Recenzja: Fallen Legion: Sins of an Empire (PS4)

Recenzja: Fallen Legion: Sins of an Empire (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 24.07.2017, 21:00

Fallen Legion przypomina produkcję żywcem wyrwaną z licznych tytułów przeznaczonych na platformę Android bądź jedną z drobnych gierek, które można zakupić na Steamie – i początkowo tak ją właśnie postrzegałem. A jednak to połączenie zręcznościówki z bijatyką 2D wywinęło mi pozytywnego figla, fundując kilka godzin naprawdę dobrej zabawy.

W kwestii fabuły gra ma pozornie niewiele do zaoferowania – ot, kolejne Imperium na skraju upadku, zmarły cesarz i młoda księżniczka zmuszona do walki o swoje dziedzictwo z różnej maści buntownikami, bandytami czy barbarzyńcami najeżdżającymi jej ziemię. Jednak w samej opowieści jest coś, co dziwnie przyciąga, by z wypiekami na twarzy śledzić losy księżniczki Cecilli. Wpływ na to ma brutalny, pełen intryg świat polityki oraz żądania towarzyszącej jej magicznej księgi, która wspomaga ją za cenę ludzkich dusz. Cecille przeżywa ciągłe rozterki, czy wyznaczona cena nie jest zbyt wysoka, ale też ze strachem uświadamia sobie, że pochłanianie kolejnych dusz sprawia jej coraz większą przyjemność. W każdym razie walka o Imperium Fenumii oraz o zachowanie ludzkich uczuć przykuwa uwagę, mimo iż historia nie grzeszy ani oryginalnością, ani też złożonością. Jedyny większy zarzut stanowi jej minimalistyczny styl opowiadania – brak tu jakichkolwiek obrazków sytuacyjnych, przez co widać, że produkcja miała naprawdę skromny budżet. Należy wziąć też pod uwagę, iż na PS4 dostaliśmy tylko część całej opowieści, a reszta widziana oczami rywala księżniczki Laendura dostępna jest na PS Vicie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wizualnie tytuł prezentuje się dość staroświecko, bo w grafice 2D stylizowanej na mangę, przypominając nieco takie tytuły jak Battle Princess of Arcadias. Wprawdzie nie jest to jakość oprawy Odin Sphere, lecz mimo to jest ona całkiem miła dla oka, zwłaszcza jeśli chodzi o kolorowe i szczegółowe awatary księżniczki oraz jej pomagierów Exemplarów. Tła bitewne również mogą się podobać, bowiem bije od nich klimat i ciężka atmosfera, aczkolwiek przydałaby się wśród nich większa różnorodność. Chociaż od grafiki czuć mocno budżetowość, twórcy całkiem rozsądnie rozdysponowali skromne środki finansowe, więc jeśli nie oczekujemy wykonania na miarę współczesnych standardów, z pewnością się nie rozczarujemy. Natomiast na plus wysuwa się warstwa muzyczna. Mocne, podniosłe brzmienia podkreślają napięcie i powagę sytuacji. Ścieżka dźwiękowa to największy plus całej tej produkcji.

Wbrew temu, co można znaleźć w Sieci, nie mamy tu do czynienia z RPG-iem. Owszem, można zakładać klejnoty zwiększające skuteczność w boju naszych podwładnych bądź zdobywać na czas danej bitwy trofea działające na podobnej zasadzie, jednak brak tutaj jakiegokolwiek systemu awansu czy punktów doświadczenia. Styl rozgrywki przypomina raczej nieco bardziej rozbudowaną bijatykę 2D z automatów arcade. Toczymy po prostu ciąg krótkich starć, by zaliczyć odwiedzaną właśnie lokację i posunąć fabułę naprzód. Do walki wystawiamy trzech tzw. Exemplarów (magiczne personifikacje legendarnych bohaterów) oraz samą rzucającą czary księżniczkę. Chociaż walce chciano nadać nieco głębi poprzez zastosowanie swoistych pasków ATB dla walczących postaci, to większe znaczenie ma tutaj szybkość wciskania przycisków, pod którymi przypisani są nasi wojacy.

Dla urozmaicenia można jeszcze pokusić się o łączenia ciosów w combosy. Początkowo myślałem, że taka zabawa znudzi mi się po kilkudziesięciu minutach, jednak przez parę godzin jej trwania ani razu nie musiałem się zmuszać do dalszej gry. Wprawdzie pomniejsi przeciwnicy są zazwyczaj banalni, ale walka z gigantycznymi monstrami potrafi dać sporo satysfakcji i frajdy. Ponadto w trakcie boju podejmuje się ważkie decyzje dla naszego kraju oraz drużyny, oczywiście jedne kosztem innym. Wzmocnienie wojownika może wywołać podwyżkę podatków, co poskutkuje zamieszkami wśród ludu, a co za tym idzie – spadkiem poparcia dla księżniczki. Trzeba więc mądrze wybierać – albo rybki, albo akwarium. I chwała twórcom za to, że ich pomysł nie jest tylko zwykłym zapychaczem rozgrywki.

Fallen Legion to przykład dobrej gry niezależnej – niebyt skomplikowanej, ale potrafiącej wciągnąć na te kilka godzin. Szkoda tylko, że zabawa tak szybko się kończy, ale zawsze można sięgnąć po wersję na konsolę PS Vita i obejrzeć wszystkie wydarzenia z innej perspektywy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Fallen Legion: Sins of an Empire

Atuty

  • Prosta, ale wciągająca fabuła
  • Miła dla oka grafika 2D
  • Wciągające, arcadowe starcia
  • System decyzji wpływający na przebieg rozgrywki

Wady

  • Krótka
  • Minimalizm wizualny w trakcie prezentacji fabuły
  • Brak elementów RPG

Fallen Legion na PS4 wprawdzie prezentuje się niepozornie, ale to świetna bijatyka 2D z taktycznymi naleciałościami i przywodząca na myśl automaty arcade. Szkoda tylko, że zabrakło elementów RPG, na które tak wielu liczyło.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper