Recenzja: Lego Worlds (PS4)

Recenzja: Lego Worlds (PS4)

Jaszczomb | 20.03.2017, 09:43

LEGO Worlds to nie jest typowa gra LEGO na licencji. Myślcie raczej o ambitnej produkcji próbującej wiernie oddać zabawę klockami na ekranach konsol... tyle że wyszło legoludkowe No Man’s Sky.

Jeśli nie rozumiecie fenomenu Minecrafta czy powodów, dla których gracze czekali na No Man’s Sky, nie macie powodu, by sięgać po LEGO Worlds. Deweloper postanowił, że tym razem skupi się na samych klockach, a nie znanych licencjach filmowych. Mieliśmy już co prawda LEGO Przygoda, lecz i ono bazowało na znanym schemacie „przeróbmy kilka scenek z filmu na plansze, gdzie można rozwalić całe otoczenie, i dorzućmy z dwieście postaci”. Tym razem nie ma tu żadnej fabuły, a cała rozgrywka polega na odkrywaniu losowo generowanych planet, szukaniu skarbów i budowaniu swoich konstrukcji. Na papierze wygląda to jeszcze w miarę ciekawie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kim jesteśmy? Legoludkiem. Po co tu jesteśmy? No, tak szczerze to sam nie wiem. Dostajemy kilka narzędzi do tworzenia klockowych konstrukcji i latamy z planety na planetę, gdzie wykonujemy proste zadania typu „zbuduj/znajdź/zabij mi coś” i dostajemy za to nowy plastikowy przedmiot do dekoracji lub złote klocki, dające dostęp do następnych światów. W międzyczasie zwiedzamy losowo wygenerowany świat , poszukując kolejnych zadań i ukrytych skrzyń z tymi samymi nagrodami. I tak od planety do planety, bo podróżujemy rakietą kosmiczną.

Być może brzmi to nieciekawie, ale robi całkiem niezłe pierwsze wrażenie. Wpadamy do świata wykonanego z LEGO, kopiujemy elementy otoczenia i powiększamy swoją listę klocków do wykorzystania. Zaczynamy tworzyć własne budowle, formować teren, wykonywać proste questy – ile tu możliwości! Niestety zadania szybko zaczynają się powtarzać, niewygodne menusy budowania zniechęcają do bardziej skomplikowanych projektów i ostatecznie wychodzi na to, że deweloper nie poradził sobie najlepiej z kopiowaniem konkurencji.

Przede wszystkim – Minecraft. Dostajemy własny, stworzony przez grę świat, gdzie budujemy to, co nam się żywnie podoba. Nie ma tu jednak poszukiwania rzadkich rzeczy do wytwarzania uzbrojenia i innych przedmiotów ani elementów survivalu. Co prawda przygotowano lochy ze skrzyniami do odkrycia i kilkoma rodzajami potworów (w nocy na powierzchnię), ale śmierć jest tu praktycznie bezbolesna, wrogowie słabi, a możliwość tworzenia oraz usuwania ogromnych sześcianów terenu w każdym momencie sprawia, że można łatwo zrobić sobie tunel do celu czy odgrodzić się od zagrożenia. Zresztą te światy i tak nie mają wiele do zaoferowania i po kilkunastu minutach można już lecieć do kolejnego. I ja mam tam budować sobie bazę czy nawet całe miasteczko? A po co?

Eksploracja świata i zaliczanie zadań nie wypaliły – jak wypada drugi filar zabawy, czyli samo budowanie? Przecież klocki LEGO powinny być skierowane do kreatywnych osób i dać im pole do popisu. Tu jest różnie. Najpierw, by cokolwiek zbudować, trzeba zaopatrzyć się w podstawowe klocki różnej maści, a szybko ich nie zdobędziemy. Następnie czeka droga przez nie do końca wygodne budowanie i żonglowanie rozmaitymi narzędziami – do zmiany terenu, do stawiania pojedynczych klocków, do ozdób itp. Szybko dostajemy tryb swobodnego budowania i jest nieco przyjemniej, ale jeśli chcecie tylko tworzyć, bez uganiania się za dziesiątkami skrzyń i zaliczania masy zadań, będziecie mieli zwyczajnie zbyt mało rodzajów klocków. W późniejszych etapach natomiast liczba luźno posegregowanych rzeczy Was przygniecie.

Wiele średnich gier jest w stanie uratować kooperacja. W LEGO Worlds dostaliśmy możliwość grania z drugą osobą lokalnie na dzielonym ekranie lub przez Sieć. Z grą przy jednej konsoli jest ten problem, że mamy jednak do czynienia z otwartymi światami i podział w pionie znacznie ogranicza pole widzenia. Nie potrzeba zresztą drugiego gracza, by odnaleźć masę mniejszych bugów. Przekształcając podłoże głęboko pod ziemią, nie raz wywalany byłem na samą powierzchnię danego świata. Często też kamera nie pozwala na zbyt dużo w ciaśniejszych korytarzach (chociaż można ją przybliżyć aż do widoku pierwszoosobowego), a kiedy złapiemy za broń dystansową... cóż, o celowniku zwyczajnie nie pomyślano.

LEGO Worlds miało wiernie oddać radość z zabawy klockami. Nie można jednak mówić o sukcesie, gdy odkrywanie planet i wykonywanie misji jest nużące, a całkiem rozbudowany tryb budowania zawodzi. Gdybyśmy dostali do tego opcję zabawy bez całej tej „eksploracyjnej” otoczki i z dostępem do (dobrze posegregowanego) pełnego zbioru klocków – przynajmniej pod tym względem miałoby to sens. Tutaj jednak mamy średniaka, który z początku dobrze nastraja, lecz szybko przytłacza powtarzalnością, ograniczeniami, denerwującymi błędami i długimi czasami wczytywania. Niby twórcy nie wołają sobie pełnej ceny pudełkowej (mówimy tu o nieco ponad stówce) i zadbano nawet o pełną polską wersję językową, ale musicie być świadomi przeciętności wykonania niemal każdego aspektu tego tytułu.

Gra recenzowana była na PS4 Pro

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry LEGO Worlds

Atuty

  • Sporo opcji budowania konstrukcji
  • Piękny świat wykonany w całości z LEGO

Wady

  • Początkowa ubogość trybu budowania
  • Kiepska segregacja masy klocków
  • Powtarzalność misji
  • Długie ekrany wczytywania
  • Pomniejsze, acz denerwujące błędy

Połączenie nieudanego klona Minecrafta i klockowego No Man’s Sky. Wygląda to ładnie, ale bawi tylko przez chwilę.

Jaszczomb Strona autora
cropper