Recenzja: Burnout Paradise Remastered (PS4)

Recenzja: Burnout Paradise Remastered (PS4)

Paweł Musiolik | 18.03.2018, 13:44

10 lat w świecie gier to wieczność. W większość produkcji sprzed dekady gra się wyjątkowo topornie, ale nie w Burnout Paradise, które tak jak dziesięć lat temu zachwycało grywalnością, tak robi to i teraz w wersji zremasterowanej. Stellar Entertainment się spisało i raz jeszcze możemy porozwalać się w Paradise City w rytm "Girlfriend" od Avril Lavigne.

No dobra, może z tą Avril przesadziłem (choć jest coś specyficznego w tej piosence...). Nie przesadziłem za to z opinią na temat samej gry. Burnout Paradise jest tak samo grywalne i wciągające, jak dziesięć lat temu w dniu swojej premiery na konsolach poprzedniej generacji. W pewnym sensie jest tak z prostego powodu - rynek arcade'owych gier wyścigowych znajduje się w marnym stanie. Liczy się na nim praktycznie tylko Need for Speed, które i tak się potknęło z ostatnią odsłoną. Wiele gatunków wraz z nowymi konsolami ewoluowało i stało się lepszymi. Burnout dzisiaj jawi się jako relikt minionych czasów. Na szczęście relikt, z którym możemy obcować z największą radością.

Dalsza część tekstu pod wideo

Burnout Paradise Remastered #1

Dlaczego? Criterion Games stworzyło niesamowity model jazdy, który zgrano z wyjątkowym poczuciem prędkości, czyli z tym, z czym ma problem chyba każda gra wyścigowa z samochodami. I przez te 10 lat model stworzony przez dewelopera się nie zestarzał. Samochód z odpowiednim wyczuciem reaguje na nawet najmniejszy ruch, co pozwala panować nad nim, nawet gdy pędzimy pod prąd z odpalonym boostem, jednocześnie driftując między samochodami. Ciężko jest opisać słowami, jak dobrze zrobiony jest model jazdy. Tu trzeba odpalić grę, przejechać się po Paradise City i po paru minutach zrozumiecie moje zachwyty. Bo tu nie jest też tak, że samochód jest nadwrażliwy i zanim go opanujemy, minie parę godzin. Auta są różne, to prawda, ale dzielą się generalnie na trzy grupy - czysta siła, wygoda prowadzenia i maksymalna szybkość.

Oczywiście istnieje grupa ludzi, która nie traktuje Burnout Paradise jako pełnoprawnej odsłony serii, wskazując, że otwarty świat zabił rdzeń Burnouta. Ja jednak uważałem i nadal uważam, że te opinie są przesadzone. Otwarty świat niczemu nie szkodzi, a wręcz przeciwnie - pozwala z grą spędzić znacznie więcej czasu niż w poprzednich odsłonach. Jasne, by aktywować wyścig musimy podjechać pod odpowiednie skrzyżowanie, co niektórych może odrzucać, ale po drodze gra jest wręcz wypchana miejscami do odkrycia - billboardami do zniszczenia, bramkami do przejechania, skokami do zaliczenia... tym bardziej że w remasterze otrzymujemy wydane wcześniej dodatki. Mamy więc dodatkowe tryby sieciowe, nową lokację (Big Surf Island), mnóstwo aut i wyzwań do zaliczenia.

Burnout Paradise Remastered #2

Progres gry jest dosyć unikalny. Nie zaliczamy kolejnych wyścigów z wybranej puli. Możemy od początku odkryć dowolne zawody, rozegrać je, a po zaliczeniu określonej liczby dostajemy lepszą licencję kierowcy. Wtedy też wyścigi się resetują, wskakują na wyższy poziom trudności i tak kilkukrotnie, aż do swoistego New Game+, gdzie do zaliczenia zostaje nam wszystko od początku za obietnicę nagrody. Gra oferuje na tyle różnorodne wyzwania (zwykłe wyścigi z punktu A do B, rozwałka na jak największą liczbę takedownów, ucieczka przed agresorami, a także wykręcanie jak największego wyniku akrobacjami), że jeśli jedno nam się znudzi, wybieramy inne zajęcie i znużenie mija.

Jasne, w 2018 roku Paradise City nie robi takiego wrażenia i wydaje się małe. Na tyle, że po 15-20 godzinach (bo tyle zajmie ukończenie gry na początek) będziecie znali na pamięć każdy jego kąt, ale bądźmy sprawiedliwi - to nadal remaster, a nie nowa gra. Więc pewnych ograniczeń technologicznych sprzed dziesięciu lat musimy być świadomi. Za tym też idzie oprawa graficzna, która oczywiście w miarę trzyma poziom (zwłaszcza na PS4 Pro, gdzie Burnout działa w 4K i 60 klatkach na sekundę), ale gdy popatrzymy dokładniej - widzimy ząb czasu, który nadgryzł całość. Zakres rysowania obiektów nie jest za wysoki, modele samochodów są dosyć proste, co widać zwłaszcza przy rozwałce. Trzeba jednak oddać deweloperowi stojącemu za remasterem, że się choć trochę przyłożył i dostaliśmy nowe efekty graficzne, a w wielu miejscach - poprawione tekstury.

Burnout Paradise Remastered #3

Choć remaster jest dobry, to nie ustrzegł się błędów. Przede wszystkim - gra w trakcie siedemnastu godzin kilka razy zawiesiła mi całkowicie konsolę. Sprawdziłem i nie jest to odosobniony przypadek, a wręcz przeciwnie - coś pospolitego. Dodatkowo serwery mają dziwne problemy. Samo wyszukiwanie gier i wspólna gra nie sprawiają żadnych problemów. Nie działa za to zliczanie statystyk oraz... przeglądanie lobby. Z tym drugim jest to o tyle zabawne, że remaster ma ograniczenie do piętnastu pokoi (oryginał go nie miał) i każdy pokój zawsze jest pełny. Zabawne to tym bardziej, że włączenie opcji szybkiego dołączenia wyszukuje nam grę w... dwie sekundy. Serwerowe problemy ze statystykami i lobby nie są wyłącznie na jednej platformie, więc mam nadzieję, że EA szybko ogarnie temat, bo dziwnie się rywalizuje z innymi graczami widząc, że każdy z nich ma dokładnie te same statystyki.

Ktoś może zapytać, czy na moją opinię ma wpływ nostalgia i wcześniejsze doświadczenie z grą. Ma. Niezbyt duże, ale ma, głównie z powodu ścieżki dźwiękowej. Nie nazwałbym ją najlepszą, bo pełno jest tutaj średnich utworów, włącznie z maksymalnie cringe'owym "Girlfriend" od Avril Lavigne, ale jak mówiłem - ma to swój urok. 10 lat temu chodziłem do technikum i sporo zespołów obecnych w Burnoucie dopiero poznawałem, więc zachowanie całej ścieżki dźwiękowej jest dla mnie solidnym plusem. Ale co jeśli ktoś podchodzi do Burnouta pierwszy raz? Odpowiedź jest prosta - nie ma się czego obawiać. To absolutny top w swoim gatunku, który nawet dziś nie ma konkurencji.

Burnout Paradise Remastered #4

Czy można by coś w grze zmienić? Przez chwilę narzekałem na brak szybkiej podróży i opcji szybkiego odpalenia wyścigów, które wcześniej zaliczyliśmy. Ale po chwili zrozumiałem jedno - moja chęć wygody zabiłaby to, co stworzono - idealnie dopasowane miasto, które tylko czeka na odkrycie każdego sekretu. I niech to będzie idealnym zakończeniem recenzji.

Burnout Paradise Remastered będzie wydawało się lekko archaiczne, ale archaizm wyjdzie Wam tylko na dobre. Zakupu na pewno nie pożałujecie.

Gra recenzowana była na PS4 Pro

Kod do recenzji dostarczyło nam EA Polska.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Burnout Paradise Remastered

Atuty

  • Model jazdy i poczucie prędkości
  • Nietknięta ścieżka dźwiękowa
  • Miód płynący z ekranu
  • Mnóstwo zawartości
  • 4K i 60 FPS na PS4 Pro

Wady

  • Gra lubi zawiesić konsolę
  • Problemy ze niektórymi aspektami online

Minęło 10 lat, a Burnout Paradise bawi tak samo jak za pierwszym razem na PS3. Jeśli ktoś się stęsknił za arcade'owymi wyścigami, to lepiej nie trafi.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper