Recenzja: Tupot Małych Stóp 2 (PS3)

Recenzja: Tupot Małych Stóp 2 (PS3)

Paweł Musiolik | 01.12.2011, 21:11

Gry na licencji filmowej rzadko kiedy wzbijają się na wyżyny jakości. Pomijając nieliczne wyjątki, dostajemy prawie zawsze licencjonowane crapy, w których granie powinno być stosowane jako tortury. W przypadku Tupotu Małych Stóp 2 z crapem nie mamy do czynienia, jednak do dobrej gry brakuje bardzo dużo...

Otwierając przesyłkę z grą pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy była raczej negatywna. Nie spodziewałem się niczego dobrego po tym tytule, oczywiście doświadczony innymi grami na licencji filmowej. I o dziwo, sam początek lekko zaskoczył, pozytywnie oczywiście, nastrajając mnie raczej optymistycznie na kolejne godziny spędzone z tytułem. Jednak im dłużej człowiek gra, tym bardziej się mu po prostu nie chce. Ciężko napisać cokolwiek o fabule, która dla osoby, która nie widziała filmu, nie istnieje. Bo szczerze powiedziawszy, cała wędrówka opiera się na poszukiwaniach syna głównego pingwina, a później na powrocie do rodzinnych stron. Myślę, że twórcy niespecjalnie się wysilili przy wymyślaniu tego aspektu gry, gdyż nie ma on wpływu na gameplay. Gra jest miksem gry platformowej, rytmicznej i logicznej. Podstawowy tryb to przechodzenie plansz w których musimy uwolnić inne pingwiny i dotrzeć do wyjścia. Z początku jest łatwo, potem dochodzą takie przeszkadzajki jak agresywne ptaki i lamparty morskie, lodowe lub kamienne kolce. Oczywiście nie jesteśmy bezbronni i wszystko to załatwiamy tąpnięciem, które możemy łączyć w łańcuch trzech, które zwieńczone jest mega tupnięciem. Pingwiny zabieramy z sobą tańcząc przy nich, niektóre musimy wpierw obudzić klaszcząc, później dopiero tańcząc. Dodatkowo oprócz mniejszych, są też pingwiny cesarskie, które umożliwiają nam niszczenie skalnych przeszkód.

Dalsza część tekstu pod wideo

Oprócz etapów chodzonych są także wyścigi, które są zwykłym ślizgiem w dół w rynnie, która naszpikowana jest kolcami lub głazami. Od czasu do czasu jest hopka na której możemy zrobić jakiś trik, który naładuje nam pasek turbo. Etap raczej nudny, podobnie jak wszelakie bonusowe plansze w których musimy zbierać nutki przed upływem czasu. Bo należy wiedzieć, że rozpoczynając każdą planszę, a jest ich 50, wybieramy, który utwór będzie nam przygrywał w tle, a zbierając nutki wbijamy jakby poziom utworu i na odpowiednim poziomie dostajemy bonusowego pingwina. Jedynymi planszami w których nie wybieramy utworu są walki z bossami, które przypominają grę rytmiczną, jednak bardzo zubożałą i bardzo łatwą

Grafika jest bardzo sterylna, praktycznie nonstop przemierzamy lodowce, więc od nasilenia białego koloru będą nas bolały oczy. Modele postaci jakie spotykamy są wykonane dobrze, jednak przez cały czas zastanawiało mnie, dlaczego nie pokuszono się o użycie anty-aliasingu w momencie gdy mamy tak prostą grafikę. Dlatego tez ząbki i dithering kuje w oczy. O muzyce można mówić w pozytywnych słowach, utwory pochodzą z filmu, możemy je sobie sami wybierać, więc jeśli któryś się nam spodoba to możemy sobie słuchać go tak, aż nam się znudzi.

Gra pęka w około 4 godziny grając samemu. Dostępna jest także opcja przechodzenia gry z drugim graczem, co jest bardzo przydatne, bo gra kierowana jest do młodszych graczy. Tak więc w tym aspekcie powinniśmy szukać pozytywów i rozważyć kupno gry do wspólnego grania z młodszą siostrą, kuzynem lub dzieckiem. Tylko dziecko musi znać angielski, albo musimy mu służyć tłumaczeniem, gdyż po raz kolejny w grze dla młodszych zabrakło polskiej wersji językowej. Trochę czasu jeszcze minie zanim wydawcy zrozumieją, że taki tytuł może odnieść sukces jeśli będzie po polsku. Nie ma co ukrywać, że dorosły gracz szybko znudzi się Tupotem Małych Stóp 2, zwłaszcza jeśli będzie chciał ukończyć ten tytuł za jednym posiedzeniem, co jest możliwe z racji krótkiego czasu gry. Grając z młodszą osobą na pewno zejdzie więcej czasu a i zabawa może być większa, bo dla dzieciaka będzie to gratka, zwłaszcza jak podobał się mu film. Jednak muszę przyznać, po początkowym umiarkowanym zachwyci zawiodłem się totalnie i grę ukończyłem męcząc się okropnie i walcząc ze znudzeniem, które towarzyszyło mi od połowy gry. Bo ileż można robić to samo. Według twórców, niestety przez całą grę.

Źródło: własne

Atuty

  • Ścieżka dźwiękowa
  • Dobra dla młodszych graczy

Wady

  • Monotonia
  • Grafika
  • Długość gry
  • Brak polskiej wersji

Gra byłaby idealna dla najmłodszych gdyby posiadała polską wersję językową. A tak - zmuszeni będziemy do ciągłego instruowania naszych pociech co zrobić.

5,5
Paweł Musiolik Strona autora
cropper