Recenzja: F1 2017 (PS4)

Recenzja: F1 2017 (PS4)

Jakub Wojtkowiak | 28.08.2017, 15:05

Aktualnie trwający sezon Formuły 1 jest jednym z ciekawszych w ostatnich latach. Realna opcja powrotu Roberta Kubicy na tory wyścigowe, zaciekła rywalizacja punktowa, zmiany przepisów – do tego mamy do czynienia z najszybszymi bolidami w historii! Na szczęście Codies dali radę i gra wiernie oddaje emocje związane z tym wszystkim.

Od pierwszych minut kariery czuć i widać, że jest dobrze. W moim przypadku gra budowała bardzo realne scenariusze wyścigów. Przy poziomie trudności SI, który sobie ustawiłem (około 50-60%), prowadząc bolid Renault, byłem w stanie co najwyżej ukończyć wyścig w okolicach 5-7 miejsca, mając przed sobą chociażby Ferrari czy team Mercedesa. Na szarym końcu, często nie kończąc Grand Prix, uplasowały się nieszczęsne bolidy teamu McLaren Honda. Tryb kariery to nie tylko przemykanie od jednego weekendu wyścigowego do kolejnego. Naszym zadaniem jest dbanie o rozwój pojazdu w kilku głównych kategoriach, a drzewko rozwoju jest naprawdę spore! Mało tego – zupełnie jak ma to miejsce w prawdziwej F1, musimy uważać na zużycie części. Tak też świetnie, że przejedziemy kilkadziesiąt okrążeń, przygotowując się do wyścigu w sesjach treningowych i specjalnie przygotowanych scenariuszach symulujących wydarzenia wyścigowe. Super. Ale to na pewno odbije się na kondycji silnika i wielu innych częściach eksploatacyjnych, których mamy ograniczoną liczbę na sezon. Ciekawym przerywnikiem w ciągu trybu kariery jest możliwość uczestniczenia w specjalnych wydarzeniach zespołu – przesiadamy się wtedy do historycznych bolidów (o których więcej za chwilę) i ścigamy się na przykład w wyścigu generacji. Startując najszybszym bolidem w stawce, musimy dogonić rywali w słabszych maszynach, jednakże startujących z przewagą.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra zapowiadana była z pełną polską wersją językową, która... w dniu premiery nie jest dostępna. Okazuje się, że łatka ze stosowną aktualizacją ma pojawić się w ciągu kilkunastu dni od premiery.

Tryby trybami, ważne jest jak zawsze “mięso”. Bolidy dosyć znacznie zmieniły się w tym roku. Wypadają znacznie szerzej, a opony są mniej więcej szerokości uśmiechu Daniela Riccardo (spore!). To i dużo więcej czynników sprawia, że te potwory są najszybszymi maszynami w historii F1 – i to czuć. W porównaniu do roku ubiegłego, dużo pewniej czujemy się w zakrętach, ale z kolei przełożenie mocy jest moim zdaniem dużo mniej liniowe – trzeba bardzo uważać na wyjściach z zakrętów. W przypadku jazdy w trakcie mocnych opadów, cóż – oprócz umiejętności, warto zabrać ze sobą brązowy kombinezon. Idąc dalej, szerokość nie ułatwia jazdy na trasach ulicznych jak Monaco lub Baku ani rywalizacji przy wyprzedzaniu i walce w ciasnych zakrętach. Całkiem realnie zostały oddane różnice między osiągami poszczególnych bolidów. Jeśli chcemy osiągnąć najlepszy czas, wiadomo – Mercedes będzie najlepszym wyborem. Jeśli chcemy poczuć się jak w zwolnionym tempie – Alonso tylko czeka, żeby użyczyć miejsca w jego bolidzie.

Frajda jest naprawdę przednia. Jak zwykle, nie jest to symulacja z krwi i kości, lecz kompromis między zręcznościówką a czymś zdecydowanie bardziej wymagającym został jak zwykle przez Codies dopracowany idealnie. Można bez problemu grać na padzie, ale wiadomo – istnieje też piwo bezalkoholowe. F1 2017 miałem okazję recenzować korzystając z kierownicy Thrustmaster T300RS z nakładką kierownicy Ferrari F1 – tak trzeba żyć! Wczucie na zupełnie innym poziomie. Nowe ogromne opony bolidów z roku 2017 prowadzą do tego, że przejechanie kilku stintów kończy się spaleniem wielu kalorii – opór dawany przez tę kierownicę sprawia, że wyczucie wchodzenia w zakręt i utraty przyczepności są fenomenalne. Pozytywnie zaskoczony zostałem również sztuczną inteligencją – w końcu można prowadzić czystą walkę z wirtualnym przeciwnikiem. Niestety, był problem z elementem, który miałem nadzieję, że do tej serii już nie zawita – pit stopy lubią trwać w nieskończoność. Kilka razy zdarzyło się, że po zjeździe na zmianę opon musiałem przepuścić prawie całą stawkę, żeby dopiero móc opuścić swój boks.

Tak czy inaczej, jak szybkie by aktualne bolidy nie były, najwięcej frajdy przynoszą mi przejażdżki historycznymi maszynami. Chodzi głównie o dźwięk. Chyba wszyscy się zgodzimy, że to, co słyszymy od kilku sezonów, to po prostu dramat. Mimo że czasy osiągane przez takie klasyki jak MP4/6 z 1991 roku, Williamsa z ‘96 czy też bardziej nowoczesne “wiertarki” jak chociażby Renault z 2006 będą po prostu słabsze, to uczucie prędkości jest zupełnie inne. Dźwięk silnika kręcącego się do blisko 20 tyś obrotów w tunelu w Monaco, po czym błyskawiczna redukcja…. magia! Chciałoby się rzec – make F1 great again.

Graficznie jest również bardzo dobrze. Przede wszystkim płynność. Tutaj nie miałem najmniejszego problemu, gra nie zwolniła ani razu, nawet na starcie deszczowego wyścigu! Oprócz dymu i uszkodzeń, które ciągle są na minimalnym poziomie, wszystko wygląda bardzo dobrze. Podoba mi się wpływ oświetlenia na tor – nie raz złapałem się na przegapieniu punktu hamowania przez padający na tor cień. Uwagę trzeba zwracać na wszystko. Jedna dygresja co do oprawy. To, co fenomenalnie buduje klimat w seriach jak FIFA czy NBA 2K, to fantastyczne odwzorowanie sportowego wydarzenia znanego z TV. Właśnie ten element F1 2017 robi bardzo nieudolnie. Komentarze Anthony’ego Davidsona są bardzo lakoniczne i ogólnikowe, nie wnosząc niczego do gry – po prostu zapychacz. Animacje zawodników na podium również są sztywne i za każdym razem praktycznie takie same. Może i jest to pierdoła, ale krok w stronę odwzorowania transmisji z TV będzie moim zdaniem krokiem w dobrą stronę. Wiele nie trzeba – przecież na dobry początek wystarczy chociażby taki sam HUD jak ten pokazywany w telewizji.

Warto dodać, że w tym roku rusza również “liga” e-sportowa! Prawdziwa Formuła 1 zaangażowała się w ten element gry – najszybsi szczęśliwcy będą mieć okazję sprawdzić się w zmaganiach równoległych do ostatniego wyścigu prawdziwego sezonu na torze Yas Marina. Mistrz zostanie koronowany obok zwycięzcy prawdziwego sezonu. Mało tego, będzie miał możliwość wybrania się na GP sezonu 2018, jego postać znajdzie się w F1 2018 oraz dostanie dziką kartę do półfinałów kolejnej odsłony wydarzenia. Świetna sprawa.

Jak wiadomo, Formuła 1 nie każdemu się podoba. Jednakże, jeśli jesteście jej maniakami (a pewnie tak jest, skoro dalej to czytacie), to będziecie w domu. Zabawy wystarczy na długie godziny, tryb multi ze znajomymi sprawi mnóstwo frajdy, a na deser można przejechać się klasycznym bolidem, który brzmi nieziemsko. F1 2017 to gra kompletna, w której ciężko mi znaleźć minusy.

Gra recenzowana była na kierownicy Thrustmaster T300RS dostarczonej nam przez przedstawiciela firmy Thrustmaster za co serdecznie dziękujemy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry F1 2017

Atuty

  • Rozbudowany tryb kariery
  • Wymagający model jazdy
  • Klasyczne bolidy

Wady

  • Długie pit stopy
  • Brak polonizacji w dniu premiery

Wyjątkowo dobra gra bez minusów dotyczących technikaliów czy rozgrywki. Fani F1 – pozycja obowiązkowa!

Jakub Wojtkowiak Strona autora
cropper