Call of Duty: WW2 (PS4) - recenzja trybu multiplayer

Call of Duty: WW2 (PS4) - recenzja trybu multiplayer

Tomasz Alicki | 10.11.2017, 00:15

Po trzech latach plecaków odrzutowych Sledgehammer Games sprowadziło serię Call of Duty na ziemię, z powrotem do czasów drugiej wojny światowej. Jedni czekali na klimatyczną kampanię, a inni na tryb wieloosobowy bez robotów biegających na czterech kończynach i depczących swoich przeciwników. Chociaż multiplayerowi Call of Duty: WW2 faktycznie daleko do Infinite Warfare, to obok perfekcji niestety żadne z nich nawet nie stało.

Zacznijmy od najważniejszego, żeby mieć to już za sobą. Ten tekst powstaje prawie tydzień po premierze, a serwery Activision nadal są w opłakanym stanie. Matchmaking trwa wieki, niektórym resetuje rangi, prestiż powoduje brak zadań dziennych i tygodniowych, Sztab cały czas stoi pusty… Oczywiście w większości przypadków udawało się grać, ale kiedy nad głową nieuchronnie wisi doświadczanie kolejnych błędów czy okazjonalne rozłączanie z serwerami, ochota na Call of Duty maleje z minuty na minutę. Sledgehammer zarzeka się na Reddicie, że pracuje nad rozwiązaniem problemów. Czekając na porządną aktualizację, porozmawiajmy więc o podstawach multiplayera Call of Duty: WW2, które nie powinny ulec większym zmianom.

Dalsza część tekstu pod wideo

Call of Duty: WW2 Multiplayer #1

Tryb Wojny jest rewelacyjnym pomysłem. Cała ta koncepcja jest odpowiedzią na wszystkich zirytowanych nowicjuszy, męczących się do tej pory w publicznych grach i narzekających na matchmaking. Każda z trzech map stawia drużyny po dwóch różnych stronach – ataku i obrony. Czasami musimy eskortować czołg, innym razem ukraść do niego paliwo albo podłożyć ładunki wybuchowe pod działa.

W statystykach nie widać nawet liczby śmierci. Tryb zachęca, żeby wskoczyć na punkt chociaż na kilka sekund, podjąć się misji samobójczej i najwyżej zaraz odrodzić się po raz kolejny. Nie ma nagród za serię zabójstw, a stosunek K/D nie jest brany pod uwagę do ogólnych statystyk, więc można po prostu wejść na kilka gier, odpocząć od Dominacji czy deathmatchu i pograć bronią, której do tej pory się nie używało. Oczywiście dalej Wojna potrzebuje kilku kluczowych zmian, ale sam zamysł ewidentnie przypadł do gustu szerszej publice.

Call of Duty: WW2 Multiplayer #2

Równie udanym pomysłem, chociaż na razie gorszym odrobinę w realizacji, jest Sztab, gdzie możemy spotkać innych graczy, wejść w nimi w interakcję, a nawet wdać się w pojedynki 1v1. Call of Duty od dawna potrzebowało takiego zaawansowanego Towera z Destiny. Sztab uświadamia każdemu z członków, że jest częścią ogromnej społeczności. Wcześniej nie było tego widać – wchodziliśmy po prostu do gry, wybieraliśmy tryb i spotykaliśmy się z innymi dopiero na serwerach Dominacji. Teraz każda, nawet najmniejsza aktywność pokroju aktywowania prestiżu czy wybierania dziennych zadań wiąże się z wizytą u konkretnego NPC-a.

Wciąż jest jednak kilka kwestii, które wśród społeczności Call of Duty wzbudziły znacznie więcej kontrowersji. Jednym z gorszych aspektów nowego multiplayera są bez wątpienia jego mapy. Przede wszystkim Sledgehammer na premierę przewidziało ich zaledwie dziewięć. Przy co najmniej dwunastu, które wzbogacały wszystkie poprzednie odsłony serii, taka liczba robi naprawdę złe wrażenie. Biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, jak zostały zaprojektowane, zespół odpowiedzialny za mapy musiał przespać kilka dobrych miesięcy.

