Recenzja: The Disney Afternoon Collection (PS4)

Recenzja: The Disney Afternoon Collection (PS4)

Paweł Musiolik | 21.04.2017, 15:59

The Disney Afternoon Collection zbiera w jednym zestawie sześć produkcji z NES-a i sprzedaje je za 79 złotych, dorzucając do tego mnóstwo materiałów z produkcji każdego z tytułów. Mamy więc inicjatywę Capcomu i Disneya, która jest nie tylko zestawem gier, ale także świetnym kawałkiem historii growej. Może jednak paść pytanie – kto zapłaci za sześć tak starych pozycji?

Odpowiedź jest prosta – każdy, kto nie ma uprzedzeń i jest ciekawy historii gier. Gier tych najlepszych lub do nich aspirujących w trakcie ery panowania NES-a. Do tej grupy zaliczyłbym także graczy, którzy na karku mają minimum 25 lat i obcowali przynajmniej z jedną z gier dostępnych w pakiecie. Czego spodziewać się po kolekcji? Pięciu gier platformowych (w dwóch wymiarach) oraz sidescrollowanej strzelanki. Ciężko więc było je ominąć wszystkie, tym bardziej, że w kolekcji znajdziemy hitowe produkcje:

Dalsza część tekstu pod wideo
  • Ducktales
  • Ducktales 2
  • Chip & Dale: Rescue Rangers
  • Chip & Dale: Rescue Rangers 2
  • Darkwing Duck
  • Tailspin

Sam w dzieciństwie miałem do czynienia z częścią gier z The Disney Afternoon Collection, ale pasmo Disneya było mi i tak znane z kreskówek, więc ucieszyłem się na wieść o planach zebrania tego w jedną, wyjątkowo tanią kolekcję. I zanim zawołacie, że 79 złotych za sześć starych gier to za dużo, bo przecież „można ściągnąć emulator i na nim zagrać” to mam dla was krótką informację – emulowanie gier, których nie posiadacie fizycznie, nie jest legalne. To raz. A dwa – oryginalne wydania gier są tak drogie, że nawet w pół roku nie odłożycie na nie pieniędzy. Więc tak, 79 złotych za wiernie odwzorowaną kolekcję sześciu gier to nie jest dużo.

Zawiedzeni będą ci, którzy liczyli na odświeżenie gier w stopniu podobnym do wydanego parę lat temu Ducktales Remastered. Frank Cifaldi, jako wielki entuzjasta ratowania starszych tytułów, postanowił wraz ze swoją ekipą zemulować gry Capcomu dokładnie takimi, jakie były ponad 20 lat temu. Mamy więc pikselową grafikę z wszystkimi glitchami występującymi w oryginałach czy migotaniem sprite’ów. Szkoda, że nie pokuszono się o opcję odpalenia gier bez tych błędów, ale rozumiem założenia perfekcyjnej emulacji. Nawet jeśli ta emulacja taka perfekcyjna nie jest, bo niestety – zdarzają się zwolnienia animacji, a także problemy z trzeszczącym dźwiękiem, co jest niestety normą nawet na PC-tach. Ale miejmy nadzieję, że pojawi się aktualizacja, która to naprawi.

Poza muzeum materiałów produkcyjnych z gier, dodano opcję szybkiego zapisu w dowolnym miejscu, filtr symulujący odpalenie gier na ekranie CRT, możliwość powiększenia lub rozciągnięcia obrazu oraz największa ingerencję – opcję przewijania rozgrywki. Działa to bardzo dobrze i pozwala cofnąć o spory kawałek, co pomaga w uczeniu się jej i szukania optymalnej ścieżki ukończenia. Tutaj jednak zauważyłem problemy. Jeśli w krótkim odstępie czasu zaczniemy często korzystać z przewijania, po jakimś czasie zobaczymy spore spadki animacji, a nawet zglitchowanie się całej gry. Nie jest to odosobniony przypadek, bo sprawdziłem w Sieci i wychodzi na to, że to wyjątkowo popularny błąd.

I jeśli zastanawiacie się, po co dodano taką opcję – już tłumaczę. Każdą z gier da się ukończyć w mniej więcej godzinę. Jeśli chcemy się jej nauczyć na pamięć (a nie ma tu wielu punktów kontrolnych), da się łatwo przewijać dany segment, by lepiej go zrozumieć, a zdobyte umiejętności wykorzystać w dwóch dodatkowych trybach. Pierwszym z nich jest Boss Rush, w którym walczymy kolejno z bossami z każdej z gry. Drugim są Próby czasowe, które mają wbudowany licznik czasu znany z wszelakich speedrunów, które można oglądać chociażby w charytatywnych transmisjach na żywo. Deweloper dobrze wiedział, do kogo kieruje ten zestaw, więc zadbał, by oddać wyjątkowo dopracowane narzędzia. Warto też wspomnieć, że w tych trybach z przewijania czasu nie skorzystamy.

A jak się gra? Jak w gry sprzed 20 lat. Nie ukrywajmy, mechanika tych produkcji jest siermiężna i nawet nie próbujcie w nie grać na analogach. Krzyżak to jedyna opcja, jeśli chcecie czuć jakąkolwiek kontrolę nad bohaterami. Jest więc topornie, ale… przyjemnie. Ciężko to opisać, lecz jeśli nie jesteście uprzedzeni do starych gier, to odkryjecie tutaj nie tylko pokłady nostalgii, ale także udaną rozgrywkę z wieloma sekretami. Nie będę Wam też ściemniał, że grałem w każdy tytuł z tej kolekcji i czujnik nostalgii wywaliło mi poza skalę. W latach dziecięcych miałem jedynie okazję co jakiś czas u kuzynostwa męczyć Chip & Dales: Rescue Rangers oraz Ducktales, więc The Disney Afternoon Collection było też dla mnie sposobem na poznanie pozostałych gier. I chyba tylko Talespin nie za bardzo przypadł mi do gustu z racji sterowania.

Jeśli więc nie boli Was wydawanie tych 79 złotych (uważam, że to odpowiednia cena), to nie będziecie zawiedzeni. Bo poza problemami z dźwiękiem (które i tak pozostaną przez wielu nierozpoznane) i oryginalnymi glitchami w grach – całość jest idealnie opakowana i przyprawiona nostalgicznymi chwilami.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Disney Afternoon Collection

Atuty

  • 6 retrogier w atrakcyjnej cenie
  • Dodatkowe tryby i opcja przewijania dla każdej z gier
  • Obszerne muzeum z materiałami pokazującymi produkcję tytułów
  • Ogromne pokłady nostalgii, które bronią się przed zębem czasu

Wady

  • Problemy z dźwiękiem
  • Nadużywanie przewijania prowadzi do błędów w grach

Druga kolekcja stworzona przez Franka Cifaldiego ponownie spełniła pokładane w niej nadzieje. Prawie perfekcyjna emulacja z historycznymi dodatkami sprawia, że The Disney Afternoon Collection jest idealną propozycją dla fanów starszych gier.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper