Recenzja: Spellspire (PS4)

Recenzja: Spellspire (PS4)

Kacper Mądry | 06.06.2017, 14:32

Spellspire to próba wejścia na rynek gier, które nie cieszą się wybitną popularnością, ale mają swoich fanów. Czy autorzy dobrze zaprojektowali elektroniczne Scrabble?

Podchodziłem do Spellspire z nadzieją na to, że otrzymam produkcję, która pozwoli mi przyjemnie spędzić kilka rund opartych na prostej rozgrywce. Nie miałem wygórowanych oczekiwań, ale spodziewałem się dostać coś bardziej oryginalnego niż prostą kopię Letter Quest. Produkcja 10tons Ltd. nie robi nic, aby stać się czymś więcej niż wspominana gra. Jedyne, co otrzymujemy, to problemy związane z brakiem słów w słowniku lub pechowym doborem liter. Ale po kolei…

Dalsza część tekstu pod wideo

Spellspire polega na walce z przeciwnikami, którzy stoją na naszej drodze do skarbu. W przeciwieństwie do innych gier, aby zaatakować, należy ułożyć wyraz. Jak tego dokonujemy? Gra na początku rundy dobiera nam 10 liter, z których musimy ułożyć jak najdłuższe słowo. Litery nie zmieniają się przez całą rundę, a powtarzanie wyrazów zadaje bardzo małe obrażenia, więc stale musimy kombinować nad nowymi. Niestety, ta podstawa gry nie działa jak należy. Pomysł z niezmiennymi literami uważam za wyjątkowo nietrafiony z tego powodu, iż bardzo często to, czy zaliczymy dany poziom, zależy od wylosowanych liter. Zdarza się, że raz planszę zaliczymy w krótkim czasie, tworząc pełno skomplikowanych wyrazów, chociaż przed chwilą nie mieliśmy na to szans, ponieważ dostaliśmy beznadziejne tabliczki. Twórcy starali się urozmaicić walki, tworząc wrogów posiadających różne właściwości, ale… jest to kompletnie bez znaczenia. O ile na początku rozgrywki starałem się jeszcze zwracać uwagę na rodzaj przeciwnika, tak później miałem to kompletnie gdzieś, bo i tak liczyło się, aby ułożyć dobry wyraz – oczywiście jeśli akurat wylosowałem dobre literki.

W walce z wrogami pomagają nam przeróżne bonusy, takie jak automatyczne tworzenie wyrazów pięcio- i sześcioliterowych czy mikstury lecznicze. Nasze uzbrojenie możemy polepszać lub kupować kompletnie nowe. Wszystkie te elementy odblokowują się po dotarciu do jednego ze stu poziomów, jakie czekają na nas w grze. Niektóre elementy uzbrojenia możemy uzyskać szybciej… powtarzając zaliczone już poziomy. To oczywiście wyjdzie nam lepiej lub gorzej, w zależności od działania „balansu” tej produkcji. Jednakże bez ulepszania broni i tak daleko nie zajedziemy, także musimy pamiętać, aby postać była zawsze odpowiednio optymalnie rozwinięta do danego etapu. Ten element akurat twórcom wyszedł i nie udało im się niczego zepsuć. Bez nowej czapki czy kostura może zdarzyć się, iż występujący co kilka poziomów boss pokona nas za pomocą jednego ciosu. Zanim jednak ktokolwiek nas zaatakuje, musi upłynąć czas odmierzany przez zegar. W tym czasie my musimy mieć już gotowe słowo, by wykonać atak. Gdy się uda, licznik zostaje zresetowany i ponownie układamy wyrazy. Inne tryby gry? Nie występują. Tylko jeden, w kółko, wciąż ten sam.

Gra charakteryzuje się prostą rysowaną grafiką, która jest jednak zbyt prosta jak na konsolowe standardy. Przyglądając się jej, zauważymy, jak biednie prezentują się animacje kreskówkowych postaci, a tła danych poziomów są zbyt mało różnorodne. Chociaż co kilkanaście rund znajdziemy się w nowej lokacji, i tak gra sprawia wrażenie, jakbyśmy chodzili stale w tym samym miejscu. Muzyka? Podobnie jak grafika – swoim poziomem sprawia, iż zaraz po uruchomieniu gry czekamy na komunikat o ładowaniu wtyczki Flasha. Spellspire możemy kupić jedynie w angielskiej wersji językowej, więc odradzam zakup produkcji przez osoby znające tylko podstawy tegoż języka. W sumie zakup odradzam na ten moment wszystkim. Cena 42 zł za tego typu produkcję to przesada i najszybciej polecam ją dorwać z 50% zniżką. Przy okazji dostaniecie wersję na Vitę.

Źródło: własne

Atuty

  • Rozbudowany rozwój postaci
  • Nawet przyjemna jako odskocznia od „dużych” gier

Wady

  • Zbyt prosta warstwa audio-wideo
  • Braki w słowniku
  • Nasza wygrana zależy od wybranych nam liter

Spellspire idealnie pokazuje, iż aby stworzyć produkt dobry, nie wolno tylko i wyłącznie skopiować pomysłów konkurencji. Tutaj zabrakło własnych pomysłów.

5,0
Kacper Mądry Strona autora
cropper