Recenzja: Birthdays the Beginning (PS4)

Recenzja: Birthdays the Beginning (PS4)

kalwa | 20.05.2017, 14:29

Birthdays the Beginning to gra od Yasuhiro Wady – człowieka, który zasłynął z serii znanej u nas jako Harvest Moon. Jakiś czas temu otworzył on własne studio i wraz z innymi deweloperami stworzył omawianą dzisiaj grę o tworzeniu świata. W teorii pomysł jest bardzo ciekawy, ale czy tak samo jest z wykonaniem?

Birthdays the Beginning oddaje nam w ręce pusty kwadratowy świat. Naszym zadaniem jest nadanie mu formy i zadbanie o to, aby zaistniało na nim życie, które będzie ewoluować aż do momentu pojawienia się tam ludzi. Całość odbywa się poprzez kształtowanie terenu, co tworzy odpowiednie warunki atmosferyczne dla kolejnych istot i roślin. Przygodę zaczynamy od pogłębienia powierzchni, a następnie wypełnienia jej życiodajną wodą. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, ale po kilku godzinach okazuje się, że samouczki są niewystarczające i większość elementów skomplikowanego systemu gry trzeba opanować samodzielnie. Oczywiście nie jest to niewykonalne, ale rodzi niepotrzebną frustrację czy momentami nawet znużenie, kiedy od dłuższego czasu nasze starania tak czy siak prowadzą do wymarcia kolejnych gatunków.

Dalsza część tekstu pod wideo

Założenia rozgrywki Birthdays the Beginning są bardzo pomysłowe i początek gry zapowiada wciągającą zabawę. Obejmujemy kontrolę nad boskim awatarem, który posiada moc tworzenia. Odpowiednimi przyciskami kształtujemy teren, podnosząc go i obniżając. Im więcej wody, tym nasz świat ma wyższą temperaturę, a im więcej wyżyn, tym zimniej się robi. Oczywiście wpływa to na inne czynniki jak ogólne nawilżenie terenu czy to, jakie istoty urodzą się na danym obszarze. Każda forma życia ma własne wymagania, które trzeba spełnić, żeby mogła powstać. Czasem będzie to odpowiednia temperatura i przykładowo głębokość zbiorników wodnych, a czasem istnienie innego gatunku. Do dyspozycji mamy też wszelakie przedmioty, które wpływają na globalne ocieplenie lub ułatwiają ewolucję. Samouczek niestety niejednokrotnie wprowadził mnie w błąd, sugerując coś, co prowadziło do wymarcia gatunków utrudniało powstanie nowych. Sama mechanika jest na tyle rozbudowana i skomplikowana, że odpowiednio zbudowany samouczek powinien być tu podstawą do rozpoczęcia zabawy. Tymczasem brak takowego mocno zniechęca.

Podczas grania w Birthdays the Beginning mamy do dyspozycji dwa podstawowe tryby. Pierwszy z nich polega na bezpośrednim wpływaniu na świat poprzez kształtowanie go. Oprócz tego możemy przełączyć się na widok pierwszoosobowy i z bliska przyjrzeć się stworzonemu przez nas światu. Po jego powierzchni poruszają się uroczo wyglądające stworki, ale same w sobie nie robią nic poza kręceniem się po wybranym obszarze i powtarzaniem w kółko określonych czynności, np. pożeraniem mniejszych stworzeń. Naszym zadaniem w tym momencie jest też „przechwytywanie” nowo narodzonych form życia, co sprowadza się do najechania na nie kursorem, naciśnięcia przycisku i zapisania ich w archiwum, gdzie możemy podejrzeć, czego im trzeba do egzystowania. Początkowo miałem trudności ze znalezieniem świeżych istot, ale pojawiła się już łatka likwidująca ten problem poprzez zwiększenie funkcjonalności minimapy. Drugim etapem rozgrywki jest tryb, w którym obserwujemy nasz świat ze znacznie szerszej perspektywy. Naszym zadaniem wtedy jest przyspieszenie czasu, dzięki czemu wprowadzone przez nas zmiany mają szansę zaistnieć. Do dyspozycji mamy specjalny panel, na którym widnieją informacje o tym, jak poszczególne istnienia sobie radzą – widzimy dzięki niemu to, czy jakieś gatunki są na wymarciu czy też zdrowo się rozmnażają.

Do tej pory ciągle pisałem o trybie fabularnym w Birthdays the Beginning. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego nie wspominam zbyt wiele o fabule, to już odpowiadam, że sprawia ona wrażenie wciśniętej nieco na siłę, żeby faktycznie coś było. Na początku gry dostajemy krótką i nic nieznaczącą scenkę, w której widać nieruchomy obrazek przedstawiający bibliotekę. Jest kilka linijek tekstu informujących nas, że jakiś dziadek miał dużo książek i bohater gry nigdy nie zdążył ich wszystkich przeczytać. Po rozpoczęciu faktycznej przygody dowiadujemy się, że bohater trafił do nieznanego miejsca. Tam spotyka wspomnianą wcześniej boską istotę i dowiedział się, że musi odtworzyć całą ewolucję życia. W przeciwnym wypadku nigdy nie wróci do domu.

Oprócz trybu fabularnego, mamy też tryb wyzwań, w którym musimy sprostać odpowiednim wyzwaniom związanym z przywróceniem bądź uratowaniem danego gatunku bez użycia określonego przedmiotu. Możemy tam wczytać naszego awatara z gry podstawowej i dzięki temu zyskać dostęp do zdobytych umiejętności. Poza tym dostępny jest jeszcze tryb swobodny, gdzie da bawić się bez ograniczeń innych niż te, które narzuca nam brak odpowiedniego poziomu. Sama kampania jest bardzo krótka, bo dzieli się na jedynie cztery rozdziały, nie dziwi więc obecność innych trybów, ale muszę tu zaznaczyć, że w menu głównym pojawiły się one dopiero po zainstalowaniu łatki.

Na koniec pozostaje kwestia oprawy audiowizualnej. Niestety, o ile muzyka brzmi dobrze w kilku pierwszych chwilach, kiedy oglądamy przerywniki, tak później mamy możliwość odsłuchiwania jedynie nudnego ambientu, który sam w sobie jest na tyle nachalny, że szybko zaczyna męczyć. Zdecydowanie zabrakło tu różnorodności. Grafika też jest przeciętna i najbardziej bolą błędy w wyświetlaniu obiektów. Nie uświadczymy tu wysokiej jakości tekstur, choć design jest na tyle przyjemny, że może się spodobać fanom uroczych stworków.

Birthdays the Beginning miało potencjał, ale ten został zdeptany nazbyt skomplikowaną rozgrywką z jednoczesnym brakiem odpowiedniego samouczka, przez co gra szybko do siebie zniechęca. Zważając na fakt, że poza rozgrywką i stosunkowo uroczym stylem w tej grze nic nie ma, jest to niegodna polecenia pozycja.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Birthdays the Beginning

Atuty

  • Uroczy design
  • Dobre pierwsze wrażenie
  • Ciekawy pomysł...

Wady

  • ...który został fatalnie wykonany
  • Źle skonstruowany samouczek
  • Nieciekawa, męcząca muzyka
  • Niepotrzebnie wciśnięta fabuła
  • Błędy w wyświetlaniu obiektów

Nie poleciłbym nikomu Birthdays the Beginning. Największym jej problemem jest źle skonstruowany samouczek, który często utrudnia zapoznanie się ze skomplikowanym systemem gry. Poza samym pomysłem na siebie, który w jakimś stopniu jest oryginalny, nie ma tutaj nic zbyt ciekawego.

cropper