Recenzja: DiRT 4 (PS4)

Recenzja: DiRT 4 (PS4)

Jakub Wojtkowiak | 09.06.2017, 16:42

Jak powszechnie wiadomo, poprzednia część rajdowej serii Codies, Dirt Rally, to po prostu Dark Souls gier motoryzacyjnych – piekielnie wymagający symulator, który nie przebaczał błędów i nie szedł na kompromisy. DiRT 4 wydaje się być trochę diabłem w przebraniu – niby jest dla każdego, ale po włączeniu znienacka wyskakuje napis „You died”.

Sprawa wygląda następująco. DiRT 4 ubrano w luźne ciuchy, dodano tryb „chcę się tylko bawić i latać bokiem” (cytat delikatnie podkręcony) oraz wyścigi trophy trucków i buggy, a także całkiem rozbudowany tryb kariery. Wszystkim tym Codies próbują zwabić do swojej produkcji mniej zakręconych fanów rajdów niczym koleś stojący w białej ciężarówce ze słodyczami pod szkołą podstawową. Ta gra to wciąż hardkorowa symulacja rajdów, kropka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ale od początku – na dzień dobry mamy możliwość korzystania ze sporej areny, gdzie możemy wypróbować samochody, sprawdzić, jak zachowują się na różnych nawierzchniach, bawić się w różne wyzwania (podobne do Gymkhany) oraz ukończyć świetny kurs rajdowy. Naprawdę świetny – ostatni raz tak kompetentne lekcje o zachowaniu samochodu i technikach jazdy konkretnymi autami miała legenda gier rajdowych – Richard Burns Rally. W samej siedzibie akademii spędziłem na początku przynajmniej dwie godziny, mega sprawa. Później możemy przejść do trybu kariery i tam już nic odkrywczego nie znajdziemy. Wspinamy się po szczeblach według kolejnych kategorii w trzech klasyfikacjach: rajdy, pojazdy terenowe (buggy oraz trophy trucki) i rallycross. Ciekawym dodatkiem jest możliwość doboru swojego zespołu, który ulepszamy wraz z postępem kariery oraz rosnącą reputacją kierowcy zespołu. No i rosnącą zawartością portfela, takie małe Simsy.

Powiedzieć, że w grze jeździ się bosko, to jak nie powiedzieć niczego. Każdy aspekt modelu jazdy jest po prostu niesamowity. Idealnie czuć ciężar każdej maszyny, różnice w prowadzeniu, rodzaj przeniesienia napędu, a przede wszystkim – przejście między typami nawierzchni. To jest coś, czego żadna gra nie robiła do tej pory tak dobrze. Żadna. Hamowanie w miejscu, gdzie dwa koła będą w kałuży, a pozostałe na suchej nawierzchni? Drzewo wita. Otwiera to też drogę do stosowania wielu bardzo zaawansowanych taktyk. Moja ulubiona zabawa to łapanie przyczepności na wewnętrznych częściach torów do rallycrossu, gdzie często zewnętrzna zakrętu jest pokryta szutrem, a jego szczyt to krótki fragment asfaltu, pozwalający oponom złapać przyczepność i wystrzelić 600-konnego potwora na prostą jak z procy. Podobnie wygląda sprawa ze słynnymi tunelami śnieżnymi w Szwecji, na których trzeba nauczyć się „opierać”. Do tego dochodzą różne warunki pogodowe, mgła, deszcz, śnieg… Polecam rajd Walii z najgęstszą mgłą. Trzeba w 100% zaufać pilotowi, bo po prostu nic nie widać i jedziemy totalnie na ślepo. To jest po prostu ogień.

A ogień dosłowny też jest. Tutaj trzeba nawiązać do dźwięku. Strzały niespalonej mieszanki paliwowej z wydechu rajdówek to czysta poezja, Dirt 4 odwzorowało to idealnie. Silniki i świst turbiny to również nowy poziom. Złapałem się na tym, że wybierałem się samochodami do akademii DiRT tylko po to, żeby wjechać do opuszczonej hali i słuchać niskiego bulgotu Subaru Imprezy 22B albo wysokiego wycia V8 Trophy Trucka. Nawet klasyczne pierdzenie Lancerów brzmi jak na żywo. Kosmos! Niestety, nie wszędzie dźwięki są równe – bardzo kuleją odgłosy otoczenia oraz kolizji. Grając na słuchawkach, można dostać zawału po wjechaniu w zwykły pachołek.

