Recenzja: Maize (PS4)

Recenzja: Maize (PS4)

Jaszczomb | 16.09.2017, 15:17

Maize wrzuca nas na pole kukurydzy, gdzie kolby ożyły i rozmyślają nad sensem życia, a nasz nieświadomy niczego bohater trafił w sam środek tego domu wariatów. Czas dowiedzieć się, co tak naprawdę tu zaszło, a zrobimy to w towarzystwie pluszowego misia z Rosji wyzywającego nas od idiotów.

Wychowałem się na przygodówkach pokroju Ace Ventury czy Różowej Pantery i do dzisiaj najbardziej w gatunku cenie humor, szczególnie ten absurdalny. Z tego też powodu nie mogłem lepiej trafić, bo Maize to kwintesencja tego typu żartów. Dawno już nie śmiałem się tak głośno przed konsolą, chociaż padały też niecenzuralne słowa ze względu na oprawę techniczną. Ale po kolei.

Dalsza część tekstu pod wideo

Maize przenosi nas na pole kukurydzy bez jakichkolwiek wyjaśnień. Ot, masz pole, masz kilka wydeptanych ścieżek, możesz sobie pobiegać. I tak łazimy między kilkoma punktami jak dom, wychodek czy kurnik, szukając przedmiotów do wykorzystania na innych przedmiotach i ruszenia wydarzeń dalej. Początek gry nie wygląda zbyt zachęcająco, nie padają też żadne kwestie dialogowe, a jedyny humor znajduje się w opisach znajdowanych rzeczy, np. sztanga, którą (według opisu) nasz bohater może ponoć ponieść maksymalnie dwa razy i choć nie przyda mu się ani trochę w całej grze, z jakiegoś powodu uznał, że warto będzie ją nosić do końca przygody.

Kilkanaście minut musimy tak biegać i dopasowywać zbierane przedmioty, aż w końcu otwieramy przejście do podziemnego laboratorium i rozpoczyna się właściwa zabawa. Od tego momentu w naszej grze pojawiają się gadające kolby kukurydzy, dziesiątki kartek samoprzylepnych z kłótniami między dwoma naukowcami i przede wszystkim – rosyjski pluszowy miś Vladdy. Humor wchodzi na jeszcze wyższy (czyli niższy) poziom, będąc wyjątkowo uroczym w swój głupkowaty sposób. I tak naprawdę to tyle – trzy-cztery godziny dobrego komediowego doświadczenia.

A jak gra sprawdza się w roli przygodówki? Biegając między lokacjami, niektóre przejścia zostają przed nami zamykane, aż nie wykonamy wszystkich możliwych akcji w danym miejscu, także jesteśmy chronieni przed niepotrzebnym zbaczaniem z drogi. Przedmiotów do wykorzystania też nigdy nie ma zbyt wiele, a ich przezabawne opisy zwykle naprowadzają na to, co należy z nimi zrobić. Wszystkie miejsca interakcji są zresztą wyraźnie oznaczone, więc nie oczekujcie jakiegokolwiek wyzwania, a po prostu serię prostych zadań jako pretekst to opowiedzenia całej historii.

Pozostają jeszcze kwestie techniczne. Trójwymiarowy świat gry nie tylko bawi, ale też potrafi zachwycić, gdy na pole kukurydzy padają promienie słońca. Z bliska jednak większość tekstur wygląda po prostu słabo, a w podziemnym laboratorium, gdzie spędzimy większość czasu, rzuca się to w oczy znacznie bardziej. Zapętlony w tle motyw muzyczny też nie jest niczym wyjątkowym, ale przynajmniej aktorzy głosowi pokazali klasę i zawsze przyjemnie się ich słucha. W końcu – miałem pewien problem z save’em, który wznawiał grę w środku ściany między lokacjami i nie mogłem niczego zrobić. Trzeba było restartować cały rozdział i choć było to zaledwie kilkanaście minut straty, takie rzeczy oczywiście nie powinny mieć miejsca. Do tego konsola PlayStation 4 Pro nigdy dotąd mi się tak nie nagrzewała jak w Maize, gdy wychodziłem na otwartą przestrzeń

Maize to świetna uczta dla fanów absurdalnego humoru, przy której nikt się nie pogubi w zawiłych zagadkach logicznych. Jeżeli jednak nie szukacie materiału do pośmiania się, banalna i miejscami sprzętowo problematyczna rozgrywka nie oferuje nic, czym mogłaby się bronić. Także jeśli szukacie czegoś bawiącego niczym produkcje Tima Schafera, a reszta nie ma dla Was znaczenia, zagrajcie w Maize – tyle że najpierw gra musi stanieć, bo 84 zł (63 zł PS+) to całkiem sporo za parę godzin żartów.

Gra recenzowana była na PS4 Pro

Źródło: własne

Atuty

  • Absurdalny humor
  • Świetni aktorzy głosowi
  • Ma parę ładnych widoczków…

Wady

  • … ale z bliska jest dość brzydkie
  • Problemy natury technicznej

Nie szukajcie tu wyzwania dla szarych komórek. To kilkugodzinny teatr absurdu z serią prostych interakcji, który poleciłbym każdemu fanowi takiego humoru.

7,0
Jaszczomb Strona autora
cropper