Recenzja: Dragon's Dogma: Dark Arisen (PS4)

Recenzja: Dragon's Dogma: Dark Arisen (PS4)

Paweł Musiolik | 09.10.2017, 14:40

Dragon's Dogma to jeden z tych tytułów, który wymieniam zawsze, gdy ktoś pyta o najlepsze gry na PS3. Capcom nie tylko mnie zaskoczyło pięć lat temu, ale i zachwyciło. Na tyle, że kupowałem każdą dostępną wersję gry, by spędzić z nią kilkadziesiąt godzin. Tak było na PS3 z podstawką i Dark Arisen, tak było na PC, tak jest na PS4, gdzie zarwałem trzy noce z rzędu, mając odpalone Dragon's Dogma: Dark Arisen.

Gdy pierwszy raz zagrałem w Dragon's Dogma pięć lat temu, nie spodziewałem się, że gra Capcomu wciągnie mnie aż tak bardzo. Udostępniona wtedy wersja demonstracyjna mnie nie zachwyciła. Pokazywała potencjał, ale odczucia miałem jak przy wielu ówczesnych gier japońskiej firmy – nie byłem do końca przekonany. Na szczęście zagrałem kilka tygodni później w pełną wersję i po prostu się zauroczyłem. Kilkadziesiąt godzin z RPG-iem akcji oferującym tak udany system walki nie psuła nawet taka sobie grafika i brak płynności, co dodatkowo doprawiono letterboksem w celu ukrycia niższej niż 720p rozdzielczości. Wydane później Dark Arisen grafiki nie poprawiało, ale dołożyło kompletnie nową i trudniejszą lokację. Uczucie znowu wróciło i spędziłem kolejne dziesiątki godzin z grą. Jednak z każdym tytułem trzeba się pożegnać i tak zrobiłem, licząc wpierw na kontynuację, a potem na wydanie Dragon's Dogma Online w Europie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dragon's Dogma Dark Arisen 1

Na żadne się nie doczekałem, więc na ratunek przyszła wersja PC-towa – wyrzucenie letterboksu, 60 klatek na sekundę, grafika w rozdzielczości, jaką tylko uciągnie mój PC, a do tego doszły różne mody, którymi mogłem modyfikować rozgrywkę i/lub tekstury, czego gra potrzebowała. Dlaczego wspominam o wydaniu PC-towym? Spędziłem w nim znowu kilkadziesiąt godzin, co ma przełożenie na to, jak patrzę teraz na remaster Dragon's Dogma na PS4, który działa już tylko w 30. Dla osoby, u której w głowie zakodowała się już większa płynność i responsywność rozgrywki, taka przesiadka jest bolesna i w jakiś sposób rzutuje na ocenę. Czy Capcom mogło się wysilić i dać w remasterze 60 FPS? Mogło, chociażby na PS4 Pro, bo nie wierzę, że konsola nie ma wystarczająco mocy, skoro na moim wcześniejszym blaszaku byłem w stanie grę odpalić w 4K i 60 klatkach na sekundę, rzadko kiedy gubiąc klatki. No, ale stoimy, na czym stoimy.

Dragon's Dogma Dark Arisen 2

Podejrzewam jednak, że nie każdy jest tak zakręcony na punkcie jednej gry i przez pięć lat nie miał do czynienia z Dragon's Dogma inaczej niż na PS3, gdzie techniczne kwestie pozostawiały dużo do życzenia. Dla takich osób (bez doświadczenia PC-towego) mam dobrą wiadomość – różnica między wersjami jest ogromna. Po pierwsze, gra działa w pełnym 1080p (1440p na PS4 Pro) bez żadnych czarnych pasów. Z automatu więc widzimy po prostu więcej. Po drugie, mamy sztywne 30 klatek, które praktycznie nie spada, a jeśli już, to o klatkę lub dwie i to przy takiej zadymie, w trakcie której nie wiemy, jak nazywa się nasz bohater. Oprócz tego sporo zyskały efekty graficzne, zwłaszcza te związane z oświetleniem. Jeśli na PS3 robiło na Was wrażenie to, jak prezentują się najsilniejsze czary (najlepiej nocą), to na PS4 jest jeszcze lepiej. I w tym wszystkim boli jedynie, że nie pokuszono się o tekstury lepszej jakości. Najwidoczniej nikt o tym pięć lat temu nie pomyślał, więc teraz polski QLOC rzeźbi z tego, co jest (tu ogromne ukłony za wersję na PC i PS4).

No dobra, osoby, które mają pojęcie czym jest Dragon's Dogma, mają jedno pytanie – czy kupić wersję na PS4. Jeśli graliście wyłącznie w wydanie na PS3 i gra się Wam przede wszystkim podobała – to kupujcie. 90 złotych za pudełkową wersję gry jest odpowiednią ceną. Jeśli graliście na PC, to... tam zostańcie. Bo brak 60 klatek po prostu jest odczuwalny.

Dragon's Dogma Dark Arisen 3

Co z resztą – grupą ludzi, która o Dragon's Dogma mogła wcześniej nie słyszeć i nie zdaje sobie sprawy, z jak świetnym tytułem ma do czynienia? Pozwólcie, że odpowiem na pytanie, dlaczego warto zagrać w Dragon's Dogma.

