Recenzja: Lego Harry Potter: Lata 5-7 (PS3)

Recenzja: Lego Harry Potter: Lata 5-7 (PS3)

Paweł Musiolik | 06.12.2011, 15:52

Nigdy nie przepadałem za Harry Potterem, nie rozumiałem Potteromanii i nie rozumiem do dziś. O ile książki przeczytałem bez entuzjazmu, a kolejne części filmu oglądałem z powodu Hermiony, to z grami było ciut lepiej. „Kamień Filozoficzny”, który ukazał się na PSX-a pozostawił w mojej głowie miłe wspomnienia, nawet mimo tego, że kolejne części były co raz gorsze i dno osiągnęły wraz z najnowszą odsłoną.

Lego Harry Potter: Lata 5-7 dzięki bogu to całkiem inna bajka. Darząc ogromnym sentymentem duńskie klocki z ogromną radością przywitałem serię Traveller's Tales, która zaczęła się od Star Warsów. Jak wypadają przygody magicznej trójki w świecie zbudowanym z klocków Lego?

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak sam tytuł wskazuje, gra toczy się podczas trzech ostatnich lat nauki Harry'ego w Hogwarcie, które każdy fan Pottera zna z książek i filmów. Podzielenie cyklu na dwa pozwoliło stworzyć grę, która czasowo wypada bardzo pozytywnie i nie jest ani za długa, ani za krótka. Klockowy Harry dosyć sztywno trzyma się scenariusza filmowego i w nielicznych przypadkach pozwala sobie na małe odstępstwa, ale tylko po to, by móc wprowadzić forsowany przez producenta humor, którym wyróżniają się wszystkie gry w tym cyklu. Bo to trzeba tutaj przyznać, kolejny raz otrzymujemy grę w której dokonujemy masowego zbieractwa wszelakich ukrytych kloców, postaci, herbów, monet i miliarda innych rzeczy. To tytuł, w którym raz po raz będziemy rozwalać plastikowe elementy, wchodzić w interakcję z różnymi elementami po to tylko, żeby znaleźć coś, co ukryli przed nami twórcy.

Same poszukiwania jak i cała gra najlepiej wypada w trybie współpracy z drugą osobą, o czym wiadomo z paru innych gier Lego. SI nie jest jakieś bardzo okaleczone i z biegiem czasu wreszcie załapie co chcemy zrobić, jednak często zdarza się tak, że musimy biegać w miejscu, zmieniać postać lub próbować jakkolwiek wpłynąć na ludzika sterowanego przez konsolę, gdyż ten nie bardzo kuma co ma teraz zrobić. Dochodzi więc do takich kuriozalnych sytuacji, że gdy gramy sami, używamy 2 padów, żeby sterować obiema postaciami i zrobić to co chcemy, a konsola nie potrafi. A to, że zagadek jest ciut więcej niż w poprzedniej części nie ułatwia sprawy i nierzadko frustrujemy się głupimi zachowania naszych partnerów.

Oprócz zwiększenia ilości zagadek, dorzucono także bardziej zróżnicowane etapy i szkoda, że jest ich tak mało. Lot na miotle nad Londynem, ucieczka przed Śmierciożercami razem z Hagridem, to momenty w których gra się dużo lepiej. Dlaczego? Bo 70% gry ciągle biegamy po Hogwarcie. Od sali do sali by zaliczyć lekcje, od czasu do czasu wyskoczymy na chwilę poza tereny Szkoły Czarodziejów, tylko po to, by do niej wrócić. Backtracking jest obrzydliwie częsty, dostajemy nowy czar, których notabene jest ciut więcej, znowu zwiedzamy całą szkołę, tylko po to, by pchnąć fabułę dalej. Później oczywiście znowu szkoła. Tak, to nudne i dlatego gra w pojedynkę to koszmar jeśli sobie nie dawkujemy gry mniejszymi dawkami. Inaczej nie widzę sensu grać, można zasnąć i wpaść w szał gdy dwudziesty raz biegniemy przez ten sam hol po jedną rzecz, którą musimy odnieść do innego miejsca, które zwiedzamy po raz N-ty. Po prostu nuda.

Graficznie i dźwiękowo nie bardzo ma sens oceniać ten tytuł, bo wszystko rozgranicza się do tego, czy komuś pasuje przenoszenie poszczególnych uniwersów w świat klocków Lego. Entuzjaści tego pomysłu poczują się jak w domu, pozostali muszą się przekonać to braku voice actingu, który zastąpiono chrząknięciami, skinięciami i mimiczną grą plastikowych postaci. Faktem jest, że trzeba należeć choć do tych, którzy orientują się jakkolwiek w serii Harry'ego Pottera, bo to ułatwi na pewno oswajanie się z klimatem gry.

Tytuł nabiera znaczących rumieńców w trybie kooperacji, obojętnie czy gramy fabularnie czy w trybie Free Play. Każda z postaci otrzymuje swoją część ekranu i jeśli jedna od drugiej znacząco się oddali, wtedy ekran bardziej się dzieli. Dzięki bogu kamera przy dwójce graczy nie szaleje i nie przeszkadza w grze, co ciekawe, grając samemu – kamera czasami zostawała w oddali i dopiero przejście do nowej lokacji pozwoliło jej wrócić na miejsce. Można ubolewać, że nie udostępniono opcji grania przez sieć, ale zyskują na tym Ci, co cenią sobie granie z dziewczyną lub młodszym rodzeństwem lub dziećmi. Nie musimy się obawiać, że któreś z mniej doświadczonych graczy sobie nie poradzi. Gra jest łatwa, gdy zginiemy nie oglądamy ekranu końcowego, tylko w ogólnym rozrachunku dostaniemy mniej monet na koniec planszy. Także zagadki nie przyprawiają o zgrozę, gdyż są totalnie proste, a gra sama nam pokazuje w niektórych przypadkach rozwiązanie. Warto wspomnieć, że sklepowa wersja posiada polską wersję językową, której niestety wersja recenzencka została pozbawiona, więc nie jestem w stanie ocenić jej wykonania.

Lego Harry Potter: Lata 5-7 jako gra kierowana dla jednego gracza szybko się znudzi powtarzalnością i brakiem większych zmian jakie mogłyby zostać wprowadzone. Grając za to we dwójkę gra nabiera całkiem innych kolorów, drobne elementy rywalizacji, współpracy i wspólne przechodzenie gry przy dosyć zabawnym prowadzeniu fabuły. Jednak i tutaj monotonność może nas dopaść. Dla kogo kierowana jest więc gra? Przede wszystkim dla tych, którzy kochają sprawdzoną formułę gier Traveller's Tales, tych którzy poszukują gier do grania we dwie osoby. Lub po prostu dla fanów Harry'ego Pottera.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry LEGO Harry Potter: Years 5-7

Atuty

  • Idealna dla dwóch graczy
  • Humor
  • Polska wersja

Wady

  • Monotonia
  • SI czasami wariuje

Kolejna gra o ludzikach LEGO. Jeśli poprzednie odsłony się wam nie znudziły, to i ta tego nie zrobi. Na plus cała otoczka Harry'ego Pottera.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper