Recenzja: Demetrios - The BIG Cynical Adventure (PS4)

Recenzja: Demetrios - The BIG Cynical Adventure (PS4)

Adam Grochocki | 01.08.2017, 09:00

Podczas gdy znaczna część z nas wolne chwile poświęcała na oglądanie śmiesznych i nie zawsze inteligentnych filmików na YouTube’ie, pewien sympatyczny Francuz postanowił zrobić grę - Demetrios: The Big Cynical Adventure, która będzie swego rodzaju hołdem dla klasyków gatunku point and click z Broken Sword i Runaway na czele, a przy okazji dorzuci coś od siebie.

Na początek kilka słów o rzeczonej produkcji. Demetrios zostało ufundowane na Kickstarterze, gdzie z planowanych €2,500 zrobiło się trochę ponad €4,200. Dzięki funduszom, które większość deweloperów przeznaczyłaby na zakup dwóch monitorów, twórca, Breton Fabrice wykonał robotę programistyczną, napisał scenariusz i dialogi, a nawet skomponował muzykę. Mimo że zbiórka nie osiągnęła progów gwarantujących powstanie wersji konsolowej, takowe się pojawiły. W Demetrios mogą zagrać posiadacze PC, Xbox One, PS Vity i oczywiście PS4. I to właśnie tę ostatnią wersję dzisiaj testujemy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Głównym bohaterem jest Bjorn, pospolity mieszkaniec Paryża i handlarz antykami. Pewnej nocy zostaje napadnięty w swoim domu przez nieznanego napastnika. Robota wygląda na zaplanowaną, ponieważ zamiast przedmiotów, jakie zazwyczaj padają łupem włamywaczy, Bjorn stracił część świeżo nabytej zabytkowej figury. Policja go wyśmiała, więc niestroniący od używek facet musi na własną rękę znaleźć osoby odpowiedzialne za napad, a przy okazji rozwiązać zataczającą coraz szersze kręgi zagadkę. Rozwój fabuły przypomina serię Broken Sword do tego stopnia, że grając „w ciemno”, bez namysłu wskazałbym Charlesa Cecila jako twórcę scenariusza. Niestety akcja mocno rozłazi się w trzecim i czwartym rozdziale, które wydają się zapychaczami, przed ostatnim aktem. Środkowa część gry swoją monotonnością potrafi uśpić nawet największego fana przygodówek. Dwa ostatnie rozdziały powracają jednak do wypracowanego na początku stylu i wymazują z pamięci słabsze momenty.

Pod względem rozgrywki mamy do czynienia z klasycznym point and click. W odróżnieniu zdecydowanej większości współczesnych przedstawicieli gatunku, świat obserwujemy oczami bohatera, a po statycznych lokacjach poruszamy się kursorem. Wbrew pozorom takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce, ponieważ autor zaimplementował bardzo czytelny sposób podświetlania aktywnych miejsc. Podświetlenie w danym kolorze pełnie rolę małej sugestii, czy dany obiekt będzie jedynie źródłem komentarza albo będzie można z nim coś zrobić w przyszłości.

Gra podzielona jest na sześć rozdziałów, podczas których zwiedzimy kawał świata i rozwiążemy masę łamigłówek. Poziom zagadek Demetrios powinien zadowolić wszystkich, ponieważ wielokrotnie trzeba pogłówkować nad kolejnym krokiem. Gra wyświetla nam aktualny cel, ale nie tłumaczy drogi, jaką musimy przebyć, by go osiągnąć. Zdanie oznaczone jako „przekonaj policję” to w rzeczywistości szereg spraw, jakie trzeba załatwić, aby wykonać zadanie i pchnąć fabułę do przodu. Same zagadki opierają się głównie na operowaniu przedmiotami. Na szczęście absurdalne rozwiązania tutaj praktycznie nie występują, więc szybkość przechodzenia gry zależy od naszej spostrzegawczości i umiejętności łączenia faktów. Wzorem gier z serii Professor Layton, w każdej lokacji umieszczono trzy ciasteczka. Ilość zdobytych ciasteczek oznacza ilość podpowiedzi, jakie możemy otrzymać. Uczciwe rozwiązanie, aczkolwiek znalezienie ciasteczek niekiedy wprawia zakłopotanie nawet weterana gier typu hidden object. Upierając się na znalezienie wszystkich, bywało, że przed 15 minut gapiłem się w jedną lokację, a i tak nie znalazłem sprytnie schowanego ciasteczka za deską klozetową...

Jednym ze znaków rozpoznawczych produkcji jest specyficzne poczucie humoru. Przed rozpoczęciem rozgrywki możemy zdecydować jak dużo „toaletowego humoru” chcemy dostać (można go całkowicie wyciąć). Nieczuły na żadne gorszące sceny, zdecydowałem się na pełen wachlarz żartów o kupie. I wcale nie jest tak źle. Epatowania ludzkimi i zwierzęcymi wydzielinami jest tutaj bardzo mało, a żarty częściej niż na dosłowności, opierają się na dwuznaczności dialogów i niektórych komentarzy. Nie ma czego się bać.

Demetrios charakteryzuje się ręcznie rysowaną grafiką, do której od zawsze mam słabość. Ilość animacji jest tutaj znikoma, a wygląd lokacji nie dorównuje poziomem do gier studia Daedalic, ale naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Dialogi zostały przedstawione w formie zaczerpniętej z gier visual novel i jedyne, co może w nich razić, to oryginalny, mało atrakcyjny wygląd postaci.

Przejście Demetrios: The Big Cynical Adventure zajęło mi 11 godzin, ale sporo czasu straciłem szukając poukrywanych ciasteczek. Bez tego czas oscylowałby w granicach 8-10 godzin, co i tak jest świetnym wynikiem dla produkcji point’n’click. Nie jest to gra, która sprawi, że zapałacie miłością do gatunku, ponieważ nie oferuje nic, czego nie widzielibyśmy już wcześniej. Z drugiej strony jest to tytuł o bardzo dobrym stosunku jakości do ceny (42 zł), oferujący solidne wyzwanie dla szarych komórek i specyficzne poczucie humoru. Mnie nie potrzeba wiele więcej.

Źródło: własne

Atuty

  • Długość gry
  • Ciekawe zagadki
  • Humor

Wady

  • 3. i 4. rozdział

Mimo niskich nakładów finansowych, Demetrios jest grą przemyślaną, z dobrze rozpisanym sterowaniem oraz oferującą ciekawe łamigłówki i niestandardowe poczucie humoru.

7,0
Adam Grochocki Strona autora
cropper