Recenzja: Warlocks vs Shadows (PS4)

Recenzja: Warlocks vs Shadows (PS4)

Damian Frycz | 10.09.2017, 12:54

Warlocks vs Shadows to zręcznościowe action RPG krakowskiego studia One More Level, które ukazało się na PC latem 2015 roku. Dwa lata później doczekało się swojej wersji na PlayStation 4. Pora sprawdzić, jak tytuł rodzimego studia radzi sobie na konsoli Sony.

W przeciwieństwie do dwóch pozostałych tytułów wspomnianych deweloperów (wydanego w 2014 roku Deadlings i wiszącego we wczesnym dostępie Race to Mars), w Warlocks vs Shadows nie uświadczymy elementów strategicznych. Tytuł ten wymaga za to od graczy zręcznego operowania wybranymi przez nich postaciami i eliminowania kolejnych zastępów przeciwników. Jednocześnie oferuje szereg atrakcji znanych z gier RPG: levelowanie postaci, zarządzanie ekwipunkiem, handel przedmiotami oraz losowo generowany loot.

Dalsza część tekstu pod wideo

Planecie Folar grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Meteor, który w nią uderzył, okazał się być monstrum z innego wymiaru. Celem kreatury jest zainfekowanie planety istotami pochodzącymi ze Świata Cieni. I tu pojawiamy się my – czarnoksiężnicy (nie do końca oddaje to znaczenie słowa „warlocks”, ale z braku lepszego polskiego odpowiednika, nawet twórcy zdecydowali się na takie tłumaczenie), zaprawieni w bojach i posiadający nadzwyczajne zdolności. Nie mamy innego wyboru. Pozostaje nam zmierzyć się z niebezpieczeństwem i wybawić Folar z opresji. Strona fabularna gry może i nie zwala z nóg, ale w ostatecznym rozrachunku jest przecież tylko pretekstem do niczym nieskrępowanego siekania wrogów.

Rozgrywkę rozpoczynamy od wybrania jednej z sześciu dostępnych postaci. Do naszej dyspozycji deweloperzy oddali potrafiącego teleportować się do uprzednio oznaczonych przeciwników Rainera, smażącego oponentów piromantę Jake’a , lodową uwodzicielkę Anyę, potrafiącego nie tylko atakować, ale też blokować wrogie ataki wojownika Borubara [hm.... - dop. Musiol], zmieniającą postać i umiejętności szamankę Kheerę i Zardonica – czarownika władającego mocą dźwięku, wzorowanego na artyście o tym samym pseudonimie. Każda z postaci posiada cztery unikalne umiejętności o różnym czasie odnowienia (wyjątek stanowi Kheera, której czwarta umiejętność zmienia resztę na ich alternatywne wersje). Dodatkowo w trakcie gry możemy odblokować pięciu dodatkowych bohaterów, po jednym za każdego pokonanego bossa.

Główny tryb Warlocks vs Shadows podzielony jest na pięć lokacji: Greenlands, Wasteland, Swampland, Frozen Lake i Shadow World. Każda z nich jest złożona z etapów, podczas których musimy zmierzyć się z określoną liczbą fal wrogów. Jeśli nie uda nam się sprostać wyzwaniu i jedna z fal okaże się zbyt silna, będziemy musieli zmierzyć się ponownie z całym etapem. Nie jest to wbrew pozorom złe rozwiązanie. Daje możliwość zdobycia dodatkowego doświadczenia i przedmiotów, dzięki którym kolejne starcia okażą się łatwiejsze. Na końcu każdej lokacji czeka na nas boss. Nie zawsze uda się pokonać go za pierwszym podejściem. Czasem będzie to wymagało kilku, a nawet kilkunastu prób. Spokojna głowa, uważne spojrzenie pozwoli Wam rozgryźć każdego przeciwnika i nauczyć się sekwencji ataków, którymi się posługuje. Ponieważ gra wciąż rzuca nam nowe wyzwania w postaci zróżnicowanych oponentów, łatwo można doświadczyć syndromu „jeszcze jednej fali” lub „jeszcze jednego etapu”.

Gdy już znudzi Wam się gra w pojedynkę, zawsze możecie zaprosić znajomego (albo trzech) i wraz z nim rozpocząć zabawę od nowa. Twórcy zapewnili graczom kilka opcji wieloosobowej rozgrywki na jednym urządzeniu. Możecie wspólnie zmierzyć się z trybem fabularnym, stawić czoła niekończącym się falom wrogów w Horde Mode, a także ścierać się ze sobą w klasycznym Deathmatchu. Prawdziwi awanturnicy mogą spróbować swoich sił, decydując się na tryb Test Your Luck, w którym przed rozpoczęciem pojedynku losowane są dla każdego z graczy ograniczenia i bonusy. Pamiętajcie jednak, że los lubi płatać figle. Może się zdarzyć, że kiedy Wasza postać zostanie drastycznie osłabiona, koledze trafią się same pozytywne efekty.

Do gry wkradły się małe błędy, których nie mogłem nie dostrzec podczas rozgrywki. System porównywania przedmiotów, podświetlający statystyki wzrastające na zielono, a opadające na czerwono, czasem płata figle i wyświetla informacje w złym kolorze. Zdarzyło się też, że mimo założenia hełmu zapewniającego regenerację określonej liczby punktów żywotności na sekundę, efekt ten zanikał podczas rozgrywki i przestawał być widoczny w statystykach postaci. Mimo wszystkich pozytywów, jakie dostrzegam w tym tytule, powiem wprost – nie każdemu musi się on podobać. Jeśli oczekujecie od gry rozbudowanej fabuły albo nie jesteście wielkimi fanami produkcji niezależnych, zastanówcie się przed zakupem. Entuzjaści gier niezależnych za to zdecydowanie powinni zainteresować się tym tytułem.

Źródło: własne

Atuty

  • Zróżnicowane postacie
  • Satysfakcjonująca oprawa audio
  • Przyjemna pixel artowa grafika
  • Ciekawie zaprojektowani bossowie
  • Lokalna kooperacja (od 2 do 4 graczy)
  • Możliwość skopania tyłków znajomym

Wady

  • Błędy w kolorach przy bilansie statystyk
  • Znikający efekt regeneracji życia

Warlocks vs Shadows jest pozycją, którą powinien zainteresować się każdy miłośnik indyków. Dynamiczna rozgrywka, elementy RPG i mnogość postaci pozwala na spędzenie sporej liczby godzin z padem w ręku, zaś tryb lokalnej kooperacji sprawdza się świetnie podczas spotkań z kumplami.

7,5
Damian Frycz Strona autora
cropper