Recenzja: WRC 7 FIA World Rally Championship (PS4)

Recenzja: WRC 7 FIA World Rally Championship (PS4)

Adam Grochocki | 19.09.2017, 16:52

Rok temu pisałem, że wirtualne rajdy samochodowe przeżywają drugą młodość za sprawą kilku tytułów traktujących o tych jakże widowiskowych wyścigach. Również tegoroczny DiRT 4 zrobił na nas niemałe wrażenie, a jak wiadomo, nic nie poprawia jakości tak bardzo jak mocna konkurencja. Czy oficjalna gra rajdowych Mistrzostw Świata zdoła dotrzymać kroku rynkowym przeciwnikom?

WRC 7 wita nas bliźniaczo podobnym do poprzedniczki menu, podrasowanym jedynie bardziej kontrastowymi kolorami i dużo płynniejszym działaniem. Brak nowych trybów zrekompensowałem sobie wskoczeniem od razu do trybu kariery. Ten również wypada bardzo podobnie. Zaczynamy jako kierowca klasy Junior WRC, by poznać trasy, specyfikę rajdów, możliwości aut i bezlitosne, zdradliwe trasy. Zaliczenie wyzwań kolejnych rajdów pozwala zdobyć kontrakt WRC 2 i przejść do wyższej klasy jeszcze przed końcem debiutanckiego sezonu. Mocniejsze auta to zupełnie nowe doznania oraz znacznie wyższy poziom trudności. W klasie WRC 2 spędzimy już więcej czasu, bo rajdy są dłuższe, przeciwnicy mocniejsi, a i postawione przed nami cele nie są tak banalne. Pełna weryfikacja nabytych zdolności przychodzi już w pierwszym rajdzie WRC, gdy staniemy w szranki z najlepszymi kierowcami na świecie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Brak większych zmian w trybie kariery nie oznacza, że w grze zmienił się tylko numerek. WRC 7 odwaliło kapitalną robotę w odwzorowaniu rajdów z tegorocznego kalendarza. Znalazły się tu wszystkie trzynaście lokalizacji w chronologicznej kolejności – niebezpieczne wiraże Monte Carlo, ośnieżona Szwecja, wyboisty Meksyk, kamienista Argentyna, deszczowa Wielka Brytania, słoneczna Australia i oczywiście polskie Mazury. Rajdy składają się z pięciu odcinków, a każdą lokację odwzorowano 1:1, w tym bardzo fajna Mikołajki Arena i genialny tor uliczny w Barcelonie uzupełnione są o klasyczne odcinki specjalne różnej długości. Nowością w serii są tzw. Odcinki Epickie (O.E.), czyli wyjątkowo długie i wymagające sprawdziany naszej wytrzymałości oraz koncentracji. Mają one długość od 10 km do aż 23 km, w zależności od rajdu, a ich zaliczenie to około 15 minut ciągłej walki. Odcinki Epickie, areny i klasyczne oesy sprawiają, że tytuł zapewnia doznania, jakich do tej pory seria nie oferowała.

Z racji mocnej konkurencji, WRC 7 na każdym kroku podkreśla licencję Mistrzostw Świata. Do prawdziwych nazwisk kierowców i nazw zespołów się już przyzwyczailiśmy. To samo tyczy się oryginalnych barw samochodów, których liczbę ogranicza posiadana licencja. Mamy Toyotę Yaris, Citroëna C3, Hyundai i20 i Forda Fiestę. Wspomniane marki pojawiają się w kilku wersjach, dostosowanych do poszczególnych klas. Stawkę uzupełniają Mini Cooper, Peugeot 208 R5, Porsche 911 GT3 RS, Skoda Fabia R5 i Volkswagen Polo WRC. Pełnej licencji doczekały się też same rajdy. Tym razem nawet ich nazwy zostały obrandowane. Rajd Korsyki to teraz Che Guevara Energy Drink Tour de Corse, a u nas pojeździmy w Orlen 74. Rajd Polski. Oczywiście są to szczegóły niewpływające na rozgrywkę, ale fajnie pooglądać logosy i reklamowe bandy unikalne dla każdego rajdu. Nawet rozstawione w ważnych punktach ambulansy wyglądają odpowiednio do kraju, w jakim rozgrywa się rajd.

Testując skrupulatnie wszystkie dostępne odcinki zauważyłem, że bardzo przyłożono się do nawierzchni. Szutrowe i asfaltowe trasy doczekały się bardzo wielu odmian mocno wpływających na rozgrywkę. Szuter zmienia swoją grubość, trasy są raz szersze, raz węższe, hopy występują dużo częściej, podobnie koleiny i wszelkiego rodzaju wertepy. Nierzadko podczas jednego odcinka doświadczymy kilku odmian jednego rodzaju nawierzchni, co wymaga jeszcze większej koncentracji i odpowiedniego dostosowania taktyki. Niestety nie udało się uniknąć paru błędów. Kilka razy (przy ponad setce przejechanych oesów) zdarzyło mi się nielogiczne zachowanie samochodu. Wpadnięcie w mikroskopijną koleinę kończyło się spektakularnym dachowaniem, co nie tylko poważnie uszkodziło auto, ale też dostarczyło dziewięć karnych sekund. Do tego dochodzi niekonsekwencja w detalach. Przełamanie barierki odgradzającej widzów to sprawiedliwe karne sekundy, ale już bliskie spotkanie z pasąca się krową kończy się przeniknięciem przez sympatycznego zwierzaka bez żadnych konsekwencji.

Oczywiście mamy dostęp do ustawień samochodu, co powinno zadowolić pasjonatów motoryzacji. Dla pozostałych zostają ustawienia automatyczne, ponieważ przesunięcie jakiegokolwiek suwaka może mieć bardzo duży wpływ na zachowanie auta, a nie zostało to dostatecznie wyjaśnione. Ślamazarnie pojawiający się opis każdego z ustawień brzmi enigmatycznie dla laika i przydałoby się jakieś graficzne podsumowanie pokazujące, co zmieni się w osiągach, jeśli obniżę zawieszenie lub skrócę przełożenia skrzyni biegów. Nie każdy jest Ogierem w tej dziedzinie.

Tak, piekielnie mocna konkurencja wymusiła poprawę jakości WRC 7. Nadal nie jest to hardkorowe DiRT Rally ani szalenie miodne DiRT 4, ale jest nieźle. Kapitalne trasy z niepowtarzalnymi Odcinkami Epickimi rekompensują niezbyt piękną grafikę (drzewa, krzaki, deszcz) i kilka irytujących błędów mogących zepsuć zabawę. I chociaż trybów gry mogłoby być więcej, to ściganie się na podzielonym ekranie oraz łamanie kolejnych barier i urywanie setnych sekundy na każdym wirażu w tej serii jeszcze nigdy nie było tak dobre.

Źródło: własne

Atuty

  • Odcinki Epickie
  • Areny
  • Zróżnicowana nawierzchnia

Wady

  • Ubogi model zniszczeń
  • Sporadyczne problemy z fizyką
  • Deszcz to tylko mżawka

Dzięki świetnym trasom WRC 7 stało się najlepszą odsłoną w historii serii, ale w wielu aspektach jest miejsce na poprawki.

7,0
Adam Grochocki Strona autora
cropper