Mimo że w gatunku RPG warstwa fabularna jest wyjątkowo ważna, to w grze Capcomu jej słabość kompletnie nie przeszkadza w cieszeniu się tym, jak dobry jest to tytuł. Siłą produkcji jest niesamowicie satysfakcjonujący system walki, który w połączeniu z odpowiednim designem i poziomem trudności odpowiada za emocjonujące od samego początku starcia. Walka to nie zwykłe klepanie jednego przycisku, by jak najszybciej pokonać każdego wroga. Zwykłe ataki są dodatkiem do umiejętności specjalnych każdej z klas. Te są nie tylko efektowne, ale i efektywne. Walcząc z wrogiem, musimy też pamiętać, że każdy z nich ma czuły punkt, który pozwoli nam na pokonanie go odrobinę szybciej. Gra budowana jest na wysokim poziomie trudności i braku prowadzenia nas za rękę. Zapomnijcie o skalowanym poziomie wrogów lub ograniczaniu nas, gdzie możemy pójść w otwartym świecie. Już w pierwszych pięciu minutach gry właściwej możemy zapuścić się do jaskiń pod Cassardis i zostać brutalnie sprowadzonym na ziemię przez Jaszczury –wystarczy, że wyjdziemy z wioski i na pierwszym skrzyżowaniu skręcimy nie tam, gdzie chce gra. I znowu dostajemy wciry. Ale jeśli jesteśmy odpowiednio uparci – wejdziemy wszędzie. Co też pozwala nam zdobyć niesamowicie mocne przedmioty. O ile przeżyjemy choć chwilę.

Dragon's Dogma Dark Arisen 4

Bo gra jest wyjątkowo brutalna nocą. Większość rozgrywki opiera się na odpowiednim zarządzaniu czasem wyjścia na misję. Względny spokój panuje za dnia – wszystko widać, a wrogowie są słabsi, więc długie dystanse pieszo pokonamy w miarę bezpiecznie. Ale niech nas tylko złapie noc na terenach leżących daleko poza Gran Soren. Atak Chimery pojawiającej się znikąd powoduje palpitacje serca i szybką kalkulację – walczyć czy uciekać? Noc jest ciemna, noc jest brutalna. Ale w nocy przepięknie wygląda magia. Uwierzcie, nie ma chyba lepszej gry, w której klasy korzystające z magii byłyby tak mocne. Rzucenie silnego czaru wymaga czasu i spokoju, ale gdy to zrobicie i z nieba zaczną lecieć meteory, równając z ziemią wszystko w promieniu kilkunastu metrów, będziecie siedzieć z otwartą buzią. Minęło pięć lat, przeszliśmy do kolejnej generacji konsol, dostaliśmy wiele ładniejszych gier, ale to w Dragon's Dogma czary nadal robią najlepsze wrażenie.

Gra – oczywiście – nie oferuje trybu kooperacji. Rolę towarzyszy pełnią nam pawny, czyli przyzywane ze specjalnej krainy i sterowane przez SI postacie. Jednego pawna sami sobie tworzymy, dwójkę przyzywamy od innych graczy. Każdy pawn ma swój charakter, a wraz z postępami w grze nabywa wiedzy o zadaniach, miejscach i przeciwnikach. Pomaga to więc w wykonywaniu misji lub, co ważniejsze, w walce z przeciwnikami. Wyszkolony podwładny wie, gdzie trzeba zaatakować silnego wroga, by uzyskać przewagę. Czy zamieniłbym pawny na opcję kooperacji? Zaskakująco – nie.

Dragon's Dogma Dark Arisen 5

Dragon's Dogma: Dark Arisen to taki tytuł, w który gra się godzinami bez odchodzenia do konsoli. Ostatnie trzy dni to w moim przypadku trzy zarwane noce, gdy siedziałem do 4 nad ranem i z lekkim przerażeniem wyłączałem konsolę. Nie dość, że nie czułem zmęczenia i nie chciało mi się spać, to jeszcze... nie miałem w ogóle ochoty przestawać grać. Nawet jeśli weźmiecie poprawkę na moje uwielbienie tej produkcji, to i tak wyłania się obraz RPG-a, w którego każdy szanujący się gracz musi przynajmniej spróbować zagrać. Niewiele jest osób, które po spędzeniu czasu z grą żałowały tego.

Gra recenzowana była na PS4 Pro

Więcej o samej grze przeczytacie w moich wcześniejszych recenzjach – Dragon's Dogma na PS3 oraz recenzji Dark Arisen.

Źródło: własne

Atuty

  • Wierny i dobrze zrobiony remaster
  • Przynajmniej kilkadziesiąt godzin rozgrywki
  • Wyśmienity system walki
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Idealny poziom trudności

Wady

  • Gra działa tylko w 30 klatkach na sekundę
  • Brak nowych tekstur i poprawionych modeli
  • Tak jak w oryginale - fabuła

Wyjątkowo wierny remaster (a raczej port z PC) jednej z najlepszych gier poprzedniej generacji w gatunku RPG. Niesamowity system walki, widowiskowe czary, wyżyłowany poziom trudności. Szkoda, że to wszystko tylko w 30 klatkach na sekundę.

8,0
Paweł Musiolik Strona autora
cropper