Recenzja: Knack 2 (PS4)

Recenzja: Knack 2 (PS4)

Adam Grochocki | 05.09.2017, 09:01

Knack, jako tytuł startowy na PS4, poległo na kilku płaszczyznach. Gra ani nie zaprezentowała mocy konsoli, ani nie zachwyciła rozgrywką, ani nie sprawiła nawet, że postać stworka zbudowanego z artefaktów przebije się do popkultury. Tworzony bez presji czasu Knack 2 próbuje zetrzeć pierwsze niekorzystne wrażenie i pokazać, czym mógłby być tytuł, gdyby sprawy potoczyły się inaczej.

Tym razem Profesor Vargas schodzi na dalszy plan, a rolę głównego (ludzkiego) bohatera przejmuje dorastający Lucas. Chłopak, z żyłką odkrywcy, trafia na ślad Wyższych Goblinów – rasy dużo bardziej cywilizowanej i zaawansowanej technologicznie niż osobniki znane z poprzedniej odsłony. Podczas zabawy w Indianę Jonesa coś idzie nie tak, przedwieczne, wielgachne roboty budzą się do życia i świat po raz kolejny znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. Już sama konstrukcja opowieści pokazuje, że twórcy chcieli poprawić dosłownie każdy element gry. Mamy tajemnice, tajne ugrupowania i, wzorem disnejowskich animacji, morał podsumowujący ślepe dążenie Lucasa do bycia kimś więcej niż pomocnikiem bohaterskiego Profesora, a całość spaja obowiązkowe ratowanie świata. Tak napisaną historię łatwo polubić i nie potrafią tego popsuć nawet mało charyzmatyczni bohaterowie, tłumnie powracający w kontynuacji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na listę poprawek załapały się również lokacje. Smutne, puste korytarze i monotonne widoczki odeszły w niepamięć. Na przestrzeni piętnastu rozdziałów Knack 2 robi wszystko, byśmy doświadczyli zróżnicowanych miejscówek – począwszy od ciasnych korytarzy laboratoriów i fabryk, przez górskie rejony, po wielkie zamki. Zawsze istnieje tylko jedna droga z punktu A do B, ale teraz jest znacznie ciekawiej, ponieważ mocno rozbudowano fragmenty zręcznościowe. Zapadnie, ruchome podłogi, piły tarczowe i niewidzialne podesty dobrze usprawniają sekwencje platformowe i skutecznie walczą z nudą.

Od teraz Knack może porzucać swoje relikty i w dowolnym momencie stać się mierzącym niecały metr knypkiem. Wiele prostych zagadek wymaga częstych zmian rozmiarów, więc szybkie wciśnięcie R1 zrzuca zebrane części, a ponowne użycie przycisku momentalnie przywraca Knacka do większego rozmiaru. Oczywiście dalej znajdziemy sekwencje uzasadnione fabularnie, gdzie kierujemy dziesięciometrowym kolosem i niczym Godzilla walczymy z ogromnymi przeciwnikami. W kontynuacji powracają też różne rodzaje artefaktów, wykorzystywane zarówno w walce, jak i łamigłówkach. Kryształowy Knack (TajKnack) jest niewidzialny dla laserów, pokryty polimerami Knack przewodzi prąd i iskrą może uruchamiać mechanizmy, a metalowy Knack poradzi sobie z wielkimi obciążeniami.

W jednym z pierwszych rozdziałów nowa bohaterka Ava mówi: „jak wy uratowaliście ten świat? Przecież znasz tylko dwa ciosy i kopnięcie”. Żart ma pokazać, że twórcy są świadomi, jak ubogi był pierwowzór, i popracowali nad systemem walki. Wraz z fabularnymi postępami Knack poznaje nowe ciosy do wykorzystania podczas walki, a po aktywacji specjalnego kryształu wpada w szał i w kilka sekund zmiata z powierzchni wszystkich przeciwników. Dodano nawet drzewko rozwoju, które jednak wygląda lepiej niż funkcjonuje. Głównie odblokowujemy różnorakie wzmocnienia standardowego zestawu ciosów (większa siła, szybkość, regeneracja), a prawdziwie nowych ciosów jest jak na lekarstwo. Tutaj mogło być lepiej.

