Recenzja: Street Fighter V: Arcade Edition (PS4)

Recenzja: Street Fighter V: Arcade Edition (PS4)

Laughter | 22.01.2018, 18:23

Capcom wyciąga wnioski z krytyki graczy i dostarcza nam powrót swojej ikonicznej bijatyki w rozbudowanej formie Street Fighter V: Arcade Edition. Czy i tym razem znajdą się powody do narzekania?

Street Fighter V zadebiutowało na rynku 16 lutego 2016 roku. Capcom od początku informowało społeczność, że tytuł wyjdzie w formie usługi rozwijanej przez lata. To jednak nie pomogło i na grę spadła lawina krytyki zarzucającej brak zawartości, głównie tej przewidzianej dla jednego gracza. Kolejne miesiące nie pomagały i pomimo tego, że produkcja została rozwinięta o wiele braków, to nie była w stanie zdobyć zainteresowania szerszego grona użytkowników. Teraz, po dwóch latach, otrzymujemy największą aktualizację i reedycję, będące kwintesencją ciężkiej pracy twórców i ewolucji tej naprawdę udanej bijatyki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Street Fighter V: Arcade Edition #1

Street Fighter V: Arcade Edition jeszcze przed rozpoczęciem trzeciego sezonu i premierą aktualizacji było najpopularniejszą bijatyką na scenie e-sportowej. I nie bez powodu – świetny system walki, który zgrabnie połączył przystępność z techniczną rozgrywką, sprawił, że gra dostarczała frajdę zarówno amatorom gatunku, jak i bardziej wymagającym weteranom. Pod tym względem Capcom odwaliło kawał dobrej roboty. Teraz gra stała się jeszcze lepsza, została delikatnie odświeżona oraz jest przepełniona zawartością starczającą na niejeden wieczór i długie godziny. W skrócie – poprawiono wszystko, na co narzekano.

Co przygotowało Capcom? Już na wejściu przywita nas odświeżony interfejs, który surowy wygląd oraz wszechobecny błękit zamienia na cieplejsze barwy i bardziej współczesny styl. To oczywiście mało istotna i czysto kosmetyczna kwestia, ale jak najbardziej zmiana na plus. Cieszą też zauważalnie krótsze ekrany wczytywania, przynajmniej w trybach sieciowych, co od razu można odczuć. Niegdyś oszczędne w tryby menu potrafi teraz przysporzyć o mały zawrót głowy. Możemy wybierać spośród kilku wariantów rozgrywki. Na poznanie czekają krótkie historie dla wszystkich 29 postaci, tryb Arcade, Walki Drużynowe, Walki Specjalne, Próby, Przetrwanie w kilku wersjach trudności, obowiązkowy Versus oraz filmowy tryb fabularny A Shadow Falls.

Street Fighter V: Arcade Edition #2

Jeśli należeliście do grona osób opłakujących brak zawartości dla jednego gracza, to teraz nie macie powodu do narzekania. Nawet jeśli nie jesteście zainteresowani rozgrywką sieciową, to Street Fighter V: Arcade Edition zaoferuje Wam mnóstwo godzin przedniej zabawy. Gra w końcu sprawia wrażenie kompletnej i gotowej do podbicia rynku, nawet mimo tego, że to nie koniec i kolejne miesiące dostarczą następne dawki nowości. Rozpoczyna się trzeci sezon, więc system walki przeszedł gruntowną zmianę balansu, a wprowadzenie nowych ataków V-Trigger odświeżyło przebieg pojedynków. Gra zyskała drugie życie, chociaż na podstawowym poziomie nadal walczy się bardzo podobnie w stosunku do tego, co mieliśmy do tej pory.

Teraz jest nieco bardziej nieprzewidywalnie, a wybór specjalnych ciosów wymaga obrania innych strategii. Przykładowo Sakura poprzez V-Trigger I wzmacnia swoje ataki dystansowe, a druga wariacja daje nam silniejsze Shouoken i Shunpukyaku, więc musimy trzymać się bliżej. To oczywiście nadal stare i dobre Street Fighter V, więc większość graczy nie zwróci uwagi na zmiany w systemie oraz nowy balans. Te elementy docenią jednak zatwardziali fani przesiadujący wiele godzin w trybie treningu. Szczególnie, że i tu znajdziemy nowość – możemy teraz podejrzeć, ile trwa dana animacja i jak długo przeciwnik nie ma kontroli nad swoją postacią, gdy trafimy go atakiem lub zablokuje nasz cios. W praktyce spisuje się to świetnie i daje bardzo wygodny podgląd na właściwości ciosów bez konieczności sięgania do zewnętrznych źródeł poza grą.

Street Fighter V: Arcade Edition #3

Nowe tryby wypadają ciekawie. Wyzwania z trybu Extra Battle sprawiają, że można się spocić. Wygranie z Shin Akumą przysporzyło mi sporo problemów, ale to też kwestia tego, że moja forma mocno spadła. To jednak bardzo wciągająca zabawa i na pewno będę cyklicznie zaglądał do zmieniających się tutaj wyzwań. Tryb Arcade to głównie aktywność dla kolekcjonerów, którym zależy na zebraniu wszystkich ilustracji. Tych jest ponad 200, ale wiele z nich to po prostu jeden obrazek z oszczędnym komentarzem, więc nie robią one większego wrażenia i szybko wypadają z głowy. Spodobała mi się za to wartość sentymentalna poprzez delikatne odwzorowanie dawnych pojedynków czy nostalgiczne stroje postaci. Walki drużynowe to z kolei idealne miejsce, aby w praktyce przetestować kilka postaci jednocześnie.

Wszystkie wymienione w tekście elementy otrzymacie za darmo w formie łatki, więc jeśli posiadacie podstawową wersję bijatyki, to koniecznie dajcie jej drugą szansę. Kupując Street Fighter V: Arcade Edition, dostaniecie postacie z pierwszego i drugiego sezonu w formie kodu. Nie jest to kompletna edycja, więc zapomnijcie o arenach i kostiumach. Te nadal trzeba zdobyć na własną rękę lub zapłacić. Ekonomia gry jest jednak na tyle przemyślana, że wykonując wszystko, co jest obecne w produkcji, nie powinniście mieć problemów z zarobieniem wewnętrznej waluty, zwłaszcza jeśli gracie regularnie. Pod tym względem Capcom oferuje najlepszy plan biznesowy ze wszystkich bijatyk dostępnych na rynku. Firma unika tym samym stagnacji w swojej grze, która nadal potrafi zaoferować zaskakujący powiew świeżości.

Street Fighter V: Arcade Edition #4

Dobra, to na co możemy narzekać, bo przecież Street Fighter V nie bez powodu zbierało przez ostatnie dwa lata mnóstwo krytyki? Przede wszystkim na grafikę. Warstwa wizualna nie uległa żadnej poprawie. Dalej doświadczamy brzydkiej jakości cieni i błędów graficznych w postaci przenikających się elementów. Nie najlepsze wrażenie robią też niektóre areny, strasząc słabszymi teksturami oraz postaciami animowanymi w mniejszej ilości FPS-ów. W dalszym ciągu gra nie oferuje przemyślanego samouczka, więc chcąc wyjść swoim poziomem poza absolutne podstawy, jesteśmy zmuszeni do zajrzenia na tematyczne strony lub YouTube’a. To w zasadzie tyle i trudno znaleźć w Street Fighter V: Arcade Edition coś, co wykonywałoby przesadnie źle.

Capcom wysłuchało fanów i dostarczyło wszystko, o co proszono. Do tego, wprowadzając nowe postacie, autorzy pokusili się o trochę inwencji twórczej i eksperymentowanie. Dostaliśmy zestaw naprawdę różnorodnych i ciekawych wojowników. Jeśli jednak Street Fighter V odrzuciło Was z powodu systemu walki, to nie macie po co wracać, bo wprowadzone zmiany to po prostu ewolucja trzonu rozgrywki. Mimo wszystko, sięgając po ten tytuł, otrzymujecie przedstawiciela gatunku, który małymi kroczkami zbliża się do perfekcji. Macie też gwarancję nieustającego wsparcia za sprawą nowej zawartości. Czy to wystarczy, aby zatrzeć złe wrażenie po zbyt wczesnej premierze pierwotnej wersji gry? Moim zdaniem jak najbardziej i wielka szkoda, że tytuł nie został wydany w takiej formie dwa lata temu.

Grę do recenzji dostarczył nam dystrybutor gry - Cenega.

Źródło: własne

Atuty

  • Nowe tryby i zawartość dla jednego gracza
  • Odświeżony balans i V-Trigger II
  • Różnorodny i przemyślany skład wojowników
  • Wszystkie nowości w formie bezpłatnej łatki
  • Świetny system walki
  • Skrócone ekrany wczytywania

Wady

  • Warstwa wizualna nie doczekała się żadnych zmian
  • Brak dostępu do aren DLC w płatnym Street Fighter V: Arcade Edition

Street Fighter V: Arcade Edition kieruje się w stronę tronu i coraz bardziej przemienia w najlepszą odsłonę legendarnej serii. Bijatyka już teraz reprezentuje bardzo wysoki poziom, a jej przyszłość maluje się w bardzo jaskrawych barwach.

8,5
Laughter Strona autora
cropper