Recenzja: Titan Quest (PS4)

Recenzja: Titan Quest (PS4)

Paweł Musiolik | 25.03.2018, 10:53

Ponowne wydawanie gier sprzed kilkunastu lat ma swoje minusy. Jeśli nie mamy do czynienia z kultową produkcją, ryzykujemy zagranie w coś, co nabawi nas jedynie poczucia zmarnowanego czasu. Z Titan Questem tak nie ma, ale... to nie jest zbyt dobra gra

Titan Quest debiutowało na PC-tach w 2006 roku, czyli jak łatwo policzyć – aż dwanaście lat temu. To szmat czasu w grach, chociaż ostatni przykład Burnouta Paradise pokazał, że jeśli oryginalna gra była świetna, to spokojnie obroni się przed upływem czasu. Titan Quest już w dniu premiery nie należało do topu hack 'n' slashowych gier. Oczywiście niedociągnięcia z oryginału deweloper mógł poprawić i dołożyć coś od siebie, by w 2018 roku granie nie męczyło. Ale tak się nie stało.

Dalsza część tekstu pod wideo

Titan Quest #1

Już od samego początku uderza nas zerowa dynamika rozgrywki. Jasne, zdecydowana większość (o ile nie wszystkie) gry w tym gatunku są na początku ślamazarne, ale wraz z kolejnymi godzinami jest coraz lepiej. Tutaj, mimo upływających godzin i rozwoju postaci, nadal dynamiki nie odnaleziono. Co z tego, że lokacje są nawet ładne (podobnie jak różnorodne modele przeciwników), jeśli bieganie po nich po prostu usypia, nawet gdy walczymy z zastępami przeciwników? Ciosy nie mają żadnej siły, ataków specjalnych mamy tyle, co kot napłakał, i nawet jeśli użyjemy czegoś, co ma wyglądać mocarnie, dostajemy najwyżej malutkiego bączka. Niby gra pozwala nam rozwijać dwie klasy jednocześnie, więc jakiś wybór mamy i pewne pole do manewru zawsze pozostaje. To jednak na nic, bo choć przygotowano dużo umiejętności, to w większości są one pasywne.

Do tego należy dodać, że postać rusza się jak w smole, a w grze nie ma w ogóle przycisku do robienia uników/turlania się. Zamiast tego prawym analogiem ruszamy sobie kamerą, przybliżamy ją i oddalamy. Po co? Nie mam pojęcia. Nikt normalny nie będzie z bliska oglądał walk. Jeszcze gorzej jest z samym poruszaniem się. Owszem, robimy to na analogu, ale gra ma dziwne opóźnienie w stosunku do wychylanej gałki, więc nasz bohater nie reaguje od razu. Objawia się to też w momencie, gdy chcemy się zatrzymać. Puszczamy analoga, a postać przez sekundę jeszcze się porusza.

Titan Quest #2
Ktoś się nie przyłożył do sprawdzania tekstów

Walka? Deweloperzy postanowili wrzucać automatyczne namierzanie. Spoko. Tylko rozgryzienie, jak działa, nie ma większego sensu. Namierza losowych przeciwników i tyle. A jeśli zechcemy sami wybrać, to... no powodzenia. Robimy to prawym analogiem, ale wyłącznie gdy atakujemy. Co gorsza – ręczne wybieranie działa jak chce (czytaj – nie działa). O tym deweloper wie i zapowiedział łatkę, ale od premiery jest źle w tym temacie. Poprawione mają być też pojawiające się i znikające tekstury, dziwne czarne obiekty na ekranie i wiele pozostałych problemów stricte technicznych, które nie wpływają zbyt mocno na grę, ale ciężko ich nie zauważać.

Czy to wszystko oznacza, że w Titan Questa nie warto grać? Na pewno nie opłaca się go teraz kupować za pełną cenę. Warto poczekać na aktualizacje oraz obniżki cen i wtedy dopiero wgryźć się w świat mitologii. Bo to, co Titan Quest nadal robi dobrze, to wprowadzenie nas w świat mitów. Ubijamy satyrów i harpie, spotykamy Leonidasa, potem lądujemy w Egipcie i na Dalekim Wschodzie. Ponadto Titan Quest wygląda zaskakująco dobrze jak na grę sprzed 12 lat. Grałem na PS4 Pro z TV mającym 1080p i przy downsamplingu – obraz był wyraźny jak żyleta i bez przycinek. Dostajemy też polską wersję językową (napisy), do której nie mogę się przyczepić. Karny jeżyk należy się jednak za przerzucenie tekstów z PC bez ich sprawdzenia. Objawia się to chociażby opisami ataków, które mówią o przypisaniu ich do... lewego przycisku myszy.

Titan Quest #3

Gdybym więc napisał, że Titan Quest w dniu premiery było cenione, a port jest słaby – skłamałbym albo pokazał, że nie mam bladego pojęcia o grze. Już w 2006 roku Titan Quest traktowane było jak średniak z ciekawym klimatem pozwalającym odpocząć od wszechobecnych demonów. Ale poza tym niczym z tłumu się nie wyróżniało – i tak jest również teraz. Dostajemy co prawda dodatek "Immortal Throne", lecz o "Ragnaroku" zapomniano. Za pełną kwotę jest to zatem nieopłacalny zakup. Za połowę ceny można już o grze myśleć. Zwłaszcza, jeśli macie do niej sentyment.

Gra recenzowana była na PS4 Pro

Kod do recenzji dostarczył wydawca.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Titan Quest: Console Edition

Atuty

  • Klimat i design
  • Graficznie nie wygląda źle
  • Polska wersja

Wady

  • Brak dynamiki
  • Problematyczne sterowanie
  • Sporo technicznych problemów
  • Brak dodatku "Ragnarok"

Od czasów premiery Titan Questa na PC wyszło wiele lepszych hack 'n' slashy, co niestety odbija się na odbiorze gry. Brak jej dynamiki, sterowanie na konsoli jest takie sobie, a do tego mamy sporo problemów technicznych.
Graliśmy na: PS4

Paweł Musiolik Strona autora
cropper