Recenzja: Zero Escape: The Nonary Games (PS4)

Recenzja: Zero Escape: The Nonary Games (PS4)

Laughter | 01.04.2017, 20:48

Zero Escape: The Nonary Games to odświeżony zestaw dwóch gier z trylogii Zero Escape. Seria opowiada o losach osób, które zostają uwięzione wbrew swej woli przez tajemniczego psychopatę i muszą brać udział w grze, gdzie stawką jest życie. Jak oba tytuły sprawdzają się na stacjonarnej platformie?

Zero Escape: The Nonary Games to pakiet oferujący dostęp do dwóch gier. Pierwszym elementem składanki jest Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors, które debiutowało w 2009 roku na konsolce Nintendo DS. Jest to początek serii i przedstawia losy dziewięciu osób, które zostają zamknięte na pokładzie luksusowego statku. Bohaterowie mają dziewięć godzin na znalezienie drzwi o numerze 9. Jeśli im się nie uda, wszyscy zginą, nie odkrywszy tajemnicy stojącej za całą intrygą. Drugą częścią zestawu jest Virtue's Last Reward. Gra stanowi kontynuację i została opracowana z myślą o konsoli Nintendo 3DS, choć była również dostępna na PS Vita, debiutując na rynku w 2012 roku. Historia opowiada o losach kolejnych pojmanych uczestników, którzy tym razem zostali zamknięci w tajemniczej placówce. Obie produkcje należą do gatunku visual novel, czyli skupiają na przekazaniu fabuły poprzez stateczne plansze oraz tony opisów, tekstów i dialogów. Jak na standardy gatunku, produkcje oferują naprawdę dużo czystej rozgrywki, przy czym jej trzon podzielony został na dwa segmenty. Pierwszy to część fabularna, gdzie rola gracza skupia się na czytaniu i podejmowaniu decyzji rozgałęziających nieliniową historię na kilka ścieżek, które prowadzą do odmiennych zakończeń. Druga część to etapy logiczne, gdzie zostajemy zamknięci w pokoju i musimy za wszelką cenę uciec, rozwiązując po drodze multum najrozmaitszych zagadek logicznych. W obu przypadkach gry z tej serii oferują najwyższą jakość. Przedstawiają angażującą i skomplikowaną intrygę fabularną oraz rzucają graczom wyzwania zmuszające do korzystania z szarych komórek.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors zostało odświeżone i wzbogacona przez kilka elementów względem swojego oryginalnego wydania. Twórcy wzięli na warsztat sylwetki postaci, które narysowano od nowa w wyższej rozdzielczości, dzięki czemu zlikwidowano pikselozę. Początkowo trudno było mi się przyzwyczaić, bo uważałem postacie za zbyt „miękkie”, ale mimo wszystko myślę, że zabieg się udał i nie wpłynął negatywnie na klimat. Tytuł został również wzbogacony o dubbing. Twórcy nagrali kwestie dla wszystkich bohaterów, co nadało całości wdzięku. Aktorzy spisali się świetnie w swoich rolach (przynajmniej japońscy, bo tytuł oferuje wybór języka, jakim posługują się postacie) i dzięki temu cała historia mocno zyskała na odbiorze. Niestety, sporo rzeczy nie zostało odrestaurowanych. Głównie elementy otoczenia i modele 3D, które prezentują się po prostu paskudnie. Kolejną z istotnych nowości jest wprowadzenie drzewka postępów. Historia w grze rozgałęzia się w kilku momentach i przedstawia inne wydarzenia. W oryginale byliśmy zmuszeni do powtarzania zaliczonych segmentów, a teraz wystarczy otworzyć specjalne okienko pozwalające na swobodne skakanie po zaliczonych etapach.

Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors stoi głównie fenomenalnie skrojoną historią. Intryga odpowiadająca za incydent oraz odkrywanie tożsamości Zero szybko udziela się graczowi. Grając w 999, jesteśmy coraz bardziej napędzani przez nawarstwiające się tajemnice i rodzące w głowie pytania. Fabuła gry często sięga garściami do rzeczywistych teorii popularnonaukowych, jak chociażby pola morfogenetycznego. Zaakcentowano również kilka faktycznych wydarzeń historycznych jak zatonięcie Titanica. Oczywiście wszystko jest podane w formie science fiction i mniej lub bardziej nagięte pod zasady świata wykreowanego przez twórców. Tak czy siak, stanowi to świetny punkt odniesienia do naszej rzeczywistości i nadaje grze wiarygodności.

Kolejne rozdziały fenomenalnie napisanej fabuły spojone są przez wymagające zagadki logiczne. Bohaterowie często są zamykani w pokojach, z których ucieczka nie należy do prostych zadań. Gra zamienia się wówczas w przygodówkę point ‘n’ click, gdzie musimy znaleźć rozmaite przedmioty pomocne w ucieczce z danego miejsca. Zagadki są bardzo kreatywne i wymuszają nieszablonowe, często abstrakcyjne myślenie. Twórcy nigdy nie dają nam odpowiedzi na tacy. Dostajemy jedynie klucz, według którego mamy rozwiązać daną łamigłówkę – klucz, który uprzednio trzeba oczywiście odnaleźć samemu. Zagadki w grze dzielą się na wiele typów i często będziemy zmuszeni do wykonania prostych obliczeń matematycznych (gra posiada nawet wbudowany kalkulator!). Innym razem naszym zadaniem będzie znalezienie odpowiednich materiałów do wykonana prostej bomby. Etapy logiczne to nie tylko idealna okazja do lekkiej przerwy przed kolejną falą tekstu, lecz także wciągająca rozgrywka i powód do ruszenia głową.

Całość cechuje się świetnym klimatem i panującą atmosferą. Utwory muzyczne budują napięcie, często wzmagając odczuwane emocje czy podbudowując dynamizm akcji. Pod względem treści Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors jest niemalże idealnym przedstawicielem swojego gatunku i trudno tej produkcji cokolwiek zarzucić. Moje jedyne zastrzeżenie polega na tym, że twórcy nie odświeżyli całkowicie gry, a sama rozgrywka nie jest tak wygodna jak na przenośnej konsoli z dotykowym ekranem.

Virtue's Last Reward to drugi element zestawu. Gra została pierwotnie opracowana z myślą o konsoli Nintendo 3DS, więc całość przeszła w pełny trójwymiar. Niestety, twórcy nie pokusili się o absolutne żadne zmiany w warstwie estetycznej. Gra straszy rozmazanymi teksturami i prostymi modelami 3D. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, ze sprawia gorsze wrażenie niż starszy odpowiednik.

Tytuł ponownie korzysta z znajomych podstaw rozgrywki. Historia gry rozpoczyna się w windzie, gdzie poznajemy dwójkę głównych bohaterów – pyskatą dziewczynę Phi oraz młodego studenta Sigmę. Bohaterowie łączą siły, aby wydostać się z zamkniętego pomieszczenia, a po wyjściu poznajemy resztę uczestników i Zero III - króliczy awatar sztucznej inteligencji napędzanej przez zaawansowany komputer kwantowy. Irytujący cyfrowy zwierzak tłumaczy nam sytuację i zasady drugiej edycji Nonary Game. Tym razem nasi bohaterowie muszą uzbierać dziewięć punktów na swoich bransoletach. Haczyk tkwi w tym, że zdobywanie punktów prawie zawsze wiąże się ze śmiercią jednego z towarzyszy. Sadystyczna gra zmusza naszych bohaterów do łączenia się w zespoły i brania udziału w głosowaniach. Gracz musi decydować o tym, czy zaufa swoim towarzyszom czy ich zdradzi. Od wyników głosowań zależy wartość punktów na bransoletkach i jeśli spadnie do zera, osoba zostaje zabita przez śmiertelną dawkę trucizny.

Virtue's Last Reward pod względem rozgrywki to przykład kontynuacji idealnej. Ponownie wracają pokoje pełne zmyślnych zagadek, a sama historia jest dwukrotnie dłuższa i bardziej pogmatwana. Tytuł skonstruowano w taki sposób, że każde rozgałęzienie historii przybliża nas do poznania prawdziwego zakończenia. Na pewnych etapach postęp przygody zostaje zablokowany i aby posunąć akcję do przodu, musimy się cofnąć i podążyć inną ścieżką, która da nam informacje niezbędne do kontynuowania zabawy. Fabularnie znowu mamy do czynienia z czołówką gatunku i grą, która w swojej kategorii jest niemal bezkonkurencyjna na PlayStation 4. Szkoda tylko, że zestaw jest niepełny. Zakończenie historii Virtue's Last Reward jest mocno otwarte i pełni rolę wprowadzenia do trzeciej odsłony serii - Zero Time Dilemma. Ta niestety nie załapała się do składanki i nie jest obecnie dostępna na PS4.

Zero Escape: The Nonary Games to zestaw dwóch przygodówek najwyższej klasy, z czego ta pierwsza została mocno odświeżona i wzbogacona o nowe elementy. Pakiet oferuje dwie genialnie rozpisane historie i masę zagadek, których przejście zajmuje około 40 godzin. Jeśli jesteście fanami gatunku i nie mieliście do tej pory do czynienia z serią, to musicie ją koniecznie nadrobić. Polecam również zagrać osobom, które nie przepadają za takimi grami. Bardzo możliwe, że ta sadystyczna przygodówka Was oczaruje i sięgniecie po podobne tytuły.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Zero Escape: The Nonary Games

Atuty

  • Dwie fenomenalne historie w jednym pakiecie
  • Nowości i zmiany w pierwszej odsłonie
  • Muzyka budująca klimat
  • Konstrukcja i poziom zagadek
  • Czas potrzebny na ukończenie całości

Wady

  • Brak jakichkolwiek zmian w Virtue's Last Reward
  • Brak trzeciej odsłony w zestawie
  • Budżetowa grafika

Jeśli cenicie w grach zakręcone historie i szukacie czegoś, aby wysilić mózg, to na PlayStation 4 nie znajdziecie nic lepszego. Zero Escape: The Nonary Games to absolutny must have dla fanów gatunku i składanka, którą powinny sprawdzić nawet osoby stroniące od tego typu rozgrywki.

Laughter Strona autora
cropper