Recenzja: Call of Duty: Infinite Warfare (PS4) - Continuum DLC

Recenzja: Call of Duty: Infinite Warfare (PS4) - Continuum DLC

Tomasz Alicki | 30.04.2017, 15:58

Nadszedł czas drugiego DLC do Call of Duty: Infinite Warfare. Dumna nazwa „Continuum” zapowiadała kolejny kosmiczny dodatek. Poprzednie „Sabotage” zawiesiło poprzeczkę dość wysoko, ale „Continuum” pokazało, że Infinity Ward ma jeszcze kilka asów w rękawie…

Wszystkie DLC do gier z serii Call of Duty funkcjonują według tego samego schematu – każde z nich dodaje cztery mapy do trybu wieloosobowego oraz jeden scenariusz do trybu zombie. Podczas gdy mapy po prostu urozmaicają doświadczenia w multiplayerze tym, którzy poznali na pamięć wszystkie dostępne do tej pory krajobrazy, fani pojawiających się znikąd powolnych umarlaków z każdym dodatkiem dostają mały film. Ogromna mapa nie tylko różni się stylem od poprzedniczek, ale jest również pełna nowych sekretów, tajemnych przejść i easter eggów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy od nieumarłych. Najnowszy scenariusz trybu zombie nosi tytuł „Draka w Shaolin” i już pierwszy napis otwierający ten rozdział jednoznacznie oznajmia, że przenieśliśmy się do lat 70-tych. Jeżeli ktoś z Was spędził trochę czasu z umarlakami w serii Call of Duty, ten dobrze wie, czego się spodziewać. Tutaj zombie z wielkimi afro na głowach jeżdżą na wrotkach po wielkim dyskotekowym parkiecie – od razu przypomina się ostatnie The Get Down od Netfliksa, Skatetown czy Gorączka sobotniej nocy. Z jednej strony klimat urzeka, mocno uderza w nostalgiczną nutę i serwuje dokładnie to, czego można się spodziewać po humorze Kevina Smitha, ale z drugiej – brakuje odrobiny zaskoczenia. Lata 70. były przerabiane w różnej formie już setki razy.

Trzeba jednak oddać Infinity Ward ich oddanie i przywiązanie do trybu zombie. Każdy ze scenariuszy serwuje zupełnie coś innego, skutecznie zatrzymując przy sobie tych, którzy chętniej współpracują przeciwko hordzie zombie niż strzelają do siebie w chaotycznym multiplayerze. „Draka w Shaolin” jest po prostu solidnym dodatkiem dostarczającym weteranom dokładnie tego, czego oczekują od kolejnego DLC. Jedyną rzeczą delikatnie odstającą od normy jest niski poziom trudności. Latanie po mapie bez większego pomysłu i strzelanie do wszystkiego, co się rusza, ukarało mnie śmiercią dopiero po bardzo długim czasie. Zresztą już pierwsze podejście do dodatku w meczu publicznym zaprowadziło mnie naprawdę daleko. Zniknęło gdzieś to uczucie przytłoczenia całymi falami przeciwników, które było obecne w poprzednich odsłonach trybu.

W kwestii reszty map, „Continuum” reprezentuje podobną tendencję do tej, jaka utarła się wśród społeczności Call of Duty. Trzy z czterech map są naprawdę dobre, a jedna z nich funkcjonuje jako idealny sposób, żeby wypłoszyć z lobby pozostałych graczy. Tym razem jednak ta przyjemna część DLC sprawia tyle radości, że całość sprawia jeszcze lepsze wrażenie niż zazwyczaj.

Najbardziej wyczekiwaną częścią rozszerzenia była odświeżona wersja mapy Rust z Modern Warfare 2, która w Infinite Warfare została zaprezentowana jako Excess. Pustynia została zamieniona na szczyt luksusowego wieżowca w mieście przyszłości, a na samym środku lokacji stoi zwyczajny, wąski budynek. Chociaż miejsce sporo się zmieniło i zostało przystosowane do futurystycznych standardów, charakter mapy pozostaje ten sam. Całość jest bardzo mała, środek niemal klaustrofobiczny, a przejęcie górnej części pozwala na zajrzenie w niemal każdy kąt.