Wśród masy poprawek i usprawnień znalazło się miejsce na coś zupełnie nowego. Knack 2 posiada bowiem tryb kooperacji, w którym możemy przejść całą grę we dwie osoby. Wzorem gier z serii LEGO, wystarczy włączyć pada i wcisnąć X, by niebieski stwór pojawił się na polu bitwy. Nie jest to nowa postać, a po prostu klon powstały z reliktów Knacka, niemający żadnego uzasadnienia fabularnego. Bliźniacy dzielą te same umiejętności, a pasek doświadczenia i energii uzupełniany jest po równo. Sekcje zręcznościowe wygodniej jednak zaliczać w pojedynkę, bo kamera sobie trochę nie radzi ze zmieszczeniem obu postaci, gdy jedna spadnie na niższy poziom. Eksploracja i walka we dwójkę to natomiast czysta przyjemność, tym bardziej że w kooperacji przewidziano kilka unikalnych ciosów, których nie wykonamy bez towarzysza. A jeśli drugiej osobie znudzi się zabawa? Po prostu wyłącza pada lub odkłada go na jakiś czas, a gra sama usunie klona i pozwoli kontynuować rozgrywkę pojedynczo. Bez restartów, wczytywania i niepotrzebnego udziwniania. To naprawdę dopracowany i miodny sposób na spędzenie kilku chwil w gronie najbliższych.

Problemy wydajnościowe pierwszego Knacka zostały w większości przypadków zażegnane, aczkolwiek nie napalajcie się na jakość charakteryzującą tytuły ekskluzywne. Odwiedzane przez nas krainy są ładne, jeśli lubicie podziwiać tła i nie skupiacie się na szczegółach. W miastach natomiast oczy rażą bardzo biedne tekstury budynków i tła nieprzystające do gier z 2017 roku. Na szczęście tytuł rzuca nas do bardziej różnorodnych lokacji niż pierwowzór i nie boi się prezentować monumentalnych budowli i rozległych połaci terenów przykrywających brak wodotrysków. Niestety, nawet mimo słabszej grafiki, Knack 2 na PS4 potrafi stracić kilkanaście klatek w nawet najbardziej niepozornych fragmentach. Cieszy natomiast fakt, że twórcy postanowili dać nam wybór, umieszczając w ustawieniach opcję zablokowania wyświetlanych klatek na poziomie 30. Decydując się na taki ruch, problem spadku FPS-ów staje się sporadyczny, ale nie powinno być go w ogóle. Jedną z rzeczy, jakie najbardziej drażniły mnie w pierwszej części, był polski dubbing. Bardzo źle dobrane głosy bohaterów i czarnych charakterów skutecznie wywoływały ból uszu. I tutaj też jest progres! Lucas brzmi bardzo naturalnie, a Ryder już tak nie irytuje. Knack mocno się rozgadał, a przy okazji wyostrzył mu się język, więc jego niski głos pasuje tutaj idealnie.

Tak, Knack 2 się udało! Wzięto się za wszystkie bolączki oryginału i stworzono grę, jaką bez wątpienia miała być część pierwsza. Co prawda żaden z elementów nie wybija się nad poziom „bardzo dobry”, ale za sprawą zróżnicowanej rozgrywki i wygodnego trybu kooperacji jest to tytuł, który zostawia po sobie jedynie pozytywne wrażenia. Po trwającej prawie 14 godzin przygodzie czeka na nas tryb Koloseum, próby czasowe i Nowa Gra+. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze rewelacyjna cena, ponieważ mimo że Knack 2 jest grą dwa razy lepszą od poprzedniczki, to w dzień premiery kosztuje od niej prawie dwa razy mniej. Brać!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Knack 2

Atuty

  • Kooperacja
  • Sekwencje platformowe
  • Fabuła

Wady

  • Spadki płynności
  • Problemy z kamerą w trybie kooperacji

Tym razem Mark Cerny dał radę. Reguła „więcej, szybciej, efektowniej” stawia Knacka 2 kilka poziomów wyżej od pierwowzoru, a niska cena sprawia, że pomniejsze problemy tracą swoje znaczenie.

Adam Grochocki Strona autora
cropper