W kwestii oprawy graficznej użyję mojego ulubionego i trafnego tu jak nigdzie cytatu: „bunkrów nie ma, ale też jest…”. Modele pojazdów to klasa sama w sobie. Jedynie wnętrza buggy oraz trophy trucków wydają się mocno przeciętne, chociaż w rzeczywistości to po prostu blacha i kierownica. Warunki pogodowe robią swoje i nie mówię tu już o fizyce, a stronie wizualnej. Deszcz i mgła dają popalić. Chyba najfajniejszym bajerem jest lepienie się kurzu do auta po przejeździe przez kałużę. Kolejną sprawą są unoszące się na długo powietrzu obłoki kurzu. Właśnie dlatego Codemasters zasługują na uznanie – diabeł tkwi w szczegółach. A pamiętajmy, że przy tempie rozgrywki, jaki oferuje Dirt, na warstwę graficzną po prostu nie ma czasu patrzeć. Kolejną świetną sprawą jest fakt, że gra (prawie) cały czas działa stabilnie. Kilkukrotnie zauważyłem widoczne spadki, jednakże były dosłownie chwilowe i tylko w trybie wyścigów ciężarówek Trophy, kiedy każdy z tych potworów wzbił kurz i pędził do pierwszego zakrętu w szeregu.

Nie wszystko jest jednak idealne. Mimo że dostępne pojazdy to mokry sen każdego fana rajdów, jest ich zdecydowanie za mało. Podzielone są na klasy, a w każdej z nich mamy dosłownie 2-4 samochody. Znajdziemy modele Audi S1 Quattro, Lancia Delta (w specyfikacji grupy A, grupy B oraz Rallycross), Subaru Impreza 22B, Mitsubishi Lancer Evo w kilku wersjach, Fiesta R5 i tym podobne rarytasy, ale wciąż czegoś brakuje. Między innymi współczesnych maszyn WRC, ale tu wchodzą kwestie licencyjne – tak dobrze nie może być. Podobnie sytuacja wygląda z trasami. Lokacji jest kilka i znajdziemy każdy rodzaj nawierzchni, ale po krótkiej chwili robi się monotonnie. A można było dodać chociażby kilka hillclimbów. Kolejną sprawą są wyścigi cholernie mocnych ciężarówek – trophy trucks. Śledzę tę dyscyplinę od jakiegoś czasu, wygląda to i brzmi obłędnie, a obserwacja zawieszenia tych maszyn to czysta poezja w ruchu (tu polecam serię filmów BJ Baldwina, od razu załapiecie, o co mi chodzi). Niestety, to u Codies nie siadło. Samochód nie pływa, nie czuć tej mocy ani zabawy. Co jest dziwne, bo w starych Dirtach pojazdy tego typu były odwzorowane świetnie.

Nie oszukujmy się. Mimo że tryb dla „niedzielnego gracza” jest naprawdę (w miarę) prosty i przyjemny – ładnie podtrzymuje drift, pozwalając faktycznie poczuć się jak bóg kierownicy – to jednak jest to tematyka bardzo mocno skierowana do osób, u których zamiast A RH+ płynie przynajmniej PB98. Sam bawiłem się wyśmienicie, gra będzie u mnie odpalana przez długie, długie miesiące. Zresztą cykl życia i czas czerpania przyjemności z gier Codies jest cholernie długi. Dodając do tego wyzwania społecznościowe, turnieje online, zwykłą rozgrywkę online… będzie dobrze. Jest dobrze.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry DiRT 4

Atuty

  • Fenomenalna fizyka
  • Odwzorowanie dźwięków pojazdów
  • Modele samochodów
  • Emocjonujący rallycross
  • Warunki pogodowe i przejścia rodzajów nawierzchni

Wady

  • Problemy z dźwiękami otoczenia
  • Rozczarowujące trophy trucki

DiRT 4 to geniusz gatunku. Gra prawie bez wad. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek kochający motoryzację mógł przejść obok tej pozycji obojętnie. Czapki z głów.

Jakub Wojtkowiak Strona autora
cropper