Oprócz wyglądu planszy, Infinity Ward wprowadził kilka różnic, które sprawiły, że Excess frustruje odrobinę mniej niż jego pierwowzór. Rust w końcu nie należało w Modern Warfare 2 do najbardziej lubianych map. Taktyki nie było tam za grosz, gracze ciągle próbowali wspiąć się na sam szczyt, a przypadki, kiedy dostawaliśmy headshota sekundę po odrodzeniu, stanowiły połowę wszystkich śmierci. Teraz autorzy przewidzieli kilka miejsc w dolnej części mapy, gdzie faktycznie można się schować – nie tylko ukryć się na chwilę przed strzelającymi z góry graczami, ale również wykorzystać przeszkodę na własną korzyść. W rezultacie Excess charakterem pozostaje przy swoim starszym koledze, ale pozwala na trochę więcej kombinacji.

Pierwszą z trzech oryginalnych map w tym dodatku jest Scrap. Tutejsze miejsce akcji, czyli ostatnie wysypisko śmieci na Księżycu, zgarnia nagrodę za najmniej kreatywną lokację tego dodatku. Ogromne przestrzenie urozmaicone dźwigiem i kilkoma kontenerami nie tylko wyglądają nudno, ale również stanowią pożywkę dla miłośników stania w tym samym kącie przez dziesięć minut. W większości miejsc widać wszystko na przestrzał, co zachęca graczy do biernego chowania się za odpowiednią przeszkodą i patrzenia, jak przeciwnicy sami wchodzą pod celownik. Scrap jest tą jedną mapą w każdym dodatku, która sprawia wrażenie nieprzemyślanej, żeby reszta zapierała dech w piersiach.

Archive dla odmiany będzie dobrym kandydatem do miana najlepszego elementu całego Infinite Warfare. Beton i otwarte przestrzenie ograniczone wysoką ścianą budynku szybko zamieniają się w wąskie, kolorowe korytarze, które okazują się być częścią galerii sztuki. W wejściu wita nas głowa rekina, kawiarnia pozwala ukryć się za ladą i szukać przeciwników między małymi stolikami, a przejścia między kolejnymi wystawami są idealnym miejscem dla miłośników SMG czy shotgunów. Archive robi ogromne wrażenie nie tylko różnorodną i typową dla Call of Duty rozgrywką, ale również oryginalnym wystrojem.

Turista przenosi nas w kolejne miejsce, którego nikt raczej nie spodziewałby się po FPS-owej mapie. Infinity Ward osadziło ostatnią lokację w wypoczynkowym resorcie zbudowanym wewnątrz gigantycznego szkieletu zmarłego stworzenia. Mapa jest bardzo jasna, przez środek płynie woda zakończona wodospadem, a złożona z trzech szlaków całość reprezentuje dokładnie to, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie miejsca akcji. Plansza jest długa, dosyć wąska, a północą i południową cześć mapy oddziela od siebie otwarta przestrzeń. Można wziąć do ręki zarówno karabin snajperski, jak i ulubione SMG.

Continuum” to kolejne solidne DLC od Infinity Ward. Przesiąknięta latami 70. „Draka w Shaolin” jest kolejną dawką grindu dla weteranów trybu zombie, a nowe mapy do multiplayera urozmaicą odrobinę wbijanie prestiżu. Szczególnie Archive oraz Turista zapadają w pamięć, sprawiając mnóstwo przyjemności i mocno odstając od niektórych lokacji, które przychodzi nam odwiedzać na co dzień w Infinite Warfare.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: Infinite Warfare

Atuty

  • Świetne mapy Archive i Turista, jedne z lepszych map w grze
  • Klimatyczny scenariusz zombie
  • Solidne odświeżenie mapy Rust

Wady

  • Mapa Scrap

Kolejne świetne DLC od Infinity Ward. Continuum zabiera graczy w zupełnie nowe, świeże lokacje, urozmaica multiplayer kilkoma imponującymi mapami i przenosi w czasie wypełnioną klimatem lat 70-tych kampanią zombie.

Tomasz Alicki Strona autora
cropper