Recenzja: Obduction (PS4)

Recenzja: Obduction (PS4)

Adam Grochocki | 07.09.2017, 13:10

Twórcy kultowego Myst powracają z nowym projektem. Studio Cyan postanowiło wykorzystać swoje umiejętności, by stworzyć Obduction, która pod płaszczykiem symulatora chodzenia kryje szalenie wymagającą przygodówkę. Czy dobre oceny wersji na komputery osobiste przekładają się na wysoką jakość na konsolach?

Bez ceregieli i specjalnego wprowadzania, przejmujemy kontrolę nad postacią, która w pierwszych sekundach zostaje przeniesiona przez pozaziemski byt na obcą planetę. Trafiamy do Hunrath, osady założonej przez uprowadzonych lata wcześniej ludzi, ale aktualnie miasteczko straszy ciszą i pustką. Jedyną żywą duszą jest gburowaty C.W. zamknięty w dziwnym bunkrze, skąd wydaje nam kolejne polecenia i nakreśla cele niezbędne do wykonania, jeśli myślimy o powrocie na Ziemię.

Dalsza część tekstu pod wideo

To, ile wyciągniemy z fabuły Obduction, zależy tylko od nas. Rozrzucone po świecie holograficzne nagrania pokazują, że mieszkańcy Hunrath stworzyli całkiem prężnie działająca społeczność, a znalezione dokumenty zgrabnie przedstawiają najważniejszych mieszkańców. Niestety, im dalej w las, tym słabiej rozwijana jest historia wszechświata gry. Z setek postaci zamieszkujących to miejsce bliżej poznajemy jedynie dokonania najważniejszej trójki, a gdy do Hunrath dochodzą kolejne światy, wszystko sprowadza się do szukania sposobu na ucieczkę i historia spada na trzeci plan.

Pierwsze 2-3 godziny wieją nudą i Obduction przypomina bardzo biedny symulator chodzenia. Dopiero po tym czasie trafiamy na pierwsze łamigłówki, a z każdą kolejną odkrywamy, że nie jest to gra dla osób nielubiących lizania ścian. Nie mamy do czynienia z prostymi zagadkami typu „znajdź pokrętło”, „odkręć zawór” czy „idź spać”. Jedynie dokładne badanie lokacji, zaglądanie do każdego kąta i czytanie wszystkich znalezionych dokumentów daje pojęcie, gdzie pójść i co zrobić dalej. Przygotujcie się na godziny backtrackingu, co przy stosunkowo wolnym poruszaniu się postaci daje mocno w kość. Po pewnym czasie z pomocą przychodzi wygodny system skrótów, ale zdarzają się miejsca, do których przedzieramy się przez co najmniej 15 minut tylko po to, by przesunąć dźwignię i wrócić z powrotem. Oczywiście możecie zapomnieć o mapach czy systemach szybkiej podróży.

Łamigłówki rozkręcają się z godziny na godzinę i z obracania mostu gdzieś na początku przeradzają się w wielopoziomowe, rozsiane po kilku lokacjach (a nawet kilku światach) zagadki. Większość z nich da się rozwiązać poprzez zbieranie i interpretowanie wskazówek, ale zdarzają się momenty, że bez pomocy przypadku nijak nie idzie domyślić się dalszych kroków. Postać nie posiada żadnego ekwipunku ani notatnika, więc pozostaje robienie własnych notatek, zdjęć czy screenów i zwracanie uwagi na wszystkie, nawet najmniejsze szczegóły. Rozwiązanie jednej zagadki nierzadko jest wskazówką do kolejnej, na którą trafimy dopiero za jakiś czas. Nie nosimy przy sobie żadnych przedmiotów, jedynie operujemy napotkanymi mechanizmami, wystukujemy sekwencje na obcych maszynach, znajdujemy hasła do drzwi oraz pokonujemy labirynty. Starzy wyjadacze mogą być zachwyceni poziomem trudności, ale uwaga, bo o frustrację i uczucie bezsilności tutaj bardzo łatwo.

Obduction docelowo ma wspierać PS VR, więc zaimplementowano kilka rodzajów sterowania. Wszystkie są wyjątkowo toporne i mało intuicyjne. Grając na padzie, najlepszym rozwiązaniem jest swobodne poruszanie się po świecie lewą gałką, a dla gogli przewidziano „skakanie” po lokacjach oraz „pływanie” po ekranie niczym przewijanie świata z poziomu ulic w Google Maps. Podobnie możemy wybrać tryb kursora, który może być skojarzony z kamerą (jak celownik) lub swobodnie latać po ekranie. Niezależnie od wybranego trybu, korzystanie z mechanizmów i wszelkiego rodzaju dźwigni wymaga precyzji i zupełnie niepotrzebnej dokładności. Można było to załatwić implementując kontekstowe menu przy miejscach interakcji, ale chyba twórcom się nie chciało. Chodząc po świecie, wszelkie dźwignie przekręcamy lewą gałką, natomiast podczas jazdy wózkiem szynowym lewa gałka nie przekręci zwrotnicy i musimy to wykonać prawym drążkiem z jednocześnie wciśniętym krzyżykiem. Wystukiwanie kodów na klawiaturze z 30 przyciskami, zamiast podświetlać literki, każe latać po klawiaturze kursorem, a błąd przy wpisywaniu kodu składającego się z 20 znaków kasuje nasze wypociny i każe zaczynać od początku. Męczy, iż ciągle musimy przypominać twórcom, że pad to nie myszka.

Obduction hula na Unreal Engine 4, czego… zupełnie nie widać. Wnętrza niewielu dostępnych budynków prezentują się szczegółowo i bardzo ładnie, ale sam świat jest przeraźliwie pusty i pozbawiony życia. Dopiero po około 7 godzinach gry zobaczyłem pierwszego lecącego owada, a postaci ludzkie, grane przez prawdziwych aktorów, pojawiają się jedynie na hologramach. Dżungla w świecie Maray ma swoje momenty, ale już taki Kaptar wygląda jak jaskinia w grze sprzed 15 lat. Mimo to Obduction potrafi bardzo zwolnić i zdecydowanie zbyt często zwiesza ekran na 2 sekundy podczas zwiedzania, a raz na jakiś czas lubi wysypać się do menu konsoli. Podczas teleportowania się ze świata do świata czas wczytywania może dochodzić do 2-3 minut, a jeśli wyjątkowo będzie krótszy, to za parę sekund system zawiesi się na kilkudziesięciosekundowe doczytywanie lokacji. Wyobraźcie sobie jedną z zagadek, która polegała na kilkukrotnym przenoszeniu się między światami. Coś, co mogło zająć 15 minut, trwało 50… Na osłodę pozostaje nastrojowa muzyka oraz polskie napisy, które widzimy nie tylko w monologach, ale i w przeróżnych dokumentach i dziennikach.

Obduction oferuje wyzwanie dla każdego fana skomplikowanych zagadek, lecz stanowi również walkę z samą konsolą. Nieprzystosowane do pada sterowanie, koszmarnie długie wczytywanie się gry i cykliczne chrupanie odbierają całą przyjemność w rozwiązywaniu łamigłówek. A tak niewiele brakowało, by było znacznie lepiej.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Obduction

Atuty

  • Wysoki poziom trudności
  • Pomysłowe zagadki

Wady

  • Sterowanie
  • Bardzo długie loadingi
  • Wydajność

Zgodnie z wypracowaną przed laty tradycją, Obduction to bardzo trudna przygodówka . Niestety studio pogubiło się przy przenoszeniu swojej gry na konsolę.

Adam Grochocki Strona autora
cropper