Recenzja: Sine Mora Ex (PS4)

Recenzja: Sine Mora Ex (PS4)

Laughter | 14.08.2017, 20:05

Sine Mora Ex to powrót fantastycznie wykonanego przedstawiciela gatunku shoot 'em up. Twórcy dodali do swojej gry lokalny tryb wieloosobowy, ale czy to wystarczy, aby zadowolić fanów i posiadaczy konsol obecnej generacji?

Sine Mora Ex to w zasadzie ta sama gra, co jej oryginalne wydanie z konsol poprzedniej generacji. Mamy więc do czynienia z bardzo unikalnym i wyjątkowym przedstawicielem gatunku shoot 'em up. Wsiadamy tutaj do statku i prujemy do wszystkiego, co się rusza, zbierając przy okazji multum power-upów oraz lawirując między setkami pocisków. Od czasu do czasu użyjemy też super broni lub spowolnimy czas za sprawą specjalnej mechaniki defensywnej. To gdzie ta cała wyjątkowość?

Dalsza część tekstu pod wideo

Raczej mało kto kojarzy tego typu produkcje z rozbudowaną historią czy złożonymi postaciami – i właśnie w tej kwestii Sine Mora jest inne. Historia gry dzieje się na planecie Seol, gdzie żyją antropomorficzne zwierzęta. Świat trawiony jest przez wojnę, w której przedstawiciele Enkie próbują usilnie obalić reżim potężnego Imperium. Konflikt trwa od wieków i powtarza się od tysiąca lat, bo w grę wchodzą wątki manipulacji czasem. Bohaterowie z kolei posiadają całkiem rozbudowaną osobowość. Nie zdziwcie się, jeśli natraficie na gwałt, alkoholizm czy inne kontrowersyjne tematy. Tło fabularne jest bardzo ciekawe i mocno pogmatwane, co uważam za plus. Konstrukcja fabuły została opracowana w taki sposób, że dopiero przy kolejnych przejściach sytuacja robi się klarowana. Przejście trybu fabularnego nie jest z kolei długie i na niższym poziomie trudności zajmie nam maksymalnie dwie godziny.

Skoro poruszyłem kwestię poziomu trudności, to trzeba nadmienić, że ten jest ustawiony piekielnie wysoko. Tryb fabularny zaliczy każdy, bo i gra go przez niego przepchnie, a przynajmniej na tym najniższym wariancie rozgrywki – tylko co to za frajda? Prawdziwa zabawa zaczyna się w trybie wyzwań i arcade, gdzie na trudniejszych poziomach tytuł stanowi doznanie iście dla masochistów. Gra nie wybacza najmniejszych błędów i wymaga małpiej zręczność. Sam system żyć to również element wyróżniający Sine Mora na tle konkurencji. Trafienie przez wroga nie oznacza automatycznej porażki i zamiast tego uciekają nam cenne sekundy ogólnego licznika czasu. Ten nabijamy zaś poprzez zabijanie adwersarzy. Gdy liczba spadnie do zera, to etap zaczynamy od nowa lub punktu kontrolnego.

Graficznie nie jest źle. Twórcy nie pokusili się o gruntowne odświeżenie warstwy wizualnej i po prostu podbili mocno rozdzielczość. Dzięki temu tytuł wygląda po prostu ostrzej i nieco ładniej. Na wierzch wyszło kilka niewidocznych wcześniej szczegółów, nie ma jednak mowy o znaczących różnicach. Mimo wszystko kolorowa grafika dzielnie zniosła próbę czasu i nadal prezentuje się miło dla oka. Dodajcie do niej muzykę skomponowaną przez Akirę Yamaokę (znanego m.in. z serii Silent Hill), a otrzymacie znakomity spektakl audiowizualny. Zalecam grać na słuchawkach, bo bez nich świetna muzyka potrafi być zagłuszana i umyka przez masowe odgłosy wystrzałów.

Największą nowością w dopakowanej wersji jest dodanie do gry lokalnego trybu wieloosobowego. Drugi gracz nie otrzymuje pełnoprawnego statku, a zamiast tego wciela się w rolę drona. Jest on niezwykle pomocny, bo potrafi strzelać we wszystkich kierunkach za sprawą wychyleń prawego analoga. Poza kooperacją wprowadzono też minigry polegające na rywalizacji dwóch graczy. Te wypadają zdecydowanie słabiej na tle bazowej gry i pełnią raczej rolę niewielkiej ciekawostki. Usunięto też możliwość wyświetlania gry w stereoskopowym 3D, ale wątpię, by ktoś za tym tęsknił.

Co nam pozostaje po zaliczeniu historii? Jak zwykle w tego typu grach – poprawianie swoich wyników oraz likwidowanie bossów, ucząc się w tym celu ich schematów atakowania. Potyczki z nimi naprawdę dają w kość. Walki z bydlakami zasłaniającymi czasem pół ekranu są naprawdę ciężkie. Tytuł zachęca więc w dosyć standardowy sposób do powtarzania etapów. Ot, po przejściu gry możemy rozgrywać wybrane fragment gry innymi postaciami i statkami. Dla wytrwałych czeka też alternatywne zakończenie opowieści. Pomimo świetnie skrojonej rozgrywki, dłuższe sesje potrafią znużyć. Dlatego nieco lepiej wspominam przenośne wydanie gry z PS Vity. Trudno mi jednak znaleźć jakąś zasadniczą wadę lub problem. W swojej kategorii i gatunku, Sine Mora Ex to jeden z najlepszych przedstawicieli, szczególnie jeśli ograniczymy się do biblioteki PS4. Czepiając się na siłę, mogę wspomnieć o tym, że tryb fabularny mógł być dłuższy. Nie obraziłbym się, gdyby twórcy zdecydowali się na stworzenie jakiegoś dodatkowego etapu dla tej wersji. To jednak mało istotne mankamenty i nie sposób nie polecić Sine Mora Ex absolutnie wszystkim fanom shoot 'em upów.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Sine Mora EX

Atuty

  • Nietuzinkowe podejście do historii
  • Bardzo wysoki poziom trudności
  • Świetnie przemyślana rozgrywka
  • Muzyka
  • Tryb kooperacji

Wady

  • Mimo wszystko brak większych zmian w grafice
  • Dłuższe sesje potrafią nużyć
  • Krótki tryb fabularny

Rewelacyjnie wykonany shoot 'em up wraca w formie lepszej niż kiedykolwiek. Sine Mora Ex to obowiązkowy zakup dla wszystkich fanów gatunku. Szczególnie jeśli nie mieliście do czynienia z oryginałem.

Laughter Strona autora
cropper