Call of Duty: WW2 Multiplayer #3

Właśnie to proste, ograniczone podejście do każdej z lokacji boli najbardziej. Pojawiało się sporo krytyki odnośnie rozmiaru map, komentarzy narzekających na to, jak bardzo są one małe i ciasne. Przypomina to dużo bardziej klasyczne, szybkie Call of Duty na niewielkich przestrzeniach, co wielu osobom może przypaść do gustu. Zawodzi jednak reszta terenu, przeszkód porozrzucanych po każdej z map i tony tzw. head glitchy, czyli sytuacji, w których zza przeszkody wystaje nam tylko głowa (model postaci jest zasłonięty od szyi w dół) i w taki sposób możemy strzelać do rywali. Liczba beczek czy skrzynek w niektórych miejscach jest naprawdę absurdalna. Większość pojedynków odbywa się pomiędzy wystającą zza przeszkody głową a rywalem, który akurat wychylił się kawałek za daleko.

System dywizji wzbudza również sporo wątpliwości. Tworząc nową klasę, musimy teraz wybrać jedną z pięciu dostępnych dywizji. Zniknął system „Pick Ten” przewidujący dziesięć punktów do wydania na dodatki do broni, perki oraz granaty. Na ich miejsce wskoczyły Piechota, Spadochroniarze, Pancerni, Piechota górska i Ekspedycyjni, każde z nich z innym zestawem pasywnych umiejętności. Chcesz poruszać się po cichu, pozostając niewidocznym dla radarów przeciwników? Będziesz musiał wyrzec się kilku pozostałych wygód. Nie założysz do swojej broni tłumika, a o dodatkowych magazynkach amunicji możesz co najwyżej pomarzyć.

Call of Duty: WW2 Multiplayer #4

Chociaż ostateczna ocena takich pomysłów przyjdzie pewnie za kilka miesięcy, kiedy wreszcie rozpocznie się e-sportowy sezon Call of Duty World League, nowy system dywizji, w przeciwieństwie do kilku pozostałych problemów Call of Duty: WW2, można jakoś obronić. Osobiście podoba mi się kompromis, jakiego musi dokonać każdy z graczy. Kiedyś wystarczyło wyszukać w Internecie optymalną klasę na standardowe tryby i po prostu skopiować wszystko do siebie. Teraz trzeba zastanowić się nad swoim stylem gry, pomyśleć, czego potrzebujemy bardziej, i dokonać racjonalnych wyborów.

W aktualnym stanie grze Call of Duty: WW2 pozostaje też kilka kwestii, które prawdopodobnie ulegną zmianom w niedalekiej przyszłości. Balans broni na ten moment praktycznie nie istnieje. BAR jest zdecydowanie zbyt mocny, strzelby do niczego się nie nadają, a przewaga karabinów nad LKM-ami zwala z nóg. Po raz kolejny wracamy do dyskusji o zbyt szybkich team deathmatchach, a zabójstwo w Dominacji, mimo zmian poczynionych jeszcze w becie, znów daje tylko 50 punktów. Na szczęście Sledgehammer Games niejednokrotnie pokazywało na Reddicie, że czyta opinie społeczności i stara się do nich dostosowywać. Możemy więc spodziewać się pierwszych zmian, kiedy tylko uda się uporać z serwerami.

Call of Duty: WW2 Multiplayer #5

Call of Duty: WW2 przewiduje też bardzo ważną, dodatkową cechę, która przyszła do nas w pakiecie wraz z powrotem do drugiej wojny światowej – nostalgię. Trzy lata latania po kosmosie z dziwnymi robotami naprawdę zmęczyły, niezależnie od tego, jak bardzo udane było Black Ops III. Paradoksalnie nowa odsłona CoD-a wprowadza sporo świeżości w serii, a zmiany w dywizjach oraz ogłoszony niedawno nowy sezon e-sportowy mogą uczynić ten rok naprawdę udanym. Na razie trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość, poczekać na zniwelowanie błędów i, biorąc pod uwagę liczbę map, pomyśleć o Season Passie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: WWII

Atuty

  • Powrót do drugiej wojny światowej
  • Sztab (zamysł)
  • System dywizji

Wady

  • Mapy
  • Aktualny stan serwerów
  • Tona błędów
  • Balans broni

Call of Duty: WW2 na razie nie zapowiada się na przełom w całej serii. Nie pomaga też bardzo słaba premiera i problemy, które ciągną się na tydzień po niej. Jednak na pewno dobrze jest wreszcie pewnie stanąć na ziemi i wrócić do starego, szybkiego CoD-a.
Graliśmy na: PS4

Tomasz Alicki Strona autora
cropper