Recenzja: Paper Wars: Cannon Fodder Devastated (Nintendo Switch)

Recenzja: Paper Wars: Cannon Fodder Devastated (Nintendo Switch)

Paweł Musiolik | 05.03.2018, 20:56

Paper Wars: Cannon Fodder, gdy debiutowało na PSP w 2011 roku w ramach PSP Minis, reklamowane było autoironicznie jako najgorsza gra na konsolę Sony. Siedem lat później ląduje we wzbogaconej wersji na Switchu i mając na uwadze oryginalne hasło reklamowe - byłbym w stanie się z nim zgodzić.

Paper Wars: Cannon Fodder Devastated oczywiście nie jest najgorszą grą na Switchu, ale – powiedzmy to sobie wprost na początku – nie jest to też najlepszy pomysł na wydanie 40 złotych. Paper Wars reklamowane jest jako gra z gatunku tower defense, ale bliżej jej do klasycznego "missile command", w którym strzelamy sobie rakietami w kolejne fale przeciwników zgodnie z niepisaną zasadą im dalej, tym jest ich więcej. Żeby więc urozmaicić nam niezwykle jednowymiarową rozgrywkę, ekipa iFun4All podrzuciła kilka dopałek.

Dalsza część tekstu pod wideo

Paper Wars: Cannon Fodder Devastated #1

To jednak zdecydowanie za mało. Paper Wars: Cannon Fodder Devastated oferuje w teorii trzy kampanie na trzech poziomach trudności, lecz te różnią się jedynie skórką i dostępnymi rakietami specjalnymi. Trzon rozgrywki pozostaje bez zmian – strzelamy w kolejne fale wrogów, nie pozwalając, by ci dotarli do naszej bazy. Każdorazowo mamy pewien margines błędu, ale dopiero na najwyższym poziomie trudności jest na tyle niski, że możemy się czegokolwiek obawiać.

Byśmy nie spamowali rakietami na ślepo, zadbano o pewnego rodzaju kary. Jeśli nasz wybuch zniszczy dopałkę – przez chwilę nie możemy strzelać. Z kolei w zimowej kampanii mamy np. ograniczoną liczbę rakiet. I to tyle. Całość z rozpędu zaliczyłem w czterech sesjach po 30 minut (dłużej nie byłem w stanie grać) ze Switchem w rękach. Tu od razu zaznaczę – w Paper Wars: Cannon Fodder Devastated sensownie gra się jedynie za pomocą dotyku. Sterowanie kontrolerem (Pro czy też JoyCony) nie ma sensu. Kursor porusza się za wolno, co w połączeniu z brakiem kalibracji i konfiguracji czułości w dalszych planszach czyni grę męczącą.

I trochę zabawne jest, że oprawa wizualna, o którą miałem największe obawy, nie przeszkadzała mi tak mocno jak myślałem. Całość stworzono w myśl rozgrywania akcji na wycinankach z kartek, co ma swój urok. Wzbudziło to początkowo obawy o czytelność rozgrywki, ale nie jest źle. Choć zasięg wybuchu trzeba traktować jako umowny, bo ciężko było mi wyczuć go dokładnie.

Paper Wars: Cannon Fodder Devastated #2

Jeśli ktoś rozpędzony entuzjastycznym podejściem do ostatnich gier ekipy iFun4All (Serial Cleaner) postanowi szarpnąć się i wydać 40 złotych na Paper Wars: Cannon Fodder Devastated – będzie zawiedziony. To gra całkiem innego kalibru, która faktycznie miała sens w ramach PSP Minis siedem lat temu, ale dzisiaj, gdy w tej cenie można dorwać znacznie bardziej rozbudowane gry, tytuł jawi się jako kandydat to kupna przy zniżce przynajmniej -80%.

Kod do recenzji dostarczył nam deweloper.

Źródło: własne

Atuty

  • Idealna na szybką rundkę ze Switchem w rękach

Wady

  • Sterowanie kontrolerem jest niewygodne i wolne
  • Znikoma różnorodność
  • Stosunek ceny do zawartości

Z aktualną ceną kupno Paper Wars: Cannon Fodder Devastated nie ma większego sensu. Przy większej promocji - lekkiego sensu nabiera, ale i tak mamy do czynienia z grą najwyżej poprawną, którą odpalimy parę razy i usuniemy z konsoli.

4,5
Paweł Musiolik Strona autora
cropper