam środki bezpieczeństwa ośrodka, pozwalające kontrolować miejsce pobytu swoich gości. Co więcej, placówka spięta jest systemem zarządzającym KAI. Czy muszę mówić, jak niebezpieczne jest powierzenie całego budynku sztucznej inteligencji?

Zaawansowanie technologiczne tego miejsca daje w kość Agentowi 47, ale po rozeznaniu szybko odkrywamy niedopatrzenia w systemie. W połączeniu z niewielkim rozmiarem mapy i sporą liczbą unikalnych strojów (a w takich niemal nikt nas nie rozpozna), mamy tu do czynienia z jedną z najłatwiejszych misji w grze. Co nie znaczy, że jest nudno!

Jako że fabuła ujawniła kryptonim naszego „głównego złego” i tożsamość kilku jego ludzi, finał pierwszego sezonu gry (bo zapowiedziano już następne) zajmuje się prawniczką Providence’a oraz jego kretem w ICA. Pierwsza ofiara wydaje się być na miejscu w celach wypoczynkowych, toteż dorwać możemy ją w saunie, na obiadku czy podczas yogi nad urwiskiem. Drugi cel zginie znacznie bardziej brutalną śmiercią – leży na stole i czeka na przeszczep serca. Oj, wykorzystano tę sytuacje na kilka satysfakcjonujących sposobów. Tutaj jest świetnie jak zawsze.

Sama plansza nieco traci początkowego blasku, kiedy już ją trochę poznamy. Brakuje tu różnorodności znanej z poprzednich map. W „Sapienzie” mieliśmy bogatą posiadłość, włoskie uliczki, kościół, podziemne laboratorium i nawet znalazło się miejsce na niedużą plażę. Tutaj co prawda możemy podziwiać w oddali zaśnieżone szczyty gór, ale podobne do siebie korytarze ośrodka i kawałek terenu wokół niego trochę odbiegają od ciekawiej zaprojektowanych pierwszych odcinków.

Warstwa techniczna zaskakuje dość pozytywnie. Loadingi są krótsze (i to nie tylko przez rozmiar planszy), gra wygląda pięknie jak zawsze, a do tego pomyślano o nowych oznaczeniach przedmiotów w ekwipunku. Teraz każda rzecz ma dwa znaczki – czy jest hałaśliwa i czy sprawi problem przy przeszukaniach. Jeśli zastanawialiście się, dlaczego nożyczki przechodziły, ale nóż już nie, teraz nie trzeba już zgadywać. Jako bonus za ukończenie misji otrzymujemy także wyciszony pistolet, którego nie wykryją nawet czujne ręce ochroniarzy.

Na koniec zostawiłem sam fabularny finał, bo z w końcu coś się zaczęło dziać, ale jest tak naprawdę ogromnym cliff-hangerem. Dowiemy się czegoś ważnego o naszym bohaterze… w następnym sezonie. Chociaż z perspektywy fana serii wydaje mi się, że twórcy odświeżą znany już graczom twist. Tak czy inaczej, nie dostajemy żadnych odpowiedzi. Koniec końców, „Hokkaido” wypadło świeżo i solidnie, godnie zamykając grę pod względem projektu mapy i rozgrywki. A fabuła? Pozostaje liczyć, że kolejne sezony dadzą nam więcej materiału.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Hitman (2016)

Atuty

  • Oryginalny pomysł na planszę
  • Pomysłowe okazje do zabójstwa celu czekającego na przeszczep
  • Piękne widoczki
  • Ulepszony ekran ekwipunku

Wady

  • Nieduża, nieco za mało zróżnicowana plansza
  • Klasycznie – wymóg stałego połączenia z Siecią

Ośrodek kontrolowany przez sztuczną inteligencję to powiew świeżości. Być może nie stanowi większego wyzwania, ale zdecydowanie trzyma poziom reszty odcinków.

Jaszczomb Strona autora
cropper