Recenzja: Oh My Godheads (PS4)

Recenzja: Oh My Godheads (PS4)

Damian Frycz | 30.11.2017, 16:30

Oh My Godheads to świeży tytuł stawiający na wspólną zabawę przy jednej konsoli. Czy rozwiązania, które twórcom wydały się atrakcyjne, przypadną do gustu także graczom?

Hiszpańskie studio Titutitech zaprojektowało swoją grę, wykorzystując mechanizmy znane nam z innych tytułów wieloosobowych. W Oh My Godheads zostały one jednak odpowiednio doprawione, zmiksowane i podane w nowej, smacznej formie. Jakiej? Już wyjaśniam. W grze dostępne są cztery zróżnicowane tryby rozgrywki oraz zestaw prób czasowych. Pierwszy z trybów – Capture the Head – to wariacja na temat (znanego m.in. z Team Fortress 2) przejmowania flagi. Tutaj zamiast flag nosimy głowy bóstw wywodzących się z różnych mitologii. Obok greckiego Zeusa i egipskiej Bastet napotkamy bardziej egzotyczne imiona: japońskiego Namazu, hinduską Kali czy celtycką Badb. Przed rozpoczęciem rozgrywki mamy możliwość wyboru głowy bóstwa, trzeba mieć jednak na uwadze, że z każdą z nich wiąże się określony efekt. Trzymana przez gracza głowa Zeusa po jakimś czasie razi wokół piorunami, a Bastet potrafi nieźle namieszać, odwracając kierunki u niosącego. King of the Head również opiera rozgrywkę na podnoszeniu głów, lecz w tym przypadku nie musimy ich donieść w określone miejsce, a jedynie utrzymać przez pewien czas, aż w pełni załadujemy widniejące u góry ekranu koło w kolorze naszej postaci lub zespołu (jeśli decydujemy się na grę 2 vs 2).

Dalsza część tekstu pod wideo

Oh My Godheads #1

Kolejne dwa tryby są bardziej klasyczne, a ich główne założeniach opierają się na eliminacji przeciwników. W Headhunters wygrywamy, gdy jako pierwsi uzyskamy określoną liczbę zabójstw, natomiast w Last Man Standing ostatnia osoba pozostająca przy życiu uzyskuje punkt, a zwycięzcą zostaje ten, kto jako pierwszy zbierze ich docelową ilość. Niezależnie od wybranego trybu, mamy możliwość dostosowania zasad rozgrywki do własnych potrzeb. Możemy określić limit czasowy oraz ilość rund, włączyć lub wyłączyć friendly fire, ustawić poziom trudności komputerowych przeciwników oraz zdecydować, które przedmioty specjalne (jednorazowego użytku) będą się pojawiały na planszy i jaka będzie częstotliwość ich odnowienia.

Próby czasowe to opcja przeznaczona wyłącznie dla jednego gracza. Ich umieszczenie w Oh My Godheads było strzałem w dziesiątkę. Jeśli znudzą lub zmęczą nas konfrontacje z komputerowymi rywalami (a w szczególności momenty, kiedy zostają sami i gonią się w kółko po mapie), możemy spróbować swoich sił w przygotowanych wyzwaniach, zdobyć lepsze medale, pobić wcześniej ustanowione rekordy, a przy okazji poćwiczyć określone zagrania i wykorzystać je później we właściwej rozgrywce. Problem w tym, że nigdzie nie podano metody odblokowania drugiego zestawu prób, co w pewnym momencie napsuło mi nieco krwi. Najprawdopodobniej do jego odblokowania wymagane jest zdobycie 10 złotych medali, nawet nie zauważyłem, kiedy u mnie stał się on dostępny.

Oh My Godheads #2

Mapy są kolejnym ważnym elementem gry. Różni je nie tylko umiejscowienie, ale również poziom trudności. Część z nich ma swoje wewnętrzne zasady, które urozmaicają, ale też utrudniają grę. Przy każdej z map zamieszczono symbole skrzyżowanych szabli. Im więcej symboli, tym bardziej skomplikowanej rozgrywki możemy się spodziewać. Niektóre mapy na początku rozgrywki są zablokowane i odblokowują się dopiero po zrealizowaniu konkretnych zadań (np. zdobyciu 20 złotych medali w próbach).

Zdecydowanym plusem tytułu jest jego prostota. Przyswojenie zasad wybranego trybu przebiega niezwykle szybko i nie wymaga przepuszczania nowych graczy przez szereg samouczków. Założenia rozgrywki można opisać w kilku słowach, a sterowanie jest na tyle intuicyjne, że po pierwszych dwóch lub trzech rozegranych na próbę rundach każdy powinien się go nauczyć. Nie uświadczymy tutaj żadnych skomplikowanych kombinacji, których znajomość da nam znaczną przewagę nad współgraczami. Liczy się wyczucie, refleks i umiejętność unikania ataków.

Oh My Godheads #3

Tworząc oprawę wizualną Oh My Godheads, deweloperzy nie silili się na realizm. Wręcz przeciwnie, postawili na kolorowe, zgeometryzowane modele postaci i uproszczone, ale zaprojektowane w interesujący sposób mapy. Energiczna ścieżka audio świetnie dopełnia całości i wpasowuje się w lekki klimat produkcji. To wszystko nadaje grze wyjątkowego charakteru i kreuje wizerunek wesołej produkcji przystępnej dla każdej grupy wiekowej.

Twórcy podkreślają, że Oh My Godheads narodziło się z miłości do oldschoolowych gier multiplayerowych takich jak Micro Machines, Worms czy Street Fighter. Domyślam się, że ich celem było stworzenie produkcji, przy której będzie można równie dobrze spędzić czas w gronie znajomych. Wydaje mi się, że ten cel można uznać osiągnięty, gdyż gra przynosi wiele frajdy i oferuje świeże, ciekawe rozwiązania. Jest to tytuł, który na pewno ożywi parę spotkań i będzie atrakcją na niejednej imprezie. Wszak nic tak nie podgrzewa atmosfery jak rywalizacja!

Grę do recenzji w imieniu dewelopera dostarczyła firma Kartridge PR

Źródło: własne

Atuty

  • Dynamiczna zabawna
  • Zróżnicowane tryby multi
  • Próby czasowe
  • Ciekawe projekty map
  • Proste do przyswojenia zasady

Wady

  • Granie w pojedynkę może nudzić
  • Komputerowi przeciwnicy czasami ganiają się w kółko
  • Brak informacji o sposobie odblokowania drugiego zestawu prób

Niesamowicie dynamiczna gra pozwalająca na rywalizowanie ze znajomymi, a także wspólne lub solowe zmagania przeciwko komputerowym oponentom. Możliwość swobodnego doboru elementów wpływających na kształt rozgrywki sprawia, że do tytułu chce się wracać.

7,5
Damian Frycz Strona autora